czwartek, 31 stycznia 2013

Katarzyna Pakosińska "Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska"



Od momentu przeczytania pierwszego zdania, wiedziałam że "Georgialiki" bardzo przypadną mi do gustu, a po ich lekturze będę mieć zwyczajowy problem... Jak o nich napisać? Nie da się oddać w żaden sposób tego naturalnego entuzjazmu, jaki bije od Katarzyny Pakosińskiej z niemal każdej strony. Nie da się zwrócić uwagi na wszystkie dygresje, jakie pojawiały się na kolejnych kartach. Jak Pakosa mówi, tak i pisze, często zbaczając z głównego tematu i racząc nas wieloma ciekawostkami, które stanowią smaczek "Georgialików"

Autorki chyba przedstawiać nie trzeba? Pierwsza dama polskiego kabaretu, posiadająca najseksowniejszy śmiech w kraju. Do tego uroda iście gruzińska i serce w pełni Gruzji oddane. Pani Kasia przez lata związana była z Kabaretem Moralnego Niepokoju, z którym rozstała się w 2011 roku. Odpowiedzialna była w zespole za wdzięk... i tym naturalnym wdziękiem właśnie czarowała publiczność, która kochała ją za jej spontaniczność. Pakosińska jest też współtwórczynią serialu dokumentalnego "Tańcząca z Gruzją", gdzie wraz z gruzińska ekipą zjeżdża kraj i pokazuje nam jego zabytki, tradycje oraz opowiada historię...

W tym właśnie miejscu powinnam wrócić do "Georgialików", ponieważ pierwsza ich część stanowi właśnie zapis powstawania serialu dokumentalnego prezentującego nam kolejne przepiękne regiony Gruzji. A skąd pomysł na taką realizację? Trzeba się cofnąć jakieś dwadzieścia lat i poznać romantyczną historię Kasi i Mamuki. Ona Polka tańcząca w zespole, on młody, przystojny Gruzin. Rozdzielił ich czas, jednak zarówno pamięć o pierwszym uczuciu jak i fascynacja krajem dojrzewały w młodej kobiecie. Aż pewnego dnia, pod wpływem Państwa Mellerów, pojawił się pomysł odnalezienia Mamuki. Dalszego ciągu zdradzać nie będę, zresztą, kto miał do czynienia z książką "Gaumardżos" Anny Dziewit-Meller i Marcina Mellera, zna finał tej historii... A była ona niejako katalizatorem do dalszych wizyt w Gruzji... a stąd już tylko krok do serialu.

W "Tańczącej z Gruzją" autorka odwiedzała kolejne magiczne regiony i jeżdżąc konno, gotując, zwiedzając, odwiedzając, poznając, pokazywała nam ten przepiękny zakątek świata. Wysokogórska Swanetia pełna zabytkowych cerkwi i baszt, słynąca z najlepszych jeźdźców Tuszetia, Adżaria ze stolicą w Batumi, które z kolei może się kojarzyć z piosenką Filipinek, Imeretia z przepięknym kompleksem klasztornym w Gelaatii, gruzińska Syberia czyli Samocche-Dżawachetia ze skalnym miastem Wardzia, czy znana z wyśmienitego wina Kachetia i wreszcie urokliwa stolica Gruzji, Tbilisi - Kraj w pigułce, jednak za sprawą Pakosy, możemy mu się bliżej przyjrzeć, poznać jego mocne i słabe strony. 
Druga część książki najlepiej właśnie pokazuje, jak żyje się we współczesnej Gruzji, jak postrzegają swoją ojczyznę jej mieszkańcy i jakie są te słabe i mocne strony o których wspomniałam wyżej. Dowiadujemy się jak funkcjonują, bawią się, pracują, wychowują dzieci Gruzini. Autorka zorganizowała suprę, czyli klasyczną biesiadę, a przy stole zasiadły znane postaci, jak np. Naniko Chazaradze znana z radia i telewizji, dziennikarka Margarita Antidze, pisarz Dato Turaszwili czy znany reżyser Gela Kandelaki, którzy odpowiadając na pytania autorki nakreślają nam obraz kraju.

Chociaż druga część książki znacznie mniej przypadła mi do gustu, ze względu na jakąś chaotyczność jaka się wkradła na jej karty, przyznać muszę, że właśnie z niej dowiedziałam się najwięcej o współczesnej Gruzji. Jednak przeskok z podróży i wesołych opowieści Pani Kasi, do poważnych dyskusji i wywiadów z gośćmi był dość drastyczny...

