Akcja piątej już książki Lackberg, zaczyna się od znalezienia zwłok mężczyzny, pasjonującego się nazizmem i gromadzącego przedmioty związane z II Wojną Światową. Jak się okazuje, to właśnie jemu kilka miesięcy wcześniej Erika zaniosła nazistowski medal znaleziony wśród rzeczy matki, razem z poplamionym dziecięcym kaftanikiem i pamiętnikami z czasów wojny.
Patrik spędza czas na urlopie ojcowskim, jednak ciągnie go do śledztwa, prowadzonego przez kolegów. Z małą Mają na rękach, stara się więc na bieżąco śledzić postępy. Jak się szybko okazuje, aby rozwiązać zagadkę, trzeba cofnąć się niemal 60 lat wcześniej. Historia życia matki Eriki i śledztwo łączą się ze sobą i jak zwykle, zmierzają do zupełnie zaskakującego finału.
Po raz kolejny, pod przykrywką rozrywkowej powieści kryminalnej, Lackberg przemyca ważne problemy z jakimi się borykamy na co dzień. Tym razem jest to nietolerancja wobec inności. Poza tym pojawiają się problemy z dojrzewaniem i tożsamością. Dzieci często, nieświadomie czerpią nieodpowiednie wzorce niszcząc tym sobie i innym życie. Jednocześnie rodzice, zaślepieni własnymi ambicjami, zmuszają potomstwo do życia na swoje własne podobieństwo.
Z reguły podchodzę do powieści kryminalnych z przymrużeniem oka, skupiając się na walorach rozrywkowych, a nie zwracając uwagi na drobne mankamenty. Tym razem jednak wyłapałam kilka zdań i sytuacji, które wydały mi się co najmniej dziwne...
Przykład 1.
Kobieta spotyka w parku mężczyznę (na spacerze z psami), rozmawiają ze sobą i tyle. Na następny dzień ta sama sytuacja i uwaga... ona zaprasza go do domu na herbatę!
Nie wiem, może w Skandynawii ludzie mają inną mentalność i szybciej zaczynają sobie ufać?
Przykład 2.
Troszkę się przyczepiłam, ale nie zmienia to wszystko faktu, że ja sagę kryminalną Camilli Lackberg uwielbiam. Zagadki kryminalne są misternie skonstruowane a rozwiązania zaskakują. Oprócz tego śledzenie losów Eriki i Patricka, Anny i Dana, czy innych mieszkańców Fjallbeki to sama przyjemność. Polecam więc powieści kryminalne pani Lackberg!
Wydawnictwo: Czarna Owca Stron: 568
Patrik spędza czas na urlopie ojcowskim, jednak ciągnie go do śledztwa, prowadzonego przez kolegów. Z małą Mają na rękach, stara się więc na bieżąco śledzić postępy. Jak się szybko okazuje, aby rozwiązać zagadkę, trzeba cofnąć się niemal 60 lat wcześniej. Historia życia matki Eriki i śledztwo łączą się ze sobą i jak zwykle, zmierzają do zupełnie zaskakującego finału.
Po raz kolejny, pod przykrywką rozrywkowej powieści kryminalnej, Lackberg przemyca ważne problemy z jakimi się borykamy na co dzień. Tym razem jest to nietolerancja wobec inności. Poza tym pojawiają się problemy z dojrzewaniem i tożsamością. Dzieci często, nieświadomie czerpią nieodpowiednie wzorce niszcząc tym sobie i innym życie. Jednocześnie rodzice, zaślepieni własnymi ambicjami, zmuszają potomstwo do życia na swoje własne podobieństwo.
Z reguły podchodzę do powieści kryminalnych z przymrużeniem oka, skupiając się na walorach rozrywkowych, a nie zwracając uwagi na drobne mankamenty. Tym razem jednak wyłapałam kilka zdań i sytuacji, które wydały mi się co najmniej dziwne...
Przykład 1.
Kobieta spotyka w parku mężczyznę (na spacerze z psami), rozmawiają ze sobą i tyle. Na następny dzień ta sama sytuacja i uwaga... ona zaprasza go do domu na herbatę!
Nie wiem, może w Skandynawii ludzie mają inną mentalność i szybciej zaczynają sobie ufać?
Przykład 2.
"- Dobrze, zaczekam. Zadzwonisz po karetkę czy ja mam to zrobić?Dobrze, że osoba dla której miała być ta karetka już nie żyła...
- Okej."
Troszkę się przyczepiłam, ale nie zmienia to wszystko faktu, że ja sagę kryminalną Camilli Lackberg uwielbiam. Zagadki kryminalne są misternie skonstruowane a rozwiązania zaskakują. Oprócz tego śledzenie losów Eriki i Patricka, Anny i Dana, czy innych mieszkańców Fjallbeki to sama przyjemność. Polecam więc powieści kryminalne pani Lackberg!
Wydawnictwo: Czarna Owca Stron: 568
Ja też lubię sagę Camilli Lackberg, mimo jej wszystkich niedoskonałości i absurdów. Intryga zawsze mnie zaskakuje a historia trzyma w napięciu do ostatniej strony. Co do absurdów właśnie, w kolejnej części zabił mnie fakt, iż Erika w zaawansowanej ciąży, hasa po okolicy, rozwiązuje zagadki, nie zważa na zimę w pełni i oblodzone chodniki. Bliźniacza ciąża w ogóle jej w życiu codziennym nie przeszkadza. Ogólnie kobita jest jakimś cyborgiem, albo tylko ja w 9 miesiącu ciąży nie mogłam się ruszyć z miejsca... :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać ale nie miałam nigdy do czynienia z twórczością Camilli Lackberg. Słyszałam jednak, że jest niezwykle utalentowana i pisze bardzo ciekawie, więc jak tylko nadarzy się okazja to koniecznie muszę przeczytać jakąkolwiek jej książkę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic Camilli Lackberg, ale mój mąż (który mało co czyta), czytał i nardzo sobie chwalił:)
OdpowiedzUsuńuff działa ;)
OdpowiedzUsuńWiesz w czym sęk? Zwróciłaś na to uwagę. Może moja w tym wina, za głośno narzekałam... W każdym razie, teraz w każdej książce pani Lackberg będziesz doszukiwać się podobnych "kwiatków" ....
Ale dalej traktuje te książki w kategorii rozrywkowej, a te "kwiatki" to tak jakby dodatkowa rozrywka ;p
OdpowiedzUsuńJa po Bękarcie wymiękłam (btw, czy nie jest to piąta część sagi, a nie sz,órsta jak piszesz w 1. akapicie?:).
OdpowiedzUsuńKsiążki tej autorki co jakiś czas chcę przeczytać, lubię skandynawskie kryminały, tylko z braku czasu zawsze odkładam na później
OdpowiedzUsuńuwielbiam tego typu kryminaly
OdpowiedzUsuńIza jak najbardziej piąta :) Już poprawiłam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam do tej pory część pierwszą, czyli 'Księżniczkę...', i wiem nie po kolei, część trzecią, 'Kamieniarza', teraz czekam w bibliotece na drugą część:)
OdpowiedzUsuńSzału nie ma, że tak się wyrażę, ale fajnie się czyta i zagadka wciąga.
Czytałam tylko pierwszą część, ale po inne też mam zamiar sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńLackberg ma kilka mankamentów.Na przykład denerwuje mnie, gdy Patrik albo Erika wpadną na jakiś trop, rozwiązanie, wątek jest urywany. i tak za każdym razem. Mimo tego i tak lubię czytać te książki, głównie ze względu na tło obyczajowe :)
OdpowiedzUsuń