piątek, 30 września 2011

Ignacy Karpowicz "Balladyny i romanse"


"Balladyny i romanse" już od dłuższego czasu stały na półce i puszczały do mnie oko, ale dopiero przejscie do finałowej siódemki nagrody Nike zmobilizowało mnie do przeczytania. I wpadłam po uszy... Karpowicz stworzył książkę, którą można rozpatrywać na wielu płaszczyznach, interpretować na różne sposoby.

W pierwszej części poznajemy ziemskich bohaterów, a za pomocą krótkich scenach widzimy ich codzienność, problemy i uczucia z jakimi się borykają - miłość, nienawiść, zdrada, czy samotność.

Olga - to kobieta po pięćdziesiątce, mieszkająca w małej kawalerce i pracująca w spożywczaku. Każdy jej dzień wygląda tak samo - praca, dom, telewizor, romans Danielle Steel.
Janek, młody chłopak przed maturą, którego głównym zajęciem jest chuligaństwo i życie chwilą. Pije, ćpa, przeklina, rozrabia i to jest jego życiowa filozofia.
Anka, bratanica Olgi, studentka uzależniona od szybkiego seksu z kim popadnie.
Kama to kuzynka Anki, poukładana farmaceutka w ciąży, planująca ślub.
Artur jest narzeczonym Kamy, równie poukładanym jak ona. Podczas rodzinnej imprezy zdradza ją z Anką.
Maciek jest przyjacielem Kamy, żyjącym w związku z Pawłem - przyjacielem Artura.
Bartek to przypadkowo poznany w klubie przez Maćka mężczyzna, który udziela mu schronienia w swoim domu.
Rafał jest z kolei przyjacielem Bartka, który samotny urlop spędza na oglądaniu filmów porno.

Każda z tych osób, ma na swój sposób poukładane życie, które w pewnym momencie się komplikuje. Kiedy ze sklepów i domów znikają żelazka i kawa, Olga zakochuje się w Janku, którego kocha również Anka, ten z kolei z chuligana przemienia się w porządnego chłopca, Artur traci pamięć i myśli, że ma 12 lat, Kama o mały włos nie rozbija się samochodem i traci wiarę, Paweł zdradza Maćka, Bartek rzuca posadę wykładowcy statystyki, ponieważ przestaje w nią wierzyć. Wszystkie te wydarzenia mają związek z decyzją bogów, którzy postanawiają zstąpić na ziemię wśród ludzi.

Karpowicz reinterpretuje mity i religie, dopisuje nowe historie. Łączy w erotyczny związek Jezusa z Nike, czy Afrodytę z Lucyferem. Niektóre jego pomysły mogą wręcz gorszyć ortodoksyjnych katolików. Bogowie Karpowicza, są odświeżeni i dostosowani do naszych czasów. Pełnią status raczej gwiazd, łatwo wtapiają się w tłum, wyróżniają się jedynie imionami. Ich zejście na ziemię i bratanie się z ludźmi, powoduje wiele nieprzewidzianych wydarzeń, które przerastają czytelniczą wyobraźnię.

Autor świetnie, z dużą dozą ironii, nie ukrywając narodowych kompleksów, ukazuje kraj z promocji, który wybierają na swoją zsyłkę nieśmiertelni.

(...) tolerancja w zaniku od XVII wieku, są muzykalni, mieszczą się w pięciolinii, literatura skupiona na narodowych kompleksach, trudno przetłumaczalna, z kawalerią na czołgi kanałami (...) Wydobywają sporo węgla, sieją rzepak, chętnie jedzą grzyby w ślinie oraz zepsute ogórki. (...) Stosunek seksualny trwa zwykle poniżej kwadransa, wliczając w to grę wstępną. Orgazm właściwie nie występuje. Przemoc w rodzinie ma się dobrze. Płodność nieszczególnie. (str. 258)
Jak pisałam we wstępie "Balladyny i romanse" interpretować można na wiele sposobów. Prawdopodobnie każdy ujrzy w tej książce jakieś inne "drugie dno". Karpowicz zaszalał, przelał na papier niesamowite wytwory wyobraźni, tworząc oryginalną i świeżą prozę nasyconą erotyką, ale nią nie emanującą, okraszoną dużą dawką humoru i ironii. Ludzkie problemy, od samotności, po brak akceptacji własnej, nietolerancję, nastawienie na materializm, to tylko niektóre poruszane przez Karpowicza kwestie.

Autor uświadamia, jak bardzo zmieniły się niektóre pojęcia na przestrzeni lat. Bóg nie jest już bogiem, jest raczej zanikającym przyzwyczajeniem, albo produktem popkultury. Ta z pozoru zabawna i ironiczna książka, uświadamia jak zmienia się społeczne myślenie i jakie wartości tak naprawdę wielbimy i dla których potrafimy sprzeniewierzyć własną duszę.

W moim odczuciu całkowicie zasłużony Paszport Polityki i nominacja do Nike. Życzę powodzenia Ignacemu Karpowiczowi, a "Balladyny i romanse" oczywiście polecam!

Wydawnictwo Literackie Stron: 575

13 komentarzy:

  1. lubię książki wielowymiarowe, stworzyć takie dzieło to wielka sztuka

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście wiadomo co sobie pomyślałam widząc tytuł "Ballady i romanse"?:D
    Zgodzę się z Bludress i dodam, że chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytałem, ale książka średnio mnie przekonała :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie stoi na półce od maja, kupiłam wiedziona czytelniczym instynktem, zaczęłam czytać, podobało mi się, ale jakoś się zatrzymałam i ten stan trwa do dziś.... Poczekam na wyniki Nike, trzymam kciuki za Karpowicza ;-) Ale tak czy inaczej - przeczytam w październiku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc jakoś nie potrafię przekonać się do tej książki. Nieraz tak miewam, że mimo zachęcającej recenzji okładka i tematyka mnie zniechęca. Tak też jest i w tym przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do mnie cięgle jeszcze ta książka puszcza to oko z półki:P Czeka na swoją kolej, ale wiem, że raczej będzie to prędzej niż później:)

    OdpowiedzUsuń
  7. no ja niestety nie mam tej pozycji na półce:( Z chęcią się za nią rozejrzę w księgarniach;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem. Jakoś waham się nad przeczytaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O, właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że mam tę książkę w domu, gdyby nie Twoja recenzja, pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawka ironii, humoru, okraszone erotyką - mnie to zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak przeczytałam tytuł to pierwsze co pomyślałam: Mickiewicz. Ale po przeczytaniu recenzji mam ochotę dorwać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam już w schowku, bo dużo dobrego słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja ocena tej książki jest niestety znacząco odmienna. Uzasadnienie tutaj:
    http://klub-aa.blogspot.com/2014/06/galimatias-nominowany.html
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Baner