Pierwsze spotkanie z Gruzją "zaliczyłam" dzięki książce małżeństwa Mellerów "Gaumardżos". Było to spotkanie niezwykle udane, które zaszczepiło we mnie sympatię do tego pięknego kraju. Po kolejnym, zaserwowanym przez Katarzynę Pakosińską, mam wielką ochotę po prostu ten kraj odwiedzić. Poczuć tę niezwykłą gościnność, o której przeczytałam w obydwu pozycjach i zaznać tego wszystkiego, co sprawiło, że autorzy nie potrafią już żyć bez Gruzji... Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś odwiedzić ten piękny zakątek, a tymczasem zadowolę się wyprawą do gruzińskiej restauracji na pyszne chaczapuri popite gruzińskim winem, bo Pani Kasia rozbudziła też moje smaki :)

Jeden minus, o którym muszę wspomnieć na sam koniec... Dlaczego w "Georgialikach" nie ma żadnej mapki z podziałem na regiony, o których w niej mowa?

Gorąco polecam!


środa, 23 stycznia 2013

Lucy Maud Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza"





Chyba niemal każdy zna historię piegowatej, czerwonowłosej dziewczynki, która z sierocińca, w efekcie pomyłki, trafia do Maryli i Mateusza Cuthbertów. Rodzeństwo chciało przygarnąć chłopca, do pomocy przy gospodarstwie, a trafiła im się niesforna Ania. Początkowo zostaje na Zielonym Wzgórzu warunkowo, jednak szybko zdobywa serca, najpierw Mateusza, a później Maryli. Zdobywa też przyjaciółkę od serca, Dianę, z którą przeżywa wiele ciekawych i "romantycznych" chwil. Jest też oczywiście Gilbert Blythe, który za nazwanie Ani marchewką, nie dość, że odczuwa co to znaczy mieć rozbitą tabliczkę na głowie, to jeszcze staje się śmiertelnym wrogiem dziewczynki.

"Ania z Zielonego Wzgórza" jak i wszystkie kolejne części przygód rudowłosej bohaterki bawią, wzruszają, uczą, niezależnie od tego czy mamy lat dwanaście czy dwadzieścia osiem. Moim ukochanym tomem z cyklu jest "Rilla ze Złotego Brzegu" i właśnie do przygód córki Ani wracam najczęściej. Uwielbiam dialog Rilli i Krzysztofa, który rozczula mnie jak mało co...
"- Czy to Rilla-ma-Rilla?
-Tak, Ks-sysiu."
A Wy macie swój ulubiony tom z cyklu?



Tym razem w moje ręce trafił piękny egzemplarz "Ani z Zielonego Wzgórza" wydany przez wydawnictwo Skrzat. Jakiś czas temu zachwycałam się cudownym "Tajemniczym ogrodem" (klik) tegoż wydawnictwa, tym razem nie mogę oderwać się od otrzymanej Ani. Twarda oprawa, kredowy papier, sznureczek do zakładania, ilustracje Sylwii Kaczmarskiej świetnie współgrające z tekstem, oddające emocje bohaterki i bardzo wierny przekład Pawła Beręsewicza, to tylko niektóre atuty tej pozycji. Nawet cena, biorąc pod uwagę jakość wydania, wydaje się być niewygórowana!
Ciekawa jestem, czy Skrzat zdecyduje się na wydanie w podobnym stylu innych pozycji Lucy Maud Montgomery? Z chęcią ujrzałabym je na swojej półce.

Polecam gorąco!

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Karolina Haka-Makowiecka, Marta Makowiecka "500 polskich książek, które warto w życiu przeczytać"



 
O tej książce piszę nie bez powodu... Pewnie nigdy nie trafiłaby w moje ręce, gdyby nie debiutował w niej mój piesek. Zoja pięknie się prezentuje przy opisie książki Pani Doroty Sumińskiej "Zwierz w łóżku" ;)
A jako że trafiła już w moje ręce, to postanowiłam co nieco o niej napisać.

