poniedziałek, 26 listopada 2012

Kryzys... Czyli trochę muzycznie i książkowo ;)

Dopadł mnie... I nie chce opuścić ;)

Przeczytałam w ostatnim czasie dwie książki, jednak brak mi weny jakiejkolwiek, więc na razie tylko o nich wspomnę.

"Pożądanie mieszka w szafie" Piotra Adamczyka... Świetny obraz współczesnego świata i mężczyzny w średnim wieku. I nie rozumiem zarzutów, że za dużo seksu i pożądania w tej pozycji. Prawda jest taka, że mężczyźni po prostu myślą trochę innymi kategoriami niż my kobiety. Już niebawem mam nadzieję napiszę więcej...

"Jak zostałem Premierem" Robert Górski w rozmowie z Mariuszem Cieślikiem. Tutaj to ja będę zupełnie nieobiektywna, bo odkąd pamiętam Pana Roberta kocham... :D A uczucie tylko się pogłębiło po lekturze. Świetne spojrzenie na rzeczywistość, duży dystans i przede wszystkim poczucie humoru, chociaż nie tak spektakularne jak w skeczach Kabaretu Moralnego Niepokoju. :) Naprawdę warto, a recenzja już niebawem :)

Uspokoiłam trochę wyrzuty sumienia. Może te kilka zdań pozwoli mi się przełamać? :)

A na koniec coś co mnie prześladuje za sprawą pewnego Pana K. 
Janusza Radka uwielbiam od dawna, a "Kiedy umrę kochanie", z pięknym tekstem wiersza Haliny Poświatowskiej, należało do mojej czołówki. Teraz mogłabym tego słuchać cały czas... No i już niebawem będzie okazja zobaczyć na żywo...


piątek, 16 listopada 2012

Rafał Dominik "Bieszczadzkie opowieści Siekierezady"


Cierpiąc bardzo z powodu syndromu pobieszczadzkiego, nie potrafię przeczytać nawet dwóch stron żadnej książki. Jeszcze trochę czasu musi minąć zanim wrócę na właściwe tory... Oj ciężkie są te powroty z Cisnej. Jeszcze rok temu nie przypuszczałabym nawet, że tak wsiąknę w to miejsce. Przynajmniej nic na to nie wskazywało :) A teraz... no właśnie... odliczam czas do kolejnego wyjazdu.

Żeby jakoś osłabić działanie wspomnianego powyżej syndromu, sięgnęłam po opowieści Siekierezady autorstwa Gasia (Rafała Dominika). Na stronie Siekiery pojawiło się ich już ponad 500. Od czasu do czasu podczytuję sobie któreś z nich, jednak zupełnie inaczej zaczęłam je odbierać, odkąd czytam o osobach, które miałam już okazję poznać. A nawet jeśli nie poznać, to przynajmniej usłyszeć co nieco :)
 Siekiera to miejsce kultowe, nie dla każdego wprawdzie, ale jak ktoś tam przysiądzie i przez przypadek się zasiedzi, to może za szybko nie wyjść. I bynajmniej nie będzie to spowodowane nadmiarem trunków serwowanych przez barmana... Nie nie, atmosfera po prostu pochłania, z godziny robią się dwie, z dwóch dziesięć... tak jest, czas płynie inaczej! Jakby wolniej. Cisna to w zasadzie takie miejsce gdzie czas  robi jakieś wygibasy (może to jednak za sprawą Lolka, który ukradł zegarki?). A co tworzy klimat tego miejsca? Oczywiście ludzie. Jacy by nie byli, każdy jakoś wpływa na bar. 

W tomie "Bieszczadzkie opowieści Siekierezady" prym wiodą Ci, których już nie ma, ale na zawsze wpisali się w historię Cisnej i Siekiery. Pojawiają się też żywi, jak chociażby Maciek Nowak z Wołomina. Ubawiłam się przednio :)
Nie będę się rozpisywać ani oceniać. Bo to taka recenzja, ale nie recenzja... Osoba, która nie odwiedziła nigdy Cisnej i Siekiery, nie zatrzymała się na chwilę, nie przysiadła przy barze, nie poczuje klimatu opowieści. Ja zaledwie "liznęłam" tego wszystkiego, dzięki ojcu, który mnie zaraził tym dziwnym zamiłowaniem do Cisnej, jednak już zmieniło się moje odbieranie historii Gasia, który w sposób często skrzywiony i lekko groteskowy przedstawia swoich bohaterów. Jednak wbrew pozorom nie są to śmieszne historyjki bez ładu i składu. Można wyciągać z nich jakieś wnioski, czasami wręcz bardzo smutne...

Opowieści znajdziecie też na stronie Siekierezady (KLIK)

Kończę tym optymistycznym akcentem, że już w sylwestra Siekiera znowu przywita mnie swoim klimatycznym wnętrzem, wypełnionym diabłami, obrazami, lustrami, z których każde ma swoją niesamowitą historię.


Fot. Syrenka :)



środa, 14 listopada 2012

stos II i kilka przemyśleń...

Trochę nietypowo stos po stosie, ale w ciągu jednego dnia przybyło mi dwanaście książek i uznałam to za coś bardzo nienormalnego. Wyciągnęłam też wnioski...
Nie kupuję już więcej, wstrzymuję się z egzemplarzami recenzenckimi i nie pożyczam.
Stos do przeczytania urósł do takich rozmiarów, że uporam się z nim chyba dopiero w drugim kwartale 2013. Oto efekty braku wyobraźni :D
Dodatkowo postanawiam, że część książek będzie musiało opuścić moje półki, aby zrobić miejsce innym. Pokoju nie rozciągnę, regałów tym bardziej...
A najgorsze jest to, że po powrocie z Bieszczad, nie potrafię się ogarnąć i zacząć czytać... Do tego prześladuje mnie pech... Drobnostki, które psują mi skutecznie humor...

Taki post bardzo na nie :)

Tytuły widać wyraźnie, więc nie wypisuję...
Dodam tylko, że są to egzemplarze do recenzji od Świata Książki, zamówienie z księgarni Prószyński i S-ka i egzemplarz od MG.

A na koniec uraczę Was zdjęciami z Połoniny Wetlińskiej. Miałam wyjątkowe szczęście, bo pogoda się udała. Jedyne co mogło trochę przeszkadzać, to silny wiatr. :)
Sprzedaję więc trochę prywaty... ;)


Tak niewiele trzeba, aby się cieszyć :)



czwartek, 8 listopada 2012

Stos

Zostawiam Was z nowymi zdobyczami, tymczasem na weekend uciekam do Cisnej. Już trochę zaczynałam tęsknić za miejscem i ludźmi... :) Tak więc... Bieszczady, wracam!

Poniższy stos, to głównie książki do recenzji, zakupy promocyjne z weltbildu i pożyczki...

od góry:

Pożyczki
1. E.L. James "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - postanowiłam spróbować, jak mi się nie spodoba to po prostu porzucę.
2. Ewa Białołęcka "Wiedźma Com.pl"
3. Monika Szwaja "Zapiski stanu poważnego"

Od wydawnictwa Dobra Literatura
4. Youssef Rakha "Bejrut jest gdzieś tam"

Od wydawnictwa Muza
5. Michele Fitoussi "Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno"
6. Haruki Murakami "Zniknięcie słonia"
7. Federico Moccia "Mężczyzna, którego nie chciała pokochać"

Od wydawnictwa Otwarte
8. Emily Giffin "Pewnego dnia" - recenzja

Zakupy na Weltbild.pl
9. Marek Edelman "I była miłość w getcie"
10. Hanna Krall "Wyjątkowo spokojne..."
11. Jerzy Pilch "Pod mocnym aniołem"
12. Tiziano Terzani "Nic nie zdarza się przypadkiem"

Od wydawnictwa Marginesy
13. Zofia Turowska "Nasierowska. Fotobiografia"
14. Krystyna Mazurówna "Burzliwe życie tancerki"

I na samym spodzie, szczotka od Wydawnictwa Literackiego
15. Katarzyna Michalak "Wiśniowy dworek"

wtorek, 6 listopada 2012

Emily Giffin "Pewnego dnia"


Kirby to lekko zbuntowana osiemnastolatka, o szaroniebieskich oczach, blond włosach i odstających uszach. Jako niemowlę została adoptowana przez Lynn i Arta Rose, którzy wychowali ją najlepiej jak potrafili, dzięki czemu dziewczynka nigdy nie tęskniła za bilogicznymi rodzicami. Wątpliwości pojawiły się przez osiemnastymi urodzinami, po których mogła udać się do ośrodka adopcyjnego i uzyskać dane kobiety, która ją urodziła. W tajemnicy przed rodzicami zdobywa namiary i jedzie do Nowego Jorku, gdzie poznaje Marianne.

Marianne to kobieta sukcesu, ubierająca się w najdroższych sklepach i mieszkająca w przestronnym penthousie na Madison Avenue. Jest kierownikiem produkcji popularnego serialu i spotyka się z szefem stacji, z którym planuje wspólną przyszłość. Kobieta ma wszystko... Skrywa jednak przed całym światem tajemnicę, a kiedy ta wychodzi na jaw, na zawsze zmienia uporządkowane życie Marianne...
"-Zdaje się, że jesteś moją matką."

Emily Giffin po raz kolejny świetnie oddała subtelne kobiece emocje. Z pozoru historia jest lekka i przyjemna, jednak autorka umiejętnie wplotła w nią wiele uniwersalnych problemów takich jak tożsamość, relacje adoptowanego dziecka z przybranymi rodzicami, trudny okres dojrzewania, czy też kwestię "ważności ojca" w procesie decydowania o losie dziecka.
Kirby jest trochę nietypową zbuntowaną nastolatką, bo jednocześnie bardzo dojrzałą, spoglądającą na matkę, która oddała ją do adopcji, w zasadzie bez złości, a nawet ze współczuciem. Trochę wydawało się to wręcz nierealne, bo czy takie nastolatki istnieją? Być może w Ameryce... Bo zaznaczyć muszę, że ta powieść jest napisana w iście amerykańskim stylu i nie wyobrażam sobie, że jej akcja mogłaby się odbywać gdziekolwiek indziej. Matka, producentka filmowa z Nowego Jorku, ojciec, właściciel baru w Chicago, rodzina mieszkająca w domu na przedmieściach St. Louis, szkolne bale, prywatki, zbiorowe mierzenie sukienek... Klimat rodem z amerykańskiego filmu lub serialu, co bynajmniej nie stanowi z mojej strony zarzutu. Powieść czyta się jednym tchem, bez chwili nudy. Śledzimy trudną relację Marianne i Kirby, ale także ciekawi jesteśmy zachowań innych osób towarzyszących bohaterkom. Emily Giffin skupia się na relacjach międzyludzkich, świetnie pokazuje kiełkujące uczucia, czy to matki i córki, czy chłopaka i dziewczyny. Czytając wierzymy, że taka historia mogła wydarzyć się naprawdę, bo autorka w niczym nie przesadza, nie sprzedaje tanich emocji, a postacie które kreuje są niezwykle prawdziwe i wyraziste. Jedyne do czego mogłabym się "doczepić" to zakończenia, które nie do końca mnie przekonuje... Niby otwarte, pozostawia jakieś pole do popisu wyobraźni, a jednak nakierowuje nasze myślenie na konkretne tory, na końcu których, finał może być tylko jeden. Ale to w zasadzie nieistotny szczegół...

"Pewnego dnia" zaliczamy do literatury kobiecej, jednak jest to już wybór z tej wyższej półki, który z pewnością nie rozczaruje...

poniedziałek, 5 listopada 2012

Cesar Millan, Melisa Jo Peltier "Jak zostać przywódcą stada"




„Jak zostać przywódcą stada” to druga książka Cesara Millana, jaką przeczytałam ostatnimi czasy. O ile pierwsza z nich, czyli „Zaklinacz psów”, traktowała o tym jak przejąć kontrolę nad naszymi psami i lepiej je zrozumieć, to w „Jak zostać…” dowiadujemy się, jak możemy odmienić swoje życie, by zostać prawdziwym przywódcą stada, ale też i lepszym człowiekiem.
Książka składa się z trzech części. Pierwsza opowiada o równoważeniu psa, jego niestabilnościach, o tym jak je dostrzegać i korygować. Dowiadujemy się w niej, że nasze zachowania i emocje powodują złe zachowanie naszych pupili. Po części pokrywa się to z tym, co mogliśmy przeczytać w „Zaklinaczu psów”

„Przyczyną złego zachowania psa są sami ludzie. Niestabilne życie człowieka może się odbić na psach”

Na kolejnych stronach Cesar opisuje jak zaspokajać potrzeby psów różnych ras, korzystając z doświadczenia zdobytego podczas pracy z wieloma odmianami, które rehabilitował.
Druga część traktuje o równoważeniu samych siebie, wykorzystywaniu swojej energii do pracy z psem czy samym sobą.
Na ostatnią część składają się praktyczne wskazówki, jak zostać lepszym przywódcą i skutecznie panować nad pupilem. Znajdują się tu opisy konkretnych sytuacji, czyli wychodzenie z psem na spacer, karmienie, czy przyprowadzanie do domu nowej osoby.

Książkę polecam każdemu. Osoby, które chcą mieć psa, dowiedzą się z niej jak od początku pobytu psa w nowym domu wychowywać go, by był szczęśliwy i zrównoważony. Ci, którzy już mają pupila, nauczą się dzięki tej pozycji jak dostrzegać błędy w wychowaniu własnych psów i je korygować. Osoby które nie mają i nie planują mieć czworonoga, również znajdą coś dla siebie. Gdyż jest to książka o tym jak odmienić życie, odnaleźć wewnętrzny spokój i być lepszym człowiekiem.

niedziela, 4 listopada 2012

Douglas Kennedy "Kobieta z Piątej Dzielnicy"



Po "Kobietę z Piątej Dzielnicy" sięgnęłam zachęcona pozytywnymi opiniami innych, starałam się jednak nie czytać opisów fabuły, a tym bardziej skrótu zawartego na tyle okładki. I ogromnie się cieszę, że tak właśnie uczyniłam, ponieważ kiedy po zakończeniu lektury przeczytałam tył, okazało się że zdradza mniej więcej treść połowy książki, a jego znajomość z pewnością zepsułaby mi trochę radość z czytania powieści Douglasa Kennedy'ego.
Nieświadoma więc tego, co tak naprawdę mnie czeka, rozpoczęłam lekturę, która z początku w zasadzie nie przypadła mi do gustu. Monotonna i lekko senna atmosfera powodowała, że ciężko było mi wpaść w  odpowiedni rytm i poczuć klimat Paryża w którym dzieje się cała akcja.

Henry Ricks ucieka... W Ameryce zostawia skandal który pozbawił go pracy i reputacji, byłą żonę i córkę. Jest na samym dnie i nie widzi dla siebie żadnych perspektyw do odbicia od niego. Jako, że zawsze jego największym marzeniem było wyjechać do Francji i napisać powieść, z garścią oszczędności w kieszeni postanawia je spełnić właśnie teraz, kiedy nie ma już nic do stracenia. Jednak myliłby się ktoś, kto pomyśli, że wraz z nowym miejscem skończą się problemy Henry'ego. Trafia do hotelu, gdzie spotyka zarozumiałego recepcjonistę, który traktuje go bez litości, zapada też na nieciekawą odmianę grypy, która nie pozwala mu wstać z łóżka przez kilka dni. Dzięki temu poznaje Adnana, pierwszego człowieka od wielu tygodni, który okazuje mu życzliwość, pomaga załatwić pokój w szemranej paryskiej dzielnicy, a przy tym sam wpada w spore tarapaty.

Życie, próbującego pisać powieść mężczyzny, popada w nudną rutynę, którą odmienią dwa wydarzenia... Oferta pracy jaką Henry otrzymuje od właściciela kafejki internetowej i spotkanie, na jednym z salonów organizowanych przez Madame Lorriaine L'Herbert, tajemniczej Margit, tłumaczki pochodzenia węgierskiego.

W życiu byłego wykładowcy zaczynają się dziać dziwne rzeczy... coraz bardziej nieprawdopodobne...

Jak pisałam we wstępie, początkowa akcja w ogóle nie zapowiada tej niesamowitej historii, jaka tworzy się na kolejnych kartach powieści. Monotonia, szybko zastąpiona zostaje dynamicznym biegiem wydarzeń, które zaskakują nie tylko bohatera, ale przede wszystkim czytelnika. Douglas Kennedy zaproponował nietypowe wyjaśnienie zagadek, jakie napotyka na swej drodze Henry. Z reguły nie podoba mi się wplatanie zjawisk niewytłumaczalnych w całkiem realną opowieść. Tym razem jednak autor zrobił to umiejętnie, okraszając całość otwartym zakończeniem, jakiego nota bene też w zasadzie nie lubię. Tym samym zabiegi, które z reguły mnie irytują przyniosły wręcz odwrotny efekt.

Gdybym miała użyć kilka słów, aby opisać powieść "Kobieta z Piątej Dzielnicy" pewnie byłyby to: fascynująca, magiczna, hipnotyzująca, nietypowa, niepokojąca... A i tak nie oddają wszystkiego!
Bardzo jestem ciekawa ekranizacji tej książki, więc prawdopodobnie niebawem wybiorę się do kina, aby skonfrontować dwie wersje "Kobiety...", tymczasem polecam gorąco powieść, warta jest tego, aby się w niej zatracić...

piątek, 2 listopada 2012

Cesar Millan, Melissa Jo Peltier "Zaklinacz psów"


Cesar Millan jest mi pobieżnie znany dzięki kilku odcinkom programu "Zaklinacz psów". Spodobały mi się metody przez niego stosowane, skupiające się na "rehabilitowaniu psów, ale szkoleniu ludzi", dlatego postanowiłam zapoznać się z dwoma tytułami autorstwa tresera "Zaklinacz psów" i "Jak zostać przywódcą stada". W tej notatce skupię się na tej pierwszej, z której dowiadujemy się nie tylko jak przejąc kontrolę nad naszymi pupilami i sprawić by ich życie stało się szczęśliwsze, ale również poznajemy Cesara i jego historię.

Cesar urodził się w Meksyku, a będąc dzieckiem sporo czasu spędzał na farmie dziadków, gdzie większość wolnych chwil poświęcił obserwacji zwierząt i ich naturalnych zachowań. Podczas wizyt na farmie narodziło się jego marzenie, aby zostać treserem psów. Ze względu na edukację dzieci, rodzice chłopca przenieśli się do większego miasta, oddalonego od dziadków. W nowym środowisku również pojawiły się zwierzęta, jednak te miastowe zupełnie różniły się od tych wiejskich. Nie malało jednak zainteresowanie Cesara psami, dzięki czemu dorobił się przezwiska "el perrero" co znaczy "chłopak od psów". Jako młody człowiek, podjął trudną decyzję o wyjeździe do USA i realizacji marzeń. Granicę przekroczył nielegalnie, z kilkoma dolarami w kieszeni. Cesar okazał się jednak człowiekiem urodzonym pod szczęśliwą gwiazdą. Nie znając prawie zupełnie języka otrzymał pracę... w psim salonie piękności. Szybko zauważono jego talent do pracy przy wyjątkowo trudnych zwierzakach. Dzięki pomocy pewnego biznesmena udało mu się otworzyć własną działalność, gdzie zajmował się rehabilitacją wyjątkowo ciężkich przypadków. Jego sława szybko stawała się coraz większa, dzięki czemu dziś może się pochwalić pracą nad pupilami Jady Pinket Smith, Oprah Winfrey, Ridleya Scotta czy Vina Disela. Centrum rehabilitacji psa cieszy się dobrą sławą, a metoda Cesara, która w głównej mierze skupia się na przynależności do stada i świadomym przywództwie człowieka, naprawdę przynosi zadziwiająco dobre efekty.
"Istota mojej metody polega na pracy z energią, mową ciała, a kiedy zachodzi taka potrzeba: na szybkim dotyku ugiętą dłonią, co nigdy nie boli zwierzęcia, ale imituje kontakt z matką lub dominującym psem, kiedy stosują łagodne, dyscyplinujące ugryzienia"
Na czym polega sukces Cesara? Przede wszystkim pozwala psom być psami, nie traktuje ich jak ludzi na czterech łapach i nie przypisuje ludzkich cech. Jest przywódcą stada, o czym świadczy jego zdecydowana asertywna postawa. Potrafi też z mowy psiego ciałka wyczytać poszczególne jego postawy. Tego też uczy właścicieli rehabilitowanych psów. 

"Moja recepta jest prosta: żeby mieć zrównoważonego, zdrowego psa, człowiek musi dzielić z nim ćwiczenia, dyscyplinę i uczucia, dokładnie w takiej, a nie innej kolejności!"

Poszczególne rozdziały pozwalają nam zrozumieć znaczenie języka energii, jakim operujemy i jaki odbierają nasze czworonogi, rolę stada i jego przywódcy. W przypadku naszych pupili, przywódcą stada musimy być my. A żeby tak się stało, musimy odpowiednia się zachowywać.
"Pies zazwyczaj akceptuje człowieka jako przywódcę stada, jeżeli ten emanuje poprawną, spokojnie asertywną energią, ustanawia wyraźne zasady, granice i ograniczenia, oraz działa odpowiedzialnie w imię dobra i przetrwania całego stada."
Na kolejnych stronach poznajemy też przeróżne psie problemy, takie jak agresja, energia hiperaktywna, strach przed rozłąką, różne obsesje, itd, oraz sposoby radzenia sobie z nimi. Aż dziw człowieka bierze, kiedy czyta, jak drobne korekty mogą wpłynąć na zupełną zmianę postawy psa.

Książka Cesara Millana, to świetne kompendium wiedzy na temat czworonogów. Znajdą w niej pomoc osoby, które na którymś etapie wychowania swojego psa popełniły błąd i pragną go poprawić, jak również te, które dopiero planują zwierzaka i chcą uniknąć problemów, które miałyby negatywny wpływ na samopoczucie czworonoga. Metody są proste i skuteczne, wymagają jedynie cierpliwości, dyscypliny i ciągłości. Szczególnie polecam "Zaklinacza psów" ludziom, którzy posiadają więcej niż jednego zwierzaka, lub planują powiększenie stada.

Polecam! Warto poznać i uczynić życie z pupilem szczęśliwsze, zbudowane na wzajemnej współpracy.

czwartek, 1 listopada 2012

Kolejne jesienne zapowiedzi...

To już kolejny post z jesiennymi propozycjami, które z pewnością prędzej czy później trafią na moją półkę. Chyba uczynię z tego stały element bloga i prezentować będę pozycje, których szczególnie mocno wyczekuję... Być może dzięki temu Wam również wpadnie coś w oko!

Niezwykle zdjęcia autorstwa Czesława Czaplińskiego i niezwykłe historie. Wśród bohaterów – Wisława Szymborska, Czesław Miłosz, Paloma Picasso, Ryszard Kapuściński, Janusz Głowacki i Lech Wałęsa. 


Premiera: 07.11.2012










Znakomite szkice biograficzne autorstwa Anny Janko. Poetka i pisarka z niezwykłą błyskotliwością kreśli portrety niezwykłych osób - m.in. Margaret Mitchell, Mii Farrow, Czesława Miłosza, Dustina Hoffmana. 
Anna Janko - poetka, pisarka, krytyk literacki. Autorka wielu tomików wierszy. Jej debiut prozatorski Dziewczynka z zapałkami został doceniony zarówno przez krytyków, jak i czytelników.

Premiera: 07.11.2012








 Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska – opowieść bardzo kulturalna z satyrycznym zacięciem – wzięła się z miłości Autorki do jednego z najpiękniejszych zakątków na świecie - Gruzji. Decyzja o jej napisaniu zapadła równo dwadzieścia pięć lat po tym, jak po raz pierwszy „tanecznie” tam zawitała…

W pierwszej, bardzo osobistej części spoglądamy na Gruzję oczami zauroczonej nią Autorki. Znajdziemy tu wzruszającą historię jej pierwszej miłości, magię tańca kartuli i przygody związane z realizacją filmu Tańcząca z Gruzją.

