czwartek, 8 września 2011

Joanna Chmielewska "Lesio"


Wszem i wobec ogłaszam, że mam nową wielką miłość. Troszkę się wprawdzie wiekiem różnimy, ale co tam... Lesio jak nic zawładnął moim sercem i pozostanę mu wierna do końca swych dni!
Do tej pory, moim numerem jeden, wśród książek Joanny Chmielewskiej było "Całe zdanie nieboszczyka", teraz zostało z wielkim hukiem zdetronizowane. Cały czas zastanawiam się... dlaczego u licha dopiero teraz "Lesio" wpadł w moje ręce!?

Po nieudanych spotkaniach z autorką, jakie zaliczyłam za sprawą "Gwałtu" i "Porwania" (ciekawe połączenie...) postanowiłam przeczytać coś, co przypomni mi, dlaczego tak bardzo uwielbiam Chmielewską! No i mam Lesia... a jakże, Lesio to ewenement na skalę światową, powinno się go chronić niczym dobro narodowe, otoczyć opieką i kolejnym pokoleniom podawać wprost do rąk, żeby każdy miał okazję do "spotkania" lekko ciapowatego, wiecznie bujającego w obłokach mężczyzny.

Cała rzecz zaczyna się w momencie, kiedy Lesio postanawia zamordować personalną, która wiecznie go dręczy i ściga z księgą spóźnień w ręku. Lesio uciemiężony boleśnie, żyje w wielkiej depresji, a tak prozaiczne rozwiązanie jak nie spóźnianie się zupełnie nie przychodzi mu do głowy... Pozostaje więc usunąć problem w inny, bardziej brutalny sposób. I tu uwaga... zdradzę Wam przepis (zawodny!) na to jak wyhodować gronkowca!

Należy zakupić kilka opakowań lodów i włożyć je do teczki z dokumentami (najlepiej tak, żeby umazać owe dokumenty bardzo dokładnie mazią, która powstanie po rozpuszczeniu). O teczce należy zapomnieć na kilka, lub kilkanaście godzin, aby gronkowce miały odpowiedni czas na rozmnożenie się. Po upływie ustalonych godzin należy lody przelać z teczki do opakowań i pozaklejać taśmą klejącą. Narzędzia przyszłej zbrodni należy włożyć do lodówki w celu odzyskania pierwotnej konsystencji. (autor przepisu zastrzega, że jest on prawie w 100% zawodny!)

"Lesio" to komediowy majstersztyk i mówiąc delikatnie (przepraszam za sformułowanie, ale tego inaczej nie da się ująć)... posikałam się ze śmiechu! Gronkowce, napad stulecia, ucieczka przed pociągiem, bomba budzikowa, garbata banda, to tylko niektóre z gagów jakie powaliły mnie na kolana (dosłownie!). Chmielewska jak nikt inny potrafi stworzyć tak absurdalne sytuacje i charakterystyczne postacie, że czytelnik długo zastanawia się nad tym, czy to aby na pewno fikcja literacka? Bo wszystko jest tak nieprawdopodobne, że wydaje się być po prostu prawdziwe (a sprzyjają temu lata w jakich rozgrywana jest akcja, gdzie papier toaletowy jest na wagę złota, no i Lesio istnieje naprawdę...). Genialne, lekkie pióro, które dostarcza nam niezapomnianych na długi czas wrażeń. Lesia z pewnością nie zapomnę do końca życia, a do lektury będę wracać za każdym razem, kiedy zepsuje mi się humor.
I Wam polecam! Jeżeli jeszcze nie mieliście przyjemności poznać Lesia, to koniecznie musicie nadrobić zaległość (ja to sprawdzę! :D)

Wydawnictwo: Kobra Stron: 361

29 komentarzy:

  1. "Lesio" jest moją miłością również! Już od dobrych kilku lat... I pomimo, że książka przez niektórych uważana jest za infantylną ja ją kocham! Nic nie wprawia mnie w dobry humor jak właśnie "Lesio":D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznaję się - nie miałam przyjemności. Ale planuję. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię "Lesia" ale uwielbieniem darzę "Wszystko czerwone" i "Wszyscy jesteśmy podejrzani".

    Ogólnie "starsza" Chmielewska, czyli tak gdzieś do 1990 roku jest znacznie lepsza niż ta "nowsza"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią przeczytam. Zapowiada się zabawnie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jestem facetem i też zakochałem się w "Lesiu".To taka urocza fajtłapa że nie mogło być inaczej :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja nie miałam przyjemności poznać ,,Lesia''. Jednak widzę, że dużo osób się nim zachwyca. Muszę więc bliżej poznać tego bohatera.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tak Lesio to mój faworyt pośród bohaterów Chmielewskiej. Znamy się od lat wielu i znajomość odświeżamy tak raz na rok, góra raz na dwa lata. Książka kładzie ze śmiechu za każdym razem. Podobnie jak Anek7 ubóstwiam jeszcze Wszystko czerwone i Wszyscy jesteśmy podejrzani. Dużą część starszej Chmielewskiej mam z serii z krokodylem. Właśnie! w tym roku jeszcze nie czytałam Lesia:)
    Pozdrawiam i kałbasa:)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Lesio" jest bezsprzecznie najlepszą powieścią tej autorki, czyta się znakomicie i bawi aż do ostatniej strony :) Polecam "Dzikie białko" - kontynuację przygód Lesia z tymi samymi bohaterami ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Lesio jest KAPITALNY! Do tej pory pamiętam jak mama nakłoniła mnie żeby wysłuchać słuchowisko:) Nigdy się tak nie śmiałam. Słucham to już 10 raz i mi się nie nudzi. Starsze książki Chmielewskiej mają to coś. Równie zabawne było Całe zdanie nieboszczyka jak wydłubała się z lochu szydełkiem XD.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj poluję na "Lesia" od dłuższego czasu i dorwać go nie mogę, w bibliotece ciągły brak, więc chyba będę musiała sprawić go sobie osobiście :D