Zoja i "Zwierz w łóżku"
Pierwsza moja myśl, kiedy wzięłam ją do ręki? Kto czyta takie pozycje? Kto to kupuje? Odpowiedzi na te pytania nie znalazłam, może Wy mi pomożecie? Ze zdziwieniem zauważyłam jednak, że z wielkim zainteresowaniem zaczęłam przeglądać książkę i w zasadzie z ciekawości przewracam kolejne strony, żeby sprawdzić jakie to tytuły kryją. A że książka liczy ich prawie 900, to trochę czasu mi to zajęło.
Jak wspominają autorki we wstępie, wybór książek był bardzo subiektywny, a w tomie zawierają się pozycje, które "MOŻNA, WYPADA, WARTO, TRZEBA znać". 
Tytuły ułożone są jak w leksykonie, alfabetycznie, zawierają krótką recenzję, cytat i notatkę o autorze. Jest też wiele ilustracji obrazujących autorów, sceny z filmów, czy spektakli, okładki.
Znajdziemy klasykę literatury, jak np. "Nad Niemnem", "Chłopi", "Pan Tadeusz", jednak autorki w głównej mierze postawiły na współczesność. Bardzo ucieszyło mnie pojawienie się wielu wydań, które sobie cenię i uważam za wartościowe, jak np. "Reisefieber" Mikołaja Łozińskiego, "Gottland" Mariusza Szczygła, "Lala" Jacka Dehnela, czy "Lesio" Joanny Chmielewskiej. Ujrzałam też w zestawieniu wiele książek, o których usłyszałam po raz pierwszy, a które wydają się być naprawdę godne uwagi! Autorki nie pominęły żadnego gatunku, jest proza, dramat, poezja, literatura dla dzieci, reportaż - dla każdego coś dobrego.

 "500 polskich książek, które warto w życiu przeczytać" autorstwa Karoliny Haka-Makowieckiej i Marty Makowieckiej, to z pewnością bardzo dobry przewodnik po polskiej literaturze. Znam wiele osób sceptycznie nastawionych do polskich autorów i ich książek, polecam im więc przejrzenie tej pozycji.

niedziela, 20 stycznia 2013

Stos!


Jaki jest, każdy widzi ;)

Zakupy własne (w promocyjnych cenach, lub na Targu z książkami):
Wojciech Mann, Krzysztof Materna "Podróże małe i duże"
Anna Ikeda "Życie jak w Tochigi"
Lisa Chaney "Coco Chanel. Życie intymne"
Ryszard Kapuściński "Lapidarium VI"
Olga Rudnicka "Drugi przekręt Natalii"

Prezenty:
Katarzyna Pokosińska "Georgialiki"
Robb Maciąg "Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę"
Mario Vargas Llosa "Miasto i psy"

Recenzyjne:
Wojciech Kuczok "Poza światłem"

sobota, 19 stycznia 2013

Ewa Białołęcka "Wiedźma.com.pl"

Pewnie nigdy nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby nie koleżanka, która wepchnęła mi ją ze słowami "weź przeczytaj, pośmiejesz się" (czy coś zbliżonego do tego ;)). Najeżyłam się trochę, bo nie lubię kiedy mi się coś każe a i do fantastyki w jakimkolwiek wydaniu mi nie spieszno, więc Wiedźma poleżała kilka tygodni na półce. Niestety koleżanka nie dawała za wygraną i w końcu zmusiła do przeczytania powieści Ewy Białołęckiej. A że na fantastyce znam się mniej więcej tak jak drwal na balecie... 

Bohaterka powieści - Reszka, to młoda matka wychowująca samotnie sześciolatka, borykająca się z wiecznymi problemami finansowymi, mieszkająca kątem u rodziców. Jednym słowem... Nieciekawie. Jednak jak to się czasami zdarza, życie kobiety odmienia się, kiedy niespodziewanie otrzymuje list z kancelarii. Okazuje się, że tajemnicza "ciotka" Katarzyna Szyft, zapisała w spadku dom we wsi Czcinka. Wioska okazuje się tak mała, że nawet wyszukiwarka google nie potrafi jej zlokalizować. Bo zapomniałam dodać, że Reszka jest zdeklarowaną netoholiczką! Po dłuższych poszukiwaniach udaje się jej jednak namierzyć miejsce swego przyszłego zamieszkania, które okazuje się dziurą zabitą dechami, gdzie "bociany mają pętlę". Wizyta w Czcince daje Reszce do myślenia. Samo nazwisko Szyft robi wrażenie na mieszkańcach i budzi, najzwyczajniej w świecie, strach. A z kolei zawartość domu ciotki powoduje, że bohaterka zaczyna podejrzewać Katarzynę o wiedźmowe zapędy. W podejrzeniach utwierdza ją Andrzej Kobielak, sąsiad i pasierb zmarłej. I jak można przypuszczać... W tym miejscu zaczyna się prawdziwa parada atrakcji...

