Gruzja była dla mnie wielką zagadką. W zasadzie nie wiedziałam o niej zupełnie nic, nijak mi się nie kojarzyła. Jednym słowem... wstyd!. Dzięki książce państwa Mellerów, mam ochotę dowiedzieć się o niej wszystkiego, poznać bliżej. "Gaumardżos!" rozbudziło mój apetyt, poczułam wielki głód tego niewielkiego kraju. Dołączam więc do osób, które są pod urokiem tej książki.
Jak już we wstępie informują autorzy, pozycję ciężko sklasyfikować. Jest to po trochu przewodnik, reportaż i książka podróżnicza. Co ważne, mało jest suchych faktów, dużo z kolei przeżyć, przygód, opowieści jakie stały się udziałem Mellerów.
Odnajdujemy więc informacje o pierwszym kontakcie z Gruzją, o zauroczeniu jakim ofiarami padają obydwoje. Marcin i Ania do tego stopnia pokochali kraj, że nawet swój ślub zorganizowali w Tbilisi. Na każdej stronie czuć zachwyt i fascynację, które krok po kroku udzielają się czytelnikowi.
Ale po kolei... Książką zawiera informacje o trudnej historii kraju. Z rozdziału poświęconego temu tematowi, wyłania się postać Królowej Tamary, którą Gruzini czczą i zachwycają się do dzisiaj, a która zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam zgłębić jej losy. Kilkusetletnia historia nie nudzi czytelnika, opisana jest krótko i zwięźle, ale z podkreśleniem najważniejszych wydarzeń, co pozwala nam po trochu zrozumieć współczesny kraj. Bo na to, jaka Gruzja jest teraz, na pewno wpływ miała jej historia.
Co jest niezwykle charakterystyczne dla Gruzji? Po lekturze "Gaumardżos!" już bez problem mogę wskazać... Supra, czyli wielka, kilkugodzinna uczta. W tym miejscu istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś może zaprosić nas do stołu, a jeżeli tak się stanie, to przepadliśmy... bo Gruzja to bardzo gościnny kraj. Czytając książki Kingi Choszcz, która podróżowała między innymi po Azji, zawsze zadziwiało mnie to, że ludzie tak chętnie zapraszali ją do domu i traktowali jak gościa honorowego. Myślalam, że to po prostu fart podróżniczki, a okazuje się, że np. w Gruzji to norma. Gościa traktuje się zawsze z należytym szacunkiem i dogadza mu na różne sposoby. Kolejna charakterystyczna dla kraju rzecz to czacza i inne alkohole. Pewne jest jedno, z imprezy nie da się wyjść trzeźwo. Jest to niemal niewykonalne!
Oczywiście z pozycji tej dowiemy się bardzo szczegółowo co, jak i z kim się je. Jak wygląda gruzińska rodzina, jakie panują w niej stosunki. Na każdym kroku będziemy spotykać się z różnymi absurdami, "punktualnością", szaleństwem kierowców, a na wszystko wytłumaczenie będzie jedno... "To jest Gruzja!"
Ale jeszcze nie dość wrażeń! "Gaumardżos!" to również kilka reportaży poruszających ciekawe tematy, które pokazują nam zarówno obraz współczesnej Gruzji jak i tej walczącej, sprzed kilku lat. W jednym z nich pojawia się moja ulubienica, artystka scen kabaretowych - Katarzyna Pakosińska, która podobnie jak małżeństwo Mellerów, Gruzję traktuje niemal jak swoją drugą ojczyznę.
Przed lekturą obawiałam się, czy aby "Gaumardżos!" nie jest trochę przereklamowane. Ale nie... Z pewnością jest to lektura wciągająca i godna uwagi, która śmiało może konkurować z innymi, podobnymi książkami. Autorzy zarażają swoją wielką miłością do kraju, pokazują jego piękno, ale są przy tym bardzo obiektywni. Po lekturze ma się ochotę po prostu udać w miejsca przez nich opisane i zaznać gościnności Gruzinów. Ja najchętniej chwyciłabym róg i wypiła czaczę do dna...
A więc...
...Gaumardżos! (to nic innego jak "na zdrowie")
Ps. Jeden minus - dlaczego nie ma spisu treści?
Jak już we wstępie informują autorzy, pozycję ciężko sklasyfikować. Jest to po trochu przewodnik, reportaż i książka podróżnicza. Co ważne, mało jest suchych faktów, dużo z kolei przeżyć, przygód, opowieści jakie stały się udziałem Mellerów.
