Tym razem, dzięki wortalowi Granice.pl i wydawnictwu Świat Książki mam dla Was egzemplarz książki "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął".
„Szwedzki Forrest Gump”! Setne urodziny, huczna impreza w domu spokojnej starości i Allan, jubilat, który wyskakuje przez okno. Mężczyzna rusza w ostatnią życiową podróż. Na dworcu staje się właścicielem pewnej walizki i od tej pory zostaje poszukiwanym. Przemierza Szwecję, zdobywa przyjaciół i ukrywa się przed prokuraturą, która z czasem chce go oskarżyć o potrójne morderstwo. Snuje także opowieść o swojej przeszłości – okazuje się, że jego stuletnie życie było równie absurdalne, co sama ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości. Ta książka to także podróż przez XX w. Allan powiada, jak jadł kolację z Trumanem, leciał samolotem z Churchilem, pił wódkę ze Stalinem...
Żeby nie było tak łatwo jak zwykle, musicie odpowiedzieć na pytanie konkursowe i popisać się wyobraźnią...
W Wasze ręce trafia "przypadkiem" milion... Jakie szalone (o tych mniej szalonych też możecie pisać ;)) pomysły zrealizowalibyście za taką górę pieniędzy?
Na odpowiedzi czekam do następnego czwartku (9.02.2012) do godz. 20.00
Osoby anonimowe proszę o pozostawienie pod wpisem adresu e-mail.
Na koniec zachęcam do przeczytania recenzji "Stulatka...", którą zamieszczałam kilka dni wcześniej (KLIK). Naprawdę warto zawalczyć o powieść Jonasa Jonassona :-)
Powodzenia :-)
Chyba będę pierwsza :) Nie wiem czy szalony, ale przeleciałabym się balonem nad jakiś pięknym miastem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ja będę druga:p Gdybym miała milion, to moi rodzice nie musieliby pracować za granicą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
założyłabym mały biznes:) np jakiś dom sztuki, miejsce gdzie młodzi kreatywni mogą pracować. studia foto, studia do rysunku i oczywiście miejsce do posiedzenia i do pogaduch. Wspólne wystawy i zabawy:) aaach marzy mi się prywatne ASP, tylko czy milion wystarczy? :P
OdpowiedzUsuńps będzie też miejsce na czytanie książek oczywiście:)
Po pierwsze kupiłabym ziemię i wybudowała dom moich marzeń taką poczekajkę w którym byłby pokój tylko dla mnie, miałabym mnóstwo zwierząt. Jakby coś zostało pojechałabym SAMA bez męża i dzieci do Indii. Ale ja nie mam szczęscie więc nie wygram ani miliona ani książki. A nie stać mnie żeby ją kupić :(
OdpowiedzUsuńA tu jest mój blog http://uzaleznionaodczytania.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPo pierwsze kupiłabym ziemię i wybudowała dom moich marzeń taką poczekajkę w którym byłby pokój tylko dla mnie, miałabym mnóstwo zwierząt. Jakby coś zostało pojechałabym SAMA bez męża i dzieci do Indii. Ale ja nie mam szczęscie więc nie wygram ani miliona ani książki. A nie stać mnie żeby ją kupić :(
OdpowiedzUsuńGdybym miała milion do swobodnego wydania dofinansowałabym wszelkie badania naukowe. Szczególnie zainwestowałabym w badania dotyczące cofania się w czasie abym mogła przenieść się sto lub więcej lat wstecz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Założyłabym fundację pomocy wszystkim i wszystkiemu: zwierzętom, niszczonej przyrodzie, chorym ludziom, dewastowanym zabytkom.
OdpowiedzUsuńA sobie kupiłabym miłe małe mieszkanko z widokiem na zieleń i osobnym pokojem na książki :) Miałabym balkon obrośnięty bluszczem i siadałabym tam przy stoliczku z lekturą i herbatą.
Mam nadzieję, że doczekam balkonu obrośniętego bluszczem i bez miliona ;)
Nie jestem osobą szaloną, więc tego typu kwestie nie wchodzą w grę :) Kupiłabym przytulne mieszkanie, a za resztę - dłuuuugi urlop i wyprawa dokąd mnie poniesie. Obowiązkowo Georgia Południowa, Chile, Islandia, Nowa Zelandia (w ramach poszukiwań kiwi i kakapo :)) i Mongolia. Indie, Nepal, Tybet! Achhhhhh! :) I jeszcze aparat kupiłabym z fajnym szkłem i fotografowałabym ptaki :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, kupiłabym sobie kota. Brytyjskiego, nazwałabym go Stanisław, bo siedzi mi już w głowie dobrych kilka lat :)
OdpowiedzUsuńPo drugie, urządziła w domu wymarzony kącik do czytania :) Mam już zapisanych tyle inspiracji, że nic tylko wziąć się za to!