Przyznaję, że książkę po prostu połknęłam. O ile gatunek mi nie odpowiada, o tyle historia napisana z przymrużeniem oka, cięte i dowcipne dialogi są jak najbardziej dla mnie! Jest to kolejna lektura, która spowodowała u mnie niekontrolowane wybuchy śmiechu i zdecydowaną poprawę humoru! Chciałabym umieć posługiwać się tak ciętym językiem jak Reszka! Silna i inteligentna bohaterka różni się znacząco od stereotypowej wiedźmy.
Ewa Białołęcka posługuje się naprawdę zadziwiająco bogatym językiem. Do pozazdroszczenia.

Wiedźma.com.pl to lektura dla każdego, co udowadnia przykład mojej osoby i z pewnością na poprawę humoru. 
Gorąco polecam!

piątek, 18 stycznia 2013

Jak układacie swoje zbiory? :)

Po babci odziedziczyłam skłonność do przestawiania wszystkiego. Jako, że z meblami nie mam chwilowo takiej możliwości, postanowiłam poprzestawiać... książki :D Już od dawna (za sprawą Kingi) marzyło mi się ułożenie ich kolorystycznie, tylko nigdy nie miałam w sobie tyle zapału, żeby pomysł zrealizować. Aż tu wczoraj dopadła mnie odziedziczone przez babcię przypadłość i po prostu musiałam... Przy okazji odkurzyłam trochę książki i półki. Efekt jak widać poniżej nawet robi wrażenie. Dolne półki pozostały niezmienione, ponieważ znajdują się na nich książki, które z jakichś powodów muszą stać obok siebie (recenzyjne, kucharskie, i serie). Jestem zadowolona :)

A jaki Wy stosujecie klucz przy układaniu swoich zbiorów?







Pochwalę się jeszcze cudeńkiem zakupionym w jednym z krakowskich sklepików (Art Factory, Józefa 9). Chwaliłam się już na facebooku, teraz pochwalę się tutaj... ;) Poluję też na inną "książkową" biżuterię. Może znacie jakieś sklepiki gdzie można zakupić podobne cudeńka?





środa, 16 stycznia 2013

"Andy Warhol. Konteksty" - wystawa w Krakowie



Dane mi było, będąc w Krakowie, zajrzeć na wystawę mistrza pop-artu - Andy Warhola, odbywającą się w Międzynarodowym Centrum Kultury. 
Zaprezentowane dzieła pochodzą z kolekcji Zoya Museum w Modrze na Słowacji, a znajdziemy wśród nich zarówno sławną i znaną wielu Marilyn Monroe jak i wiele innych grafik. Prace pochodzą z lat 1969 - 1987 i jest wśród nich 60 serigrafii i 3 rysunki. Oprócz prac Warhola zobaczyć możemy również archiwalne fotografie przedstawiające artystę, celebrytę, a jednocześnie introwertyka. Wystawa trwa do 10 lutego 2013 roku, jest więc jeszcze trochę czasu aby się wybrać i obejrzeć z bliska to co prezentuję poniżej.





Rzadko mamy okazję na zdjęcie ze zmarłym...

wtorek, 15 stycznia 2013

Olga Rudnicka "Drugi przekręt Natalii"



Kolejne spotkanie z siostrami Sucharskimi i kolejna zarwana z ich powodu noc. Tych bohaterek nie da się nie lubić! Pierwszy raz miałam okazję je spotkać przy okazji lektury "Natalii 5", po której jeszcze długo bolały mnie mięśnie brzucha od niepohamowanych wybuchach śmiechu. Tym razem było trochę mniej zabawnie, co być może wynika z tego, że siostry dały się już trochę poznać wcześniej i nie zaskakują już tak bardzo, niemniej i tym razem nie obyło się bez dziwnych kwików (powieść zaczęłam czytać jadąc busem do Krakowa i nie chciałam straszyć współpasażerów głośnym śmiechem).

Akcja "Drugiego przekrętu Natalii" toczy się dwa lata po wydarzeniach opisanych w pierwszej powieści. Natalie nadal mieszkają razem, kłócą się a jednocześnie jedna za drugą dała by się zabić. Anna, Natalia, Nata, Magda i Natka (nazwane roboczo) układają sobie też życie osobiste. Natalia związana jest z policjantem Adrianem, Nata ciągle rozstaje się i godzi z funkcjonariuszem Marcinem, a Magda spotyka się z, o dziwo nie policjantem - Darkiem. Również najstarsza i najmłodsza latorośl Jarosława Sucharskiego spotka na swej drodze mężczyznę...

