środa, 1 czerwca 2011

Astrid Lindgren "Dzieci z Bullerbyn"

Moja ulubiona opowieść z dzieciństwa to właśnie historia Lisy, Anny, Britty, Lasse, Bosse i Olle. Pamiętam pierwsze video i wielogodzinne przeglądanie kilku kaset z bajkami (teraz jest dvd, a zdobyć bajkę można na każdym kroku). Wśród nagranych bajek była Mała syrenka, do której sentyment mam do dziś wielki, Królewna Śnieżka w wersji filmowej i właśnie serial o dzieciach z Bullerbyn, który długo, długo w mojej dziecięcej główce był faworytem. Pamiętam jak bardzo zazdrościłam całej szóstce tego pięknego i malowniczego Bullerbyn, tego zgrania i harmonii jaka między nimi panowała, tych wszystkich psot drobnych i większych jakie czyniły i przede wszystkim tego ciągłego obcowania z przyrodą!

Zazdrość mi nie przeszła, nic a nic…

Najbardziej, zarówno w filmie jak i książce lubię historię, kiedy Ollemu (notabene mój ulubiony bohater, z którym chyba się utożsamiam) ruszał się ząb i bał się go wyrwać. Pani w szkole jak to zobaczyła, powiedziała, że wszyscy na następny dzień będą chcieli zobaczyć dziurkę po zębie, więc Ollemu na głowę spadła dodatkowa presja. Chodził cały dzień markotny, przywiązał sobie sznurek do zęba, ale nie był w stanie pociągnąć. Wtedy pozostałe dzieci postanowiły ulżyć jego cierpieniom i kiedy zasnął pociągnęły za sznurek. Olle nawet się nie obudził!

Astrid Lindgren stworzyła cudowne i piękne książki dla dzieci, które spokojnie może wziąć do reki dorosły czytelnik i przypomnieć sobie jak to było „za młodu”. Znalazłam fragment opisujący Astrid na stronie http://www.swedenabroad.com, który chyba w pełni tłumaczy skąd te wszystkie wspaniałe pozycje. Bo Lindgren miała po prostu piękne dzieciństwo, które pamiętała do końca życia!

„Astrid pamiętała przez całe swoje życie, całym swoim ciałem, jak to było, kiedy była mała. Pamiętała niebezpieczne belki na dachu stodoły, trociny zaplątane we włosy po piłowaniu drewna, pamiętała, jak na przerwie w szkole smakowały kromki żytniego chleba z zimnym mięsem. Pamiętała, jak strasznie i cudownie było wdrapywać się wysoko a potem skakać w dół.

Nigdy nie zapomniała, jak cudownie, a równocześnie trudno jest być dzieckiem. Jak fantazja może być i pierwszą pomocą i ostatnią deską ratunku dla niektórych dzieci.”

26 komentarzy:

  1. Czytałam i jest to ulubiona książka z dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dzieci z Bullerbyn" na zawsze pozostaną w mojej pamięci, a książka jest stałym prezentem dla dzieci kuzynostwa znajomych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To druga po "Ani z Zielonego Wzgórza" książka mojego dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzy lata czytałam tę książkę, tzn, jeszcze raz i jeszcze raz od początku, do wytarcia stron...i te obrazki, które działały na moją wyobraznią totalnie. Litry zjedzonej zupy przy tej książce, groszki kakaowe i kokosowe...oj...nawet pamiętam jak nie rozumiałam jak Olle mówił ''Napiszę list do Króla!'' hihi w Szwecji monarchia, ja nie wiedziałam jako dziecko;) Kocham nad życię tę powieść, każda historyjka wyryła swoje miejsce w moim sercu. Książka numer jeden mojego dzieciństwa!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam dawno temu, ale bardzo miło ją wspominam:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Od paru dni noszę się z zamiarem sięgnięcia raz jeszcze po ulubioną książkę z dzieciństwa. Widzę, że nie jestem w tym sama :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja ukochana książka. Ileż razy ja ją czytałam! Super jest to zdjęcie Astrid Lindgren, które zamieściłaś! Widać, że do późnych lat pozostało w niej dziecko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja wracam do "Dzieci z Bullerbyn" średnio co dwa lata i kocham trzymać w rękach ten mój sfatygowany, porysowany kredkami przez młodszą siostrę egzemplarz z żółtż okładką... Za każdym razem czuję jakbym się cofała o te kilkanaście lat w czasie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham "Dzieci z Bullerbyn" mam zaczytany niebieski egzemplarz, ktory dzieckiem będąc targałam za sobą wszędzie. Dostałam od Mamusi, która wiedziała co dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To piękna książka. Cieszę się że dzisiaj mi o niej przypomniałaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę nabyć, bo nie mam w zbiorach, chętnie przeczytam znowu i dla Elwirki będzie na przyszłość ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyznaje,że i ja uwielbiałam w dzieciństwie przygody tej zwariowanej szóstki:) Gdzies u rodziców pewnie lezy podniszczony egzeplarz -musze koniecznie zajrzec ponownie do tej historii:)Dziekuje,że mi przypomniałas o "Dzieciach z Bullerbyn"

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepsza książka dzieciństwa. Bez dwóch zdań. Kojarzy mi się z ciepłem i beztroską...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jedna z ukochanych książek mojego dzieciństwa... :)

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam! czytałam z córka w zeszłym roku, ponieważ była to jej lektura szkolna, piękna, piękna książka! :))

    OdpowiedzUsuń
  16. To była pierwsza moja książka, którą pamiętam z dzieciństwa, mam ogromny sentyment do niej :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Też uwielbiam :) Rewelacyjna książka, podpisuję się więc po wszystkimi pozytywnymi głosami powyżej :D

    OdpowiedzUsuń
  18. moja ukochana książka z dzieciństwa, chociaż przyznam się że niedawno znowu ją czytałam, pomimo że dzieckiem już dawno nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Również kochałam tę książkę :). To moja ulubiona zaraz po "Małej księżniczce". Albo są gdzieś na równi, jednak to MK zawsze wspominam jako tę ulubioną, więc jest o jakiś promil wyżej niż Dzieci :). Ale cudo, cudo :).

    OdpowiedzUsuń
  20. Wracam do niej co jakiś czas, a najbardziej utkwił mi w pamięci fragment, jak Lisa z Anną wybrały się na zakupy i co rusz po coś musiały wracać do sklepu.
    I koniecznie w kultowym wydaniu "Naszej Księgarni" :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nie zapomnę mojej pierwszej wizyty w bibliotece, kiedy wypożyczyłyśmy z mamą właśnie "Dzieci z Bullerbyn". Książka była mała, żółciutka i niepozorna. Na pewno jedna z najważniejszych książek w moim dzieciństwie, a kto wie czy nie w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniała lektura :) Moja ulubiona historia to ta o urodzinach Lisy :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ojej! Nie wyobrażasz sobie jak wiele radości sprawił mi Twój wpis! Dzieci z Bullerbyn to również moja najukochańsza książka z dzieciństwa, a i pierwsza książka którą byłam w stanie pokochać miłością prawdziwą czytelniczą ;) Ekranizacja, o której wspomniałaś wywołała we mnie wiele uczuć, a dziś w głowie pozostały mi głownie piękne, skandynawskie krajobrazy :)

    OdpowiedzUsuń
  24. fajna książka :)

    OdpowiedzUsuń

Baner