poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Katarzyna Michalak "Sklepik z niespodzianką. Bogusia"



Nabrałam ochoty na coś ciepłego, kobiecego i przede wszystkim pozytywnego... Sięgnęłam więc, po raz kolejny po "Sklepik z niespodzianką". Czytam już chyba trzeci raz, i za każdym razem coraz więcej odnajduję cech wspólnych z główną bohaterką.

Bogusia Leszczyńska to młoda kobieta, która dopiero wróciła do Polski z pracy w Holandii. Jadąc do Warszawy, do rodzinnego domu, zatrzymuje się przypadkowo w Pogodnej i... zostaje. Od pana Jakuba, sympatycznego staruszka, wynajmuje lokal i piętro starej kamieniczki, gdzie postanawia otworzyć swój sklepik. Początkowe plany, brały pod uwagę kwiaciarnię, jednak konkurencja weryfikuje nieco myślenie dziewczyny, a za sprawą snu, wpada na pomysł sklepu z kurzołapkami, czyli różnymi mniej lub bardziej potrzebnymi ozdóbkami. Do tego dziewczyna serwować będzie pyszną gorącą, gęstą czekoladę i domowej roboty ciasta. Bogusia żwawo więc przystępuje do remontu i realizacji planów.
Samo miasteczko przyjmuje ją bardzo pozytywnie, szybko zaprzyjaźnia się z Adelą, Lidką i panią Stasią. Na jej ścieżce stanie również przystojny malarz Igor i nieco starszy od dziewczyny Wiktor oraz jego syn Bartek. Ale chyba najbarwniejszą postacią, przynajmniej w moim odczuciu jest Piegusek, piesek którego dziewczyna przygarnia po tym, gdy ktoś nie dość, że pozbywa się zwierzaka, to dodatkowo prawdopodobnie przywiązuje do drzewa (kiedy Bogusia go znajduje, ma na szyi sznurek, który zdążył już wrosnąć w skórę). Smutne i niestety często się przytrafiające...

"Sklepik z niespodzianką" jest taki słodko-gorzki... Obserwujemy entuzjazm Bogusi związany z nowym miejscem, ludźmi, sklepikiem i widzimy również, jak powoli pojawia się depresja zarówno u niej, jak i u ojca, który nie może pozbierać się po wypadku. I co ważne, często autorzy popełniają błąd uzdrawiając swoich bohaterów w mgnieniu oka, pod wpływem jednego pozytywnego wydarzenia. W życiu tak nie jest i w tej pozycji również. Powrót do zdrowia jest długotrwały i trudny, ale obraz dzięki temu jest o wiele prawdziwszy.

Autorka porusza również inne problemy - alkoholizm, czy znęcanie się nad zwierzętami. I tutaj bardzo pozytywną postacią jest Bartek, który przygarnia wszystko, co tylko tego potrzebuje.

Całość okraszona jest modnymi ostatnio przepisami... ale jakimi!! czytając np. ten na sernik, dostałam ślinotoku. Na pewno wypróbuję... albo ptysie w czekoladzie... po prostu mmm....

Zakończenie, jak przystało na autorkę, nie tyle zaskakujące, co nie pozwalające przejść obojętnie obok następnej części. Ja jej będę z niecierpliwością wyczekiwać.

Jednym słowem ... Polecam! ;) Ja się odprężyłam i po raz kolejny spędziłam miłe chwile z Katarzyną Michalak.

Ps. Liczę na rozwinięcie wątku sklepikowego! :)

.......................................................................................................



16 komentarzy:

  1. Ja miałem okazję przeprowadzić z autorką wywiad wczorajszego wieczora. zapraszam w piątek do zapoznania się z nim :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę sobie daruję. Lekkich i przyjemnych lektur mam na razie dosyć.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam za sobą co prawda tylko "Poczekajkę", ale wystarczająco mnie zniechęciła do prozy pani Michalak, dlatego za tę pozycję podziękuję. Przynajmniej na jakiś czas...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam autorki, ale brzmi to trochę jak opowieści pani Moniki Szwaji, czy pani Grocholi. Lekko, łatwo, przyjemnie. Mnie także tego typu proza nieco zniechęciła, znużyła. Być może to przesyt. Swego czasu czytałam wszystkie powieści obu pań, nie powiem, że bez przyjemności, bo gdyby tak było nie przeczytałabym ich aż tylu, ale chyba potrzebowałam odmiany. Może jak pisze Agnieszka i Maruda - jest to chwilowa odmiana

    OdpowiedzUsuń
  5. pisanyinaczej - na pewno zajrzę :)

    Agnieszko - a ja "Poczekajkę" uwielbiam :) a jeszcze bardziej kontynuację, czyli "Zachcianek" :)

    guciomal - nie czytałam Grocholi, nie ciągnie mnie, Szwaja mi się zupełnie nie podoba, ogólnie jestem na nie, jeśli idzie o literaturę kobiecą, ale K. Michalak zawsze czytam z przyjemnością :) Jeśli nie teraz, to może spróbuj kiedyś, kiedy poczujesz znowu potrzebę czegoś lekkiego i przyjemnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, więc tym bardziej jestem ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja z chęcią przeczytam, tym bardziej, że od dawna mam już ochotę na jakąś lekką, odprężającą lekturę ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Już od dawna mam ochotę poznać twórczość Kasi Michalak. Chyba czas najwyższy nadrobić braki i sięgnąć po ,,Sklepik z niespodzianką''. Mam nadzieję, że będę mile zaskoczona.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak przeczytałaś aż trzy razy to musi być przepiękna książka. Lubię takie klimaty, a jak na dodatek są przepisy to już przepadłam na dobre:)

    OdpowiedzUsuń
  10. super jak lekka to i ja się skuszę na przeczytanie bo ostatnio jestem mega zalatana

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta książka również przypadła mi do gustu, jest lekka i przyjemna. Przyznam, że zaskoczenie w zakończeniu ogromne! Z tego względu nie mogę się doczekać kolejnej części. Postać głównej bohaterki bardzo sympatyczna, nie sposób Bogusi nie lubić :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z wielką chęcią bym przeczytała ale z księgarń za bardzo nie mogę korzysta, a w bibliotekach(dwóch)w naszym miasteczku nie maja nic pani Michalak!!!A juz same tytuły ksiązek tej autorki brzmią tak ciepło:-)Cóz będę nadal poszukiwać:-D

    OdpowiedzUsuń
  13. Książkę czytałam, ciekawa lektura, a przepisy pyszne, pochwale się że niektóre wypróbowałam i zachwalam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszę ją przeczytać! Uwielbiam twórczość pani Kasi ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Skoro twierdzisz, że to zupełnie inny styl niż dwie wymienione przeze mnie panie (Szwaja i Grochola) to będę musiała przekonać się kiedyś, czy proza pani Michalak mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tej autorki jeszcze nie czytałam. Ale się poprawię. O "Sklepiku..." słyszałam same miłe słowa. A Twoja recenzja jeszcze to utwierdza. Myślę, że się skusze. ;)


    Pozdrawiam, Klaudyna.

    OdpowiedzUsuń

Baner