
W pierwszej części poznajemy ziemskich bohaterów, a za pomocą krótkich scenach widzimy ich codzienność, problemy i uczucia z jakimi się borykają - miłość, nienawiść, zdrada, czy samotność.
Olga - to kobieta po pięćdziesiątce, mieszkająca w małej kawalerce i pracująca w spożywczaku. Każdy jej dzień wygląda tak samo - praca, dom, telewizor, romans Danielle Steel.
Janek, młody chłopak przed maturą, którego głównym zajęciem jest chuligaństwo i życie chwilą. Pije, ćpa, przeklina, rozrabia i to jest jego życiowa filozofia.
Anka, bratanica Olgi, studentka uzależniona od szybkiego seksu z kim popadnie.
Kama to kuzynka Anki, poukładana farmaceutka w ciąży, planująca ślub.
Artur jest narzeczonym Kamy, równie poukładanym jak ona. Podczas rodzinnej imprezy zdradza ją z Anką.
Maciek jest przyjacielem Kamy, żyjącym w związku z Pawłem - przyjacielem Artura.
Bartek to przypadkowo poznany w klubie przez Maćka mężczyzna, który udziela mu schronienia w swoim domu.
Rafał jest z kolei przyjacielem Bartka, który samotny urlop spędza na oglądaniu filmów porno.
Każda z tych osób, ma na swój sposób poukładane życie, które w pewnym momencie się komplikuje. Kiedy ze sklepów i domów znikają żelazka i kawa, Olga zakochuje się w Janku, którego kocha również Anka, ten z kolei z chuligana przemienia się w porządnego chłopca, Artur traci pamięć i myśli, że ma 12 lat, Kama o mały włos nie rozbija się samochodem i traci wiarę, Paweł zdradza Maćka, Bartek rzuca posadę wykładowcy statystyki, ponieważ przestaje w nią wierzyć. Wszystkie te wydarzenia mają związek z decyzją bogów, którzy postanawiają zstąpić na ziemię wśród ludzi.
Karpowicz reinterpretuje mity i religie, dopisuje nowe historie. Łączy w erotyczny związek Jezusa z Nike, czy Afrodytę z Lucyferem. Niektóre jego pomysły mogą wręcz gorszyć ortodoksyjnych katolików. Bogowie Karpowicza, są odświeżeni i dostosowani do naszych czasów. Pełnią status raczej gwiazd, łatwo wtapiają się w tłum, wyróżniają się jedynie imionami. Ich zejście na ziemię i bratanie się z ludźmi, powoduje wiele nieprzewidzianych wydarzeń, które przerastają czytelniczą wyobraźnię.
Autor świetnie, z dużą dozą ironii, nie ukrywając narodowych kompleksów, ukazuje kraj z promocji, który wybierają na swoją zsyłkę nieśmiertelni.
(...) tolerancja w zaniku od XVII wieku, są muzykalni, mieszczą się w pięciolinii, literatura skupiona na narodowych kompleksach, trudno przetłumaczalna, z kawalerią na czołgi kanałami (...) Wydobywają sporo węgla, sieją rzepak, chętnie jedzą grzyby w ślinie oraz zepsute ogórki. (...) Stosunek seksualny trwa zwykle poniżej kwadransa, wliczając w to grę wstępną. Orgazm właściwie nie występuje. Przemoc w rodzinie ma się dobrze. Płodność nieszczególnie. (str. 258)Jak pisałam we wstępie "Balladyny i romanse" interpretować można na wiele sposobów. Prawdopodobnie każdy ujrzy w tej książce jakieś inne "drugie dno". Karpowicz zaszalał, przelał na papier niesamowite wytwory wyobraźni, tworząc oryginalną i świeżą prozę nasyconą erotyką, ale nią nie emanującą, okraszoną dużą dawką humoru i ironii. Ludzkie problemy, od samotności, po brak akceptacji własnej, nietolerancję, nastawienie na materializm, to tylko niektóre poruszane przez Karpowicza kwestie.
Autor uświadamia, jak bardzo zmieniły się niektóre pojęcia na przestrzeni lat. Bóg nie jest już bogiem, jest raczej zanikającym przyzwyczajeniem, albo produktem popkultury. Ta z pozoru zabawna i ironiczna książka, uświadamia jak zmienia się społeczne myślenie i jakie wartości tak naprawdę wielbimy i dla których potrafimy sprzeniewierzyć własną duszę.
W moim odczuciu całkowicie zasłużony Paszport Polityki i nominacja do Nike. Życzę powodzenia Ignacemu Karpowiczowi, a "Balladyny i romanse" oczywiście polecam!
Wydawnictwo Literackie Stron: 575