Po trzecie, kraina Majów, Inków - to wszystko na mnie czeka! Wystarczy plecak, mapa, przewodnik i znikam poznawać te zaczarowane światy a później napisałabym książkę :)))
A po czwarte, marzy mi się otwarcie księgarni, ale takiej z prawdziwego zdarzenia. Takiej, jakiej Szkoci jeszcze nie widzieli. Pełna magii, charakteru, tajemnicza, a jednocześnie otwarta. Zapraszałabym literackie znakomitości, piekła babeczki wg. własnego przepisu, podawała kawę w filiżankach i herbatę w kubkach, koniecznie kolorowych :) I mogłabym tak jeszcze długo...
A na samym końcu, może jakiś tatuaż? ;))
Kupiłabym dom na wsi - na weekendowy odpoczynek. Ale, żeby naprawdę dobrze mi się tam mieszkało wbudowałabym swego rodzaju skrytkę, moją samotnię, do której wchodziłoby się poprzez regał z książkami - tajemne drzwi, które marzą mi się od dawna. Polecam wszystkim molom książkowym - znalazłam nawet wzór (http://bookshelfporn.com/post/668588562):D
OdpowiedzUsuńGdybym miała milion, to poleciałabym (I klasą) do Andaluzji, Maroka, Peru, Japonii i Australii. Jakby mi jeszcze zostało to wyremontowałabym mieszkanie, kupiła wpuszczaną w podłogę wannę i prawdziwą biblioteczkę na książki.
OdpowiedzUsuńGdybym miała milion dolarów, kupiłabym sobie za to górę - dosłownie górę książek!! A potem wybudowałabym dom, taki, żeby je wszystkie pomieścić :).
OdpowiedzUsuńKupiłabym domek z widokiem na Giewont i niewyobrażalną ilość książek :)))
OdpowiedzUsuńMiało być nierealnie i jest :))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdybym przypadkiem stała się szczęśliwą posiadaczką takich pieniędzy przez pierwsze kilka dni z niedowierzaniem pewnie przecierałabym oczy ze zdziwienia i co kilka godzin sprawdzała, czy ta zdobycz na pewno należy do mnie ;)
OdpowiedzUsuńPotem, zakładając, że chcę dożyć 100 lat, czyli przede mną jeszcze 8 dekad życia, podzieliłabym te pieniądze na 8 równych części. Każda część na jedną dekadę. Wiedząc, że na każde 10 lat mam do rozdysponowania określoną kwotę, nie przesadziłabym z wydawaniem, a z tym - wiadomo- najłatwiej:) W końcu stając się niespodziewanie bogatym, głupio byłoby któregoś dnia obudzić się biednym ;)
Do szaleństwa mi (niestety) daleko, więc przypuszczam, że z ciężkim sercem przychodziłyby mi szalone wydatki. Niech więc największą ekstrawagancją będzie umieszczenie każdej z ośmiu porcji świeżo zdobytego majątku w innym banku...
A moim, z pewnością, niespełnionym marzeniem (No właśnie chyba, że dostanę milion:D) jest otworzenie wielkiej biblioteki w moim mieście z masą różnych książek, jako że funkcjonująca już biblioteka miejska nie jest doskonale zaopatrzona. :( Kupiłabym czarnego astona martina i jeździłabym nim wszędzie. :D Resztę pieniędzy ulokowałabym na koncie. A co, jak szaleć to szaleć. :D
OdpowiedzUsuńKupuję stary camper. Tankuję do pełna. Robię trasę przez całą Polskę, zabierając ze sobą napotkanych autostopowiczów. Codziennie gdzie indziej, codziennie coś nowego. Jeśli kasy starczyłoby to zahaczę o Czechy, Węgry.