    OdpowiedzUsuń
  11. o no to ja musze nadrobić zaległości bo lubię książki Pani Chmielewskiej

    OdpowiedzUsuń
  12. No a nie mówiłam? Lesio jest bezkonkurencyjny. Ty sobie wyobrażasz jak on obdzwaniał te szpitale po tym jak zobaczył liścik o zjedzeniu lodów? Po napadzie stulecia się też posikałam, a o tym jak z tym bykiem...Nie, no po prostu dla mnie arcydzieło. Kocham Lesia i wracam do niego często. I to się nazywa dobra literatura, choćbym nie wiem ile razy do niego wracała, za każdym razem ryję jak norka, choć wiem co się zaraz stanie. Co lepsze- kiedyś był film dokumentalny o Chmielewskiej i wypowiadał się w nim pierwowzór postaci Lesia. Wyglądał właśnie na Lesia :) Chmielewskiej udało się stworzyć przezabawną i przesympatyczną postać. A "Całe zdanie..." też uwielbiam- jak sobie przypomnę te dialogi z tym co jej pilnował w lochu...:))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Lesio wymiata wszystko i wszystkich ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lesia nie znam, ale z chęcią poznam! Moje pierwsze spotkanie z panią Chmielewską nie było udane, odłożyłam książkę, nawet nie pamiętam tytułu, ale było coś o psie i dzieciakach. Ogólnie to była książka dla dzieci:)
    Zaczęłam po prostu, nie od tej książki co potrzeba:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli Pani Chmielewska, to tylko "Lesio". Inne utwory jakoś mnie nie przekonują. Miałam zły początek, bo zaczęłam od "Rzezi bezkręgowców". Dopiero "Lesio" spowodował, że nie odrzucam książki, na widok nazwiska autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie tylko jeszcze nie czytałam "Lesia", ale również żadnej innej książki Chmielewskiej i widać, że warto to zmienić :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja podobnie jak Anek7 przedkładam Wszystko czerwone nad Lesia. Pierwszy kontakt z Lesiem lat temu (pomińmy milczeniem ilu, bo pewnie więcej niż większość blogowiczek liczy wiosen) parę padłam na kolana i zwijała się ze śmiechu. Rok temu ponowna znajomość wypadła nieco mdło i bez euforii.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mag - ja sobie wyobraziłam jak on biegnie przed pociągiem i wymachuje palącą się nogą od fotela!! Albo wyobraziłam sobie jak Janusz odszczekuje, a na to wchodzi kierownik. Po prostu ze śmiechu prawie plułam :D

    Maruda007 - moja ulubiona scena z nieboszczyka jest wtedy, jak się odkopuje i wyciąga ręke ponad ziemie, przy okazji wyobrażając sobie, że akurat listonosz przejeżdża :D

    Evita - Pewnie trafiłaś na Janeczkę i Pawełka... ja ich uwielbiałam, ale czytałam jak byłam znacznie młodsza :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Lesia kocham nad życie, Janeczkę i Pawełka podziwiam za doskonałość, Tereskę i Okrętkę uwielbiam po prostu.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Posikać ze śmiechu? :O :o

    Skusiłaś mnie !

    OdpowiedzUsuń
  21. U mnie jednak numer jeden to "Całe zdanie nieboszczyka", Lesio na drugim miejscu, a Tereskę i Okrętkę też kocham! Oj dawno nic Chmielewskiej nie czytałam, trzeba będzie znaleźć chwilkę czasu, ale te stosy do przeczytania.....

    OdpowiedzUsuń
  22. Lesio jest zajebisty! Inaczej się tego opisać nie da:) Czytałem kilka razy i przeczytam zapewne jeszcze nieraz. Świetna ksiażka:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Taaaa... te posikanie ze śmiechu mnie przekonało ;D Biore to... yyy znaczy kupię Lesia ;D

    OdpowiedzUsuń
  24. Lesia czytałam kilka razy i wciąż mnie tak samo śmieszy. To dla mnie nr 1 wśród książek Chmielewskiej. Polecam jeszcze Dzikie białko, czyli dalsze losy Lesia, choć są ciut gorsze

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja mam tak duże zaległości w Chmielewskiej, że nie pamiętam nawet jaką ostatnio książkę jej autorstwa czytałam...:/

    OdpowiedzUsuń
  26. U mnie jednak "Lesio" jest na dalszej pozycji. Najbardziej rozśmiesza mnie "Wszystko czerwone", choć niestety znam już na pamięć całą tę książkę (nastolatką będąc, przeczytałam ją pewnie kilkadziesiąt razy), co nieco osłabia efekt. Lesio jest w porządku, ale szału nie wzbudza (u mnie), wolę Joannę (z tych starych książek).

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie będę orginalana i również napiszę że go wielbię, a p. Chmielewska to prawdziwa mistrzyni !!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Lesio na tak :) Ale nie cały, na pewno akcja z lodami i akcja wyjazdowa, natomiast wątek garbatych jakoś mi nie podszedł. Ale tak, jedna z lepszych książek autorki, choć nie na pierwszym miejscu - to nieodmiennie zajmuje Całe zdanie nieboszczyka :)

    OdpowiedzUsuń

Baner