Odnajdujemy więc informacje o pierwszym kontakcie z Gruzją, o zauroczeniu jakim ofiarami padają obydwoje. Marcin i Ania do tego stopnia pokochali kraj, że nawet swój ślub zorganizowali w Tbilisi. Na każdej stronie czuć zachwyt i fascynację, które krok po kroku udzielają się czytelnikowi.
Ale po kolei... Książką zawiera informacje o trudnej historii kraju. Z rozdziału poświęconego temu tematowi, wyłania się postać Królowej Tamary, którą Gruzini czczą i zachwycają się do dzisiaj, a która zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam zgłębić jej losy. Kilkusetletnia historia nie nudzi czytelnika, opisana jest krótko i zwięźle, ale z podkreśleniem najważniejszych wydarzeń, co pozwala nam po trochu zrozumieć współczesny kraj. Bo na to, jaka Gruzja jest teraz, na pewno wpływ miała jej historia.
Co jest niezwykle charakterystyczne dla Gruzji? Po lekturze "Gaumardżos!" już bez problem mogę wskazać... Supra, czyli wielka, kilkugodzinna uczta. W tym miejscu istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś może zaprosić nas do stołu, a jeżeli tak się stanie, to przepadliśmy... bo Gruzja to bardzo gościnny kraj. Czytając książki Kingi Choszcz, która podróżowała między innymi po Azji, zawsze zadziwiało mnie to, że ludzie tak chętnie zapraszali ją do domu i traktowali jak gościa honorowego. Myślalam, że to po prostu fart podróżniczki, a okazuje się, że np. w Gruzji to norma. Gościa traktuje się zawsze z należytym szacunkiem i dogadza mu na różne sposoby. Kolejna charakterystyczna dla kraju rzecz to czacza i inne alkohole. Pewne jest jedno, z imprezy nie da się wyjść trzeźwo. Jest to niemal niewykonalne!
Oczywiście z pozycji tej dowiemy się bardzo szczegółowo co, jak i z kim się je. Jak wygląda gruzińska rodzina, jakie panują w niej stosunki. Na każdym kroku będziemy spotykać się z różnymi absurdami, "punktualnością", szaleństwem kierowców, a na wszystko wytłumaczenie będzie jedno... "To jest Gruzja!"
Ale jeszcze nie dość wrażeń! "Gaumardżos!" to również kilka reportaży poruszających ciekawe tematy, które pokazują nam zarówno obraz współczesnej Gruzji jak i tej walczącej, sprzed kilku lat. W jednym z nich pojawia się moja ulubienica, artystka scen kabaretowych - Katarzyna Pakosińska, która podobnie jak małżeństwo Mellerów, Gruzję traktuje niemal jak swoją drugą ojczyznę.
Przed lekturą obawiałam się, czy aby "Gaumardżos!" nie jest trochę przereklamowane. Ale nie... Z pewnością jest to lektura wciągająca i godna uwagi, która śmiało może konkurować z innymi, podobnymi książkami. Autorzy zarażają swoją wielką miłością do kraju, pokazują jego piękno, ale są przy tym bardzo obiektywni. Po lekturze ma się ochotę po prostu udać w miejsca przez nich opisane i zaznać gościnności Gruzinów. Ja najchętniej chwyciłabym róg i wypiła czaczę do dna...
A więc...
...Gaumardżos! (to nic innego jak "na zdrowie")
Ps. Jeden minus - dlaczego nie ma spisu treści?
Wydawnictwo: Świat Książki Stron: 392
Ciekawe, chciałabym przeczytać:)
OdpowiedzUsuńżałuję, że nie zabrałam jej z sobą...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję kiedyś na nią trafić w bibliotece :) A najlepiej wygrać gdzieś i dać bratu, to jego ulubione tematy: podróże. Ale zdecydowanie będę pamiętać :)
OdpowiedzUsuńJa wygrałem w formie audiobooka i powiem szczerze że mnie wciąga słuchanie. Autorzy czytają własną książkę. Ciekawy pomysł :-)
OdpowiedzUsuńOsobiście mam tę książkę i uważam, że jest bardzo ciekawa a całość dodatkowo uatrakcyjniają kolorowe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńbardzo fajna propozycja
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo się ta książka podobała, tym bardziej że Gruzja rzadko jest tematem publikacji. Pozostało tylko wybrać się w podróż po Gruzji
OdpowiedzUsuńco do tego minusa za brak spisu treści, to wiesz co, podobno teraz jest taka moda w wydawnictwach by się już nie pojawiał. pozdrawiam ciepło:D
OdpowiedzUsuńWiola
Czytam właśnie i do tego stopnia mnie wciągnęła, że zamarzyła mi się wyprawa do tego kraju!
OdpowiedzUsuńPrzeczytam z pewnością ;)
OdpowiedzUsuń