OdpowiedzUsuńPóźniej jakbym miała masę wspomnień, osiadłabym się w małej, drewnianej chacie w Sudetach.
ohh trochę tych szalonych rzeczy nazbierałoby się ... po pierwsze kupiłabym sobie prywatny, nie za duży samolot. Pierwszy mój lot odbyłby się nad warszawskim ośrodkiem WORD z transparentem, że prawko mi już loto...( no bo ile można mieć podejść- po 7 razie się już odechciewa, a 13-sty egzamin niestety nie jest darmowy). Następnie zabrałam bym grupę przyjaciół na wycieczkę na cudną wyspę Bora-Bora, w celu zapomnienia o 30 stopniowych mrozach! oj i tam to by się wtedy szalone rzeczy działy: "tańce, hulanki, swawole; cha cha, chi chi, hejza, hola!", skoki bungee, nurkowanie wśród rafy koralowej, paralotnie itp. itd.. Oprócz tego zagrałabym w milionowym odcinku „Mody na sukces”, w którym odbiłabym Ridga Brook:P! Poza tym sama bym nakręciła film, ale raczej innego gatunku niż wyżej wspomniany…. Co więcej do tego czasu, aż wygram milion pewnie już będą możliwe loty w kosmos, więc zafundowałabym sobie takie wakacje- może lot na Wenus. Później na podstawie moich wspomnień wydałabym książkę- oczywiście byłby to bestseller!:) A z bardziej przyziemnych rzeczy to próbowałabym uszczęśliwić swoich najbliższych i sprawić by ten świat stał się choć troszkę lepszy.
OdpowiedzUsuńMagdaLena
a.t.magda.lena.mail@gmail.com
Trzy szalone pomysły na wydanie miliona od ręki:
OdpowiedzUsuń- urządzić dziadkowi setne urodziny, tak żeby jednocześnie spełnić jego marzenie - tj. sprowadzić specjalnie dla niego Hołd Pruski i zawiesić w jego pokoju, aby mógł przez cały dzień podziwiać,
- upamiętnić ciocię - poetkę, niedocenioną w swojej miejscowości i wystawić jej pomnik ze spiżu. W tydzień. Z wielką pompą na otwarcie,
- na Pałacu Kultury wywiesić wielki transparent na całą jego wysokość z wyznaniem miłosnym i w ten sposób pomóc oświadczyć się pewnemu amantowi, niepewnemu swoich uczuć i zyskać za to dozgonną wdzięczność przyszłych narzeczonych.
Zorganizowałabym również konkurs (do wygrania byłyby książki albo bony na nie o niebagatelnej wysokości, aby uszczęśliwić innych miłośników czytania). Pytanie konkursowe brzmiałoby:z jakiej, czyjej książki pochodzą prezentowane powyżej pomysły?
Ja należę do tych bardziej praktycznych osób i z pewnością nie wywaliłabym kasy od tak (chociaż miliona pewnie nie da się wywalić od tak :D). Największą część pieniędzy oddałabym do banku, żeby mi rosły odsetki, być może zainwestowałabym w coś na giełdzie z pomocą specjalistów. Fundnęłabym sobie oczywiście wycieczkę z ukochanymi ludźmi w najpiękniejsze miejsca na świecie i w te, o których od zawsze marzę. Później nie stresowałabym się tak studiami, jak to jest teraz, bo wiedziałabym, że mam jakieś wsparcie w razie gdyby coś nie wyszło. A po ukończeniu studiów otworzyłabym własne wydawnictwo książkowe i zbudowała śliczny dom :) No i oczywiście kupiłabym sobie super furę, ale nie taką super-super tylko super, żeby mi jej w 5 minut nie ukradziono :D I mogłabym już nią jeździć na uczelnię, a nie pociągami :D
OdpowiedzUsuńGdybym miała milion złotych to z pewnością jakąś cześć tego wydałabym na książki. Wybudowałabym sobie swoją ogromną bibliotekę (taką o antycznym wyglądzie) i gromadziła tam książki z całego świata. Poza tym z chęcią wybrałabym się na jakąś wycieczkę dookoła świata na której miałabym możliwość zwiedzenia najciekawszych miejsc na ziemi. :)
OdpowiedzUsuńmonia50@go2.pl
Gdybym miała milion(cóż to za marzenie ;) w pierwszej kolejności dofinansowałabym schronisko dla psów w moim mieście, następnie wybudowałabym sobie własną przystań, miewielki, wymarzony domek pełen książek i kwiatów z ogromnym kominkiem i pięknym fotelem bujanym. Jeśliby cokolwiek z tego zostało to wykupiłabym podróz do Nowej Zelandii szlakiem filmowym "Władcy Pierścieni".
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie na mojej liście "milionowych" spraw oprócz kwestii mieszkaniowo-przyszłościowych znalazłyby się:
OdpowiedzUsuń- kawiarenka (odpływająca)
- książkownia
- kotowisko
- muzykalnik
- szafa z drzwiami do Narnii
- zaczarowany kuferek Miki - Mola
- bilet na pociąg z peronu 9 i 3/4
- kapelusz maga Rincewinda
- dywanikowa torba i parasolka z papuzią główką Mary Poppins
- o, i koniecznie śniadanie u Tiffany'ego.
