
"Drzwi do piekła" to już kolejna książka Marii Nurowskiej, którą miałam okazję poznać i która wzbudziła we mnie bardzo ambiwalentne odczucia, od zachwytu, po wielką irytację. Czyta się niewątpliwie doskonale, nie sposób się oderwać, jednak miałam wrażenie, że fikcja poparta wieloletnim zbieraniem materiałów w więzieniach dla kobiet, trąci chwilami sztucznością.
Daria Tarnowska zostaje skazana na dwanaście lat więzienia za zabicie męża Edwarda. Jej relacje z małżonkiem można nazwać skomplikowanymi. Kobieta kochała go i chyba właśnie z powodu tej miłości musiała w końcu zabić. Z wielu retrospekcji poznajemy życie pary od momentu poznania, poprzez ślub, lata zdrad Edwarda, aż do momentu ostatecznego końca związku tych dwojga ludzi. Daria stworzyła grę, w której sama przegrała. Wybierała mężowi kochanki, ponieważ nie potrafiła fizycznie się do niego zbliżyć. Jednak czy taki układ może przynieść cokolwiek dobrego? Odpowiedź jest tylko jedna... nie, czego dowodem jest Daria Tarnowska, pisarka odsiadująca wyrok.
Kobieta początkowo izoluje się od współwięźniarek i ich historii, jednak szybko rozchodzi się wieść o jej zawodzie, a praca w bibliotece dodatkowo powoduje, że Daria staje się swoistym konfesjonałem wysłuchującym przeróżnych opowieści. Samej Darii, w odnalezieniu siebie, pomaga relacja z więziennym wychowawcą. Iza wysłuchuje i jednocześnie fascynuje, nagina zasady dla swojej podopiecznej, staje się przyjaciółką i powierniczką. Więźniarka wyczekuje kolejnych spotkań, które stają się sensem więziennej egzystencji...
Więzienie to miejsce gdzie wygrywa silniejszy, a gwałty i wyzyskiwanie słabszego są na porządku dziennym. Daria szybko, z racji na swój zawód, staje się popularna i praktycznie nietykalna. Również inne kobiety z jej celi, które początkowo wydają się nieludzkie i złe, z biegiem czasu stają się przyjazne. I na tej płaszczyźnie coś mi zgrzytało. Niesamowite przemiany, zakończenia jak z bajki. Również relacja Izy i Darii wydawała mi się nieprawdopodobna i wręcz niemożliwa. Wychowawca, który zabiera więźnia na wycieczkę? Chociaż z drugiej strony... więziennych realiów nie znam, tym bardziej tych z lat 80tych i 90tych, być może moje wyobrażenia są błędne, a to co serwuje Maria Nurowska jest prawdziwym obrazem?
Mimo kilku zgrzytów, "Drzwi do piekła" czyta się naprawdę świetnie, powiedziałabym nawet, że nie sposób się oderwać od lektury. Chwilami można się pogubić w przeskokach między życiem Darii na wolności a tym w więzieniu, co tworzy lekki mętlik w głowie czytelnika, niemniej historia nie nudzi nawet przez moment.
Czy najodważniejsza? Nie wiem, z pewnością godna uwagi...
Polecam.