Tłem dla błyskotliwych, ciętych i przezabawnych dialogów sióstr jest oczywiście zbrodnia. W mieszkaniu byłego wspólnika ojca kobiet - Janusza Zawady, znalezione zostają zwłoki bez głowy. Staruszek zaś znika bez śladu, a kilka dni później odkryte zostają jego spalone szczątki. Siostry otrzymują spadek po nim... Jest tylko jeden problem... Nie wierzą że Pan Janusz nie żyje, rozpoczynają więc śledztwo na własną rękę. Nie przejmując się za bardzo tym, że w ich wspólnym domu pojawia się coraz większa liczba zamieszkałych policjantów, pakują się w kolejne tarapaty, a przy okazji odnajdują... brylanty!

Siostry po raz kolejny bawią do łez. Każda z nich to barwna postać, a całą piątka tworzy ładunek wybuchowy. Tak jest, powodują niespodziewane wybuchy śmiechu! Olga Rudnicka stworzyła postacie tak charakterystyczne i ciekawe, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. Każda wzbudza w czytelniku szereg emocji, a razem są po prostu nie do niepolubienia. Natalie po raz kolejny poprawiły mi humor i mam nadzieję, że to nie ostatnie z nimi spotkania i autorka pokusi się o kolejne części. Zresztą, jak sama wspomniała we wstępie, nie mogła rozstać się z bohaterkami i druga część napisała się sama, mam nadzieję, że z trzecią też tak będzie. Ja czekam na więcej!

Polecam gorąco!

piątek, 11 stycznia 2013

Janusz Majewski "Siedlisko"


"Siedlisko" napisane zostało na podstawie scenariusza serialu, stworzonego przez Zofię Nasierowską i Wandę Majerównę, do którego dialogi napisał Janusz Majewski. Powstało dziesięć odcinków, kręconych na taśmie filmowej w mazurskich plenerach i prawdziwych wnętrzach, a główne role przypadły wybitnym aktorom: Annie Dymnej, którą wręcz ubóstwiam i Leonardowi Pietraszakowi. Wielką mocą serialu były też role drugoplanowe, ponieważ w produkcji wzięła udział cała plejada wybitnych aktorów, takich jak Marian Opania, Stanisława Celińska, Krzysztof Kowalewski, Michał Pawlicki czy Danuta Szaflarska. Widzowie pokochali Mariannę i Krzysztofa, Mazury i małą wieś Panistruga... I ja poddałam się urokowi tej niezwykłej pary, zarówno za sprawą serialu jak i książki.

Marianna i Krzysztof otrzymują w spadku posiadłość na Mazurach. Początkowo planują wszystko sprzedać, ponieważ wiodą zawodowe życie w Warszawie, gdzie ona jest malarką, a on doktorem medycyny wykładającym na uniwersytecie. Plany ulegają jednak szybkiej zmianie, bo jak nie oprzeć się pięknu mazurskich krajobrazów? Oboje zakochują się w ciszy i spokoju nowego domu i szybko podejmują decyzję o przeprowadzce. Zaczynają nowe życie we wsi Panistruga, która oprócz urokliwej okolicy oferuje im wiele ciekawych przeżyć, dostarczanych przez jej mieszkańców. Tutaj obudziło się moje skojarzenie z "Ranczem" powstałym długo po "Siedlisku". Klimat i żart miejscami wydawał mi się  bardzo zbliżony. A że mieszkańcy Panistrugi to wielkie indywidualności, to pewne i niepodważalne. Każdy z nich zaskarbia sobie sympatię czytelnika, często z bohatera drugoplanowego przeistaczając się w głównego.

Czym "Siedlisko" wygrywa z innymi opowieściami typu "wyjeżdżam na Mazury, otwieram pensjonat i żyję długo i szczęśliwie"? Przede wszystkim tym, że było pierwsze... Jest to opowieść o ludziach dojrzałych, którzy cieszą się jesienią życia bez wzajemnych kłótni i pretensji, za to z wielką miłością i oddaniem. Marianna i Krzysztof to para, która mogłaby być wzorem dla wielu ludzi, którzy zapominają jak ważne jest wzajemne zrozumienie i szacunek.
Po raz kolejny zachwycona jestem pisarstwem Janusza Majewskiego. Omawiana lektura znacząco różni się od czytanej wcześniej "Małej matury", jednak po raz kolejny autor mnie oczarował, tym razem do tego stopnia, że nie chciałam, żeby "Siedlisko" się skończyło, bo to taka ciepła i kojąca historia...

Gorąco polecam, zarówno książkę, jak i serial.

Baner