I kot rasy main coon z uśmiechem rodem z Chesire.
;-)
Nie przepadam za szalonymi pomysłami. Po prostu dzięki tym pieniądzom mogłabym sprawić,że moi Rodzice nie musieliby tak ciężko pracować.Wskutek czego byłabym naprawdę szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
hiperbola@onet.pl
oooo ale bym była bogataaa :)) no i wkońcu skoczyła ze spadochronem i miałabym marzenie aby adam małysz przewiozł mnie autem bo jakoś chciałabym ocenic jak jezdzi bo mysle że lepiej skacze :) i bym chciała do chin pojechać i zobaczyc pozwiedzać i wogóle ciekawią mnie te made in china moze bym cos podpatrzyła :) kupiłabym tonę albo dwie słodyczy :) hmmm kupiłabym cały sklep z odzieża albo nie sklep a tylko odzież albo nie wszystkie ciuchy w moim rozmiarze z 5 ulubionych sklepów :) aaa i oczywiście kupiłabym torebkę za tysiące a co! chociaż raz poczułabym się jak gwiazda :)
OdpowiedzUsuńanusia12346@wp.pl
Połowę zdefraudowałabym na mieszkanie, prawo jazdy i samochód, jedną czwartą wrzuciła na lokatę, a za resztę... ruszyłabym w podróż, gdzie nikim i niczym nie musiałabym się przejmować, zaszalałabym, zrobiłabym tatuaż, skoczyła na bungee, nauczyłabym się pilotować samolot i skoczyłabym ze spadochronem, pływałabym z rekinami... a potem wybrałabym się do Japonii na rybę fugu - jeśli bym to przeżyła, pojechałabym na jakiś szalony karnawał, Sylwestra spędziłabym głaszcząc lwy w Afryce. Potem przywiozłabym jednego do mojego mieszkania i byśmy sobie razem mieszkali. I wyprowadzałabym go na smyczy!
OdpowiedzUsuńA potem stałabym się sławna.
Oj, taka suma pieniędzy :) Najpierw uregulowałabym wszystkie długi rodziców i zafundowała im nowe auto ze sporym zapasem paliwa. Później odpaliłabym coś rodzeństwu - starszemu bratu opłaciłabym wesele, starszej siostrze dołożyła się do jej marzeń a młodszy brat dostałby pieniądze na lokatę, żeby nie zgłupiał. Troszeczkę dałabym fundacjom, które zajmują się poważnymi chorobami. A za resztę kupiłabym sobie samochód, dom pod Krakowem, wszystkie książki o których marzyłam od dawna, i duuużo płyt z muzyką, żeby nie piracić. Chodziłabym na wszystkie kabarety w okolicy i koncerty lubianych kapel. I oczywiście odwiedziłabym kilka miejsc na świecie. Już ja bym wiedziała, co z tymi pieniędzmi zrobić :)
OdpowiedzUsuńJa krótko i na temat: za tego "przypadkowego" miliona wybudowałabym bibliotekę, w której miałabym wszystkie wymarzone książki i w której to bibliotece urządziłabym sobie mieszkanko :D A resztę pieniążków (jeżeli by zostały, a mam nadzieję, że tak) podarowałabym moim staruszkom - w pełni na nie zasługują ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Gdybym "przypadkowo" zdobyła milion to na pewno wybrałabym się ze znajomymi na miesięczną wycieczkę po Europie... pociągiem. Wysiadałabym tam, gdzie by mi się chciało, jechała tak długo jak chcę i wszystko bym fotografowała, żeby później stworzyć dziennik podróży (może nawet udałoby mi się go wydać?). Zawsze o tym marzyłam i byłoby to genialnym zakończeniem pewnego etapu życia. Oprócz tego stworzyłabym sobie bibliotekę rodem z Pięknej i Bestii oraz otworzyła pub/klub, w którym byłoby wiele książek z gatunku fantastyki, do tego planszówki i karcianki oraz miejsce, gdzie fani RPG mogliby prowadzić swoje sesje. Najchętniej podzieliłabym lokal na minimum trzy główne sale - dla nieletnich - bez alkoholu, dla niepalących i dla palących. Na ścianach wymalowane mapy magicznych krain, powieszone miecze i kusze (kusza musi być też za kontuarem!), kilka foteli dla osób, które po prostu chciałyby poczytać. A wszystko gdzieś przy uniwerku, żeby studenci mieli blisko :)
OdpowiedzUsuńJako że jestem dość oszczędna, myślę, że wystarczyłoby też na jakąś małą leśniczówkę w środku lasu - byle z wi-fi :)