poniedziałek, 21 marca 2011

Eric-Emmanuel Schmitt "Trucicielka"

Nie miałam w planie zakupu tej książki, nie mogłam się jednak oprzeć tej przepięknej okładce. Różni się to wydanie od poprzednich kolorystyką, tutaj oprócz standardowej bieli, obecnej przy poprzednich książkach Schmitta, mamy jeszcze stylową czerń. Do tego okładka nie jest błyszcząca jak do tej pory, a matowa. A postać kobiety skrytej za wachlarzem, po prostu czaruje...

"Trucicielka" to zbiór czterech opowiadań, z pozoru zupełnie różnych, jednak posiadających wspólny mianownik.


Tytułowe opowiadanie prezentuje nam starą kobietę, Marie Maurestier, wyniosłą mieszkankę niedużej wioski, oskarżoną swego czasu o zabicie swoich trzech mężów. Z pomocą prawnika udało jej się uniknąć skazującego wyroku i stanowi atrakcję turystyczną, z której żyją wszyscy mieszkańcy. Pewnego dnia do małej społeczności przybywa nowy, młodziutki proboszcz. Marie ulega fascynacji jego osobą i wykorzystuje swoją historię aby zawładnąć jego duszą... czy jednak jej się to uda?

"Powrót" to historia człowieka, który dostaje wiadomość o śmierci córki. Niestety nie otrzymuje informacji której, a posiada ich cztery. Targany wewnętrznie, przez różne uczucia, trzy dni zmaga się z sobą. Dociera do niego jak bardzo zaniedbał żonę i dzieci. Czy jednak będzie miał jeszcze szansę naprawy swoich stosunków z rodziną? Która córka już jego przemiany nie uświadczy?

"Koncert Pamięci anioła" to typowa opowieść o Kainie i Ablu. Tyle, że tu przybierają oni imiona Chris i Axel. Pierwszy zły i niegodziwy, drugi niezwykle dobry i wrażliwy. Pewnego dnia Axel ulega wypadkowi a Chris nie udziela mu pomocy, ponieważ ważniejsza jest dla niego wygrana. Po konkursie szybko wyjeżdża przeświadczony, że przyjaciel nie żyje. Z czasem zaczyna odczuwać coraz większe wyrzuty sumienia, co stanowi bodziec do jego przemiany. Staje się zupełnie innym człowiekiem. Niestety po 20 latach znów spotyka Axela, tyle że ten również się zmienił, jest wcieleniem zła. Co wyniknie z ich spotkania? Czy Chris ma szansę zyskać przebaczenie Axela?

"Elizejska miłość" to historia wielkiego uczucia i nienawiści Henriego i Catheriny, pierwszej pary Francji. Ona pewnego dnia odkrywa, że od dawna go nie kocha i wyznaje mu to. Od tej chwili ich wspólne pożycie zamienia się w piekła, które sobie na co dzień urządzają. Publicznie stanowią parę idealną, prywatnie nienawidzą się ponad wszystko. Ale przychodzi dzień kiedy okazuje się, że Catherine jest chora. Czy dla tej pary jest jeszcze ratunek?

We wszystkich czterech opowiadaniach spotykamy się z postacią Świętej Rity. W kościele katolickim jest czczona jako święta od spraw trudnych i beznadziejnych. Jest opiekunką wielu dzieł charytatywnych i bractw. Każdy z bohaterów Schmitta znajduje się w sytuacji niemal bez wyjścia, z której nie ma już odwrotu. Wydaje się, że już nic nie można zrobić i wtedy na ratunek może przyjść tylko święta.

Schmitt w swoich opowiadaniach pokazuje obraz miłości, ale takiej miłości która nie znajduje swojego odzwierciedlenia w drugiej osobie. Bohaterowie gubią się i nie potrafią wzajemnie odnaleźć, spotkać w jednym czasie w tym samym punkcie...

Autor po raz kolejny mnie oczarował swoją twórczością. Szczególnie "Elizejska miłość" poruszyła moje serce. Dlatego polecam ten zbiór z czystym sumieniem. A dodatkowym smaczkiem dla każdego czytelnika, na pewno będzie pamiętnik autora zamieszczony na samym końcu książki.

16 komentarzy:

  1. Zupełnie nie znam tego autora, a to chyba trzecia pozytywna recenzja tej książki, jaką czytałam w ostatnim czasie. I okładka faktycznie ciekawa.A jak oceniasz tą książkę w porównaniu do innych przeczytanych tego autora? Która, Twoim zdaniem, jest najlepsza? Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Trucicielka" leży i czeka u mnie na półce. Nie mogę się doczekać, kiedyś po nią sięgnę, ale... chwilowo nie jest to możliwe

    A okładka rzeczywiście jest czarująca!

    OdpowiedzUsuń
  3. Viv - ja uwielbiam "Pana Ibrachima i Kwiaty Koranu"

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba warto sięgnąć pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie też ją mam u siebie i nie mogę się doczekać lektury! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam ostatnio "Marzycielkę z Ostendy" i bardzo mi się spodobała, podobnie jak i inne książki tego autora. Pewnie niedługo sięgnę też po "Trucicielkę".

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba nie muszę mówić, że zazdroszczę? :)
    Jak kupię to będzie Twoja wina ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zabawne, moja bliska koleżanka miała mieć na imię Rita właśnie na cześć tej świętej :) Oczywiście, książka jest na mojej liście obowiązkowych obowiązkowości w najbliższym czasie (podobnie jak matura:DDDD) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jednak elizejska miłość ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja. Książka wygląda na intrygującą i dającą do myślenia, dlatego z pewnością po nią sięgnę.
    A swoją drogą nie wiedziałam, że święta Rita jest patronką spraw beznadziejnych.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo interesująca pozycja. Na pewno przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie lubię opowiadań, muszą być w naprawdę ciekawy sposób zespolone ze sobą, poruszające, abym mogła dostrzec ich piękno i je polubić, ale mam tą książkę na półce, więc pewnie spróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam wielką ochotę na nią i liczę, że biblioteka ją kupi :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Już stoi na półce i czeka na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zachęciłaś mnie, bardzo chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ta recenzja do mnie przemówiła. Z pewnością sięgnę po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń

Baner