piątek, 16 listopada 2012

Rafał Dominik "Bieszczadzkie opowieści Siekierezady"


Cierpiąc bardzo z powodu syndromu pobieszczadzkiego, nