sobota, 9 czerwca 2012

Virginia C. Andrews "Płatki na wietrze"

"Płatki na wietrze" to powieść opisująca dalsze losy rodzeństwa Dollangangerów, których poznaliśmy przy okazji lektury "Kwiatów na poddaszu". Nie jest to moje pierwsze spotkanie z książką, miałam okazję czytać ją już kilka lat temu. Jednak mimo, iż podobnie jak w przypadku pierwszej części znałam finał historii, czytałam z wypiekami na twarzy, niemal bez chwili przerwy. Nie wiem w czym tkwi fenomen tych powieści, jednak z pewnością przesycone emocjami losy rodzeństwa oddziałują na wyobraźnię czytelnika nie pozwalając o sobie zapomnieć.
Do lektury dalszego ciągu tej recenzji nie zachęcam osób, które nie miały jeszcze styczności z "Kwiatami na poddaszu", ponieważ prawdopodobnie zdradzę kilka szczegółów, które mogłyby zepsuć ewentualną lekturę.

Akcja "Płatków na wietrze" zaczyna się w momencie, kiedy rodzeństwo po śmierci najmłodszego brata Cory'ego ucieka ze znienawidzonego Foxworth Hall. Szczęśliwym trafem , z powodu choroby najmłodszej Carrie trafiają do domu doktora Paula, który przygarnia zagubioną trójkę i pozwala na normalne życie, bez kłopotania się o sprawy materialne. Zapewnia rodzeństwu wszystko co najlepsze. Chrisowi szkołę medyczną, a Cathy baletową. Wszystko jest jak w bajce ze szczęśliwym zakończeniem, ale chęć zemsty na matce zatruwa duszę najstarszej córki. Cathy zmierza do realizacji swojego planu, co doprowadza do wielu komplikacji i nieszczęść...

Pojawia się po raz kolejny wątek zakazanej miłości między bratem a siostrą i mimo, że dziewczyna wiąże się z wieloma mężczyznami na przestrzeni lat, to gdzieś podświadomie szuka następcy brata, który z kolei nie potrafi sobie ułożyć życia z żądną inną kobietą.

"Płatki na wietrze" nie porażają już tak jak pierwsza książka Virginii C. Andrews, może dlatego, że już wiemy mniej więcej czego się po niej spodziewać, niemniej niektóre rozwiązania i decyzje podejmowane przez bohaterów powodują, że czytelnik przeciera ze zdziwieniem oczy i zastanawia się "dlaczego"? Denerwowała mnie też trochę nierealność niektórych wątków. Bo jak to jest możliwe, że dzieci, które bardzo długi czas spędziły niedożywione i podtruwane, bez słońca i świeżego powietrza, na poddaszu, są w stanie osiągać  niemal natychmiast po jego opuszczeniu życiowe cele. Cathy prawie od razu zostaje świetną baletnicą. Chris bez żadnych problemów rozpoczyna studia medyczne. A przecież oboje powinni mieć zaległości. Wprawdzie autorka zadbała, aby w czasie więzienia na poddaszu, sami dbali o edukację, jednak ten nadmiar szczęścia jaki spotyka rodzeństwo po opuszczeniu poddasza nie jest realny. Coś mi w tej części po prostu zgrzyta.


Jak już pisałąm we wstępie, nie wiem w czym tkwi fenomen książek Virginii C. Andrews. Są naiwne i nierealne, przesycone erotyzmem, nie zawsze pokazanym ze smakiem, jednak nie sposób porzucić lekturę i zapomnieć. To jedne z niewielu książek, które mimo upływu kilku, a może nawet kilkunastu już lat pozostają w mojej pamięci i nie jestem w stanie ich stamtąd wyrzucić. Oczekiwać więc będę z niecierpliwością wznowień kolejnych części...
A "Płatki na wietrze" oczywiście polecam, mimo  wcześniejszych uwag. To historia, która po prostu zapada w pamięć.


sobota, 2 czerwca 2012

Cristina López Barrio "Ogród wiecznej wiosny"

W końcu udało mi się przeczytać i opisać jakąś książkę! Do zawirowań związanych ze zmianą pracy doszły kolejne i coraz trudniej znaleźć mi siłę i chęć na to, żeby usiąść i coś napisać...

Jednak obok "Ogrodu wiecznej wiosny" nie mogłam przejść obojętnie, ponieważ książka wywołała we mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony historia opowiedziana przez Cristinę Lopez Barrio wciąga i zaciekawia czytelnika, z drugiej wydaje mi się, że autorka uległa wpływom innych autorów i jej opowieść bardzo przypominała powieści Isabel Allende, czy Gabriela Garcia Marqueza. Tylko czy to jest zarzut? 

Nad rodem Laguna ciąży klątwa. Kobiety zakochują się nieszczęśliwie i rodzą córeczki, które czeka podobny do matek los. Clara Laguna jest przepiękną dziewczyną, która wręcz poraża urodą, nie dziwnym jest więc to, że zakochuje się w niej andaluzyjski myśliwy. Jednak biedna dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego, że panicz z pozycją nigdy nie poślubi jej i nie da nazwiska jej dziecku. Wielka miłość przerodziła się w wielką chęć zemsty. Zhańbiona Clara, w domu otrzymanym od ukochanego, otwiera burdel, a sama zaczyna trudnić się najstarszym zawodem świata. W "czerwonym domu" rodzi się Manuela Laguna, kolejna przeklęta... Pozbawiona miłości i bliskości, oślepionej zemstą matki, wyrasta na zupełne przeciwieństwo Clary. Postanawia odmienić los i zyskać szacunek ludzi... Czy jej się to uda i jak potoczą się losy kolejnych pokoleń kobiet Laguna, Olvido i Margarithy, oraz... Santiago!?

Na 340 stronach autorka zawarła historie pięciu kolejnych pokoleń rodziny Laguna. Burzliwe losy każdej postaci spokojnie nadają się na osobne powieści, a ich skumulowanie na tych kilkuset stronach spowodowało, że otrzymujemy wartką i wciągającą wielopokoleniową sagę rodzinną o niesamowitym klimacie. Ogród kwitnący przez cały rok, to symbol wiecznej miłości, jaką kobiety Laguna darzyły swych ukochanych, aż po grób. Realizm magiczny to atut powieści, zresztą nie jedyny, bo mamy jeszcze wielkie namiętności, tajemnice, erotykę, nienawiść i zbrodnię, które tworzą powieść fascynującą i z pewnością godną uwagi.

Ukochaną książką autorki jest "Sto lat samotności" Marqueza, której niestety nie miałam okazji czytać, nad czym bardzo ubolewam, ponieważ podejrzewam że Hiszpanka inspirowała się powieścią Kolumbijczyka. Chętnie zestawiłabym sobie "Ogród wiecznej wiosny" i "Sto lat samotności"... Ale wszystko przede mną. A może wy macie doświadczenia z obojgiem autorów?

Podsumowując... polecam, ponieważ Cristina Barrio Lopez stworzyła naprawdę klimatyczną i dobrą powieść. I jeszcze słówko o okładce, która jest hipnotyczna, a kobieta na niej przedstawiona wygląda dokładnie tak, jakbym chciała widzieć Clarę Lagunę.

Polecam!


Baner