Część druga to wielka biesiada - supra, na którą Kasia Pakosińska zaprosiła Gruzinów. Przy stole zastawionym gruzińskimi przysmakami toczą się rozmowy, przeplatane toastami, anegdotami i wspomnieniami.

Napisana niepowtarzalnym językiem, wzruszająca, dowcipna, szczera i mądra – taka właśnie jest Książka pakosińsko-gruzińska.

Premiera 07.11.2012

Jak się ma ojca chrześcijanina, matkę muzułmankę, a męża Żyda, to nosi się cały świat w sobie, a dialog kultur ma się za każdym razem, gdy sie otwiera usta – lub sięga po pióro. Anna Mahjar-Barducci urodziła się w Maroku, mieszkała długo w Pakistanie, a teraz żyje między Waszyngtonem a Jerozolimą. Jej pierwsza książka – Pakistan Express – wyszła we Włoszech, i został dobrze przyjęty przez krytykę. To reportaż ze współczesnego Pakistanu, który zaczyna się od Abbotabadu, miasta w którym Amerykanie zabili Bin Ladena, a w którym autorka przemieszkała pięć lat – lecz następnie przechodzi do obrazów kraju odmiennych od oczekiwań czytelnika, przywykłego do kojarzenia Pakistanu głownie z obłąkanymi muzułmańskimi fanatykami. Autorka prowadzi nas do mułłów – przeciwników talibów i do pakistańskiej drag queen. Pokazuje, jak wściekle ciekawie żyje kraj którego tożsamość jej równie różnorodna, jak własna tożsamość autorki.  Na ukazanie takiego bogactwa kultur i przynależności nie może być jednego przepisu, i autorka oczywiście nie sili się na to. Pokazuje za to nam swoje rozmaite przepisy na Pakistan – i przyozdabia je smakowitymi przepisami pakistańskiej kuchni, wplatając je w swoja opowieść. To nie tylko jednak z najlepszych książek o Pakistanie, jakie czytałem. To także znakomity przykład tego, jak pisać o odległym kraju nie wpadając w pułapkę egzotyczności, orientalnej cepeliady, pozostając wiernym złożoności i tematu, i własnej – i zakładając z szacunkiem inteligencję czytelnika.

Premiera 20.11.2012

Portrety wybitnych aktorek polskiego kina i teatru. W rozmowach ze znakomitym recenzentem i krytykiem teatralnym, o życiu, zawodzie i rzeczywistości tak jak ja postrzegają dziś, w czasach gdy ich zawód tak bardzo sie komercjalizuje, gdy wybory są często krańcowe - pomiędzy "p" i "p" czyli pasją i pieniędzmi. m.in. Nina Andrycz, Ewa Błaszczyk, Stanisława Celińska, Anna Dymna, Alina Janowska, Irena Kwiatkowska, Marta Lipińska, Danuta Stenka, Beata Tyszkiewicz, Ewa Wiśniewska... Forma przedstawienia bohaterek będzie bliska esejowi literackiemu: "portret słowem malowany". W odrębnych rozdziałach znajdą się fragmenty wywiadów przeprowadzonych z aktorkami, wypowiedzi ich przyjaciół oraz adwersarzy, a także autorska prezentacja dorobku bohaterek.

Premiera 07.11.2012



Z nostalgią i humorem, odrobina plotek, więcej historii i mnóstwo fascynujących szczegółów z tamtych, minionych już lat. Od samych początków, od roku 1957, kiedy zaczęła powstawać polska telewizja, kiedy Włodzimierz Sokorski, będący szefem Radiokomitetu, przyjął do pracy pierwszych spikerów - niezapomnianego Jana Suzina I Eugeniusza Pacha. Anegdoty i zakulisowe polityczno-towarzyskie smaczki, rozdziały poświęcone realiom PRL-u, materiały archiwalne i najważniejsze - historie prawdziwych gwiazd tamtych czasów - prezenterek telewizyjnych - Ireny Dziedzic, Edyty Wojtczak, Bogumiły Wander, Bożeny Walter, Krystyny Loski i Katarzyny Dowbor.

Premiera 07.11.2012






Widzicie coś dla siebie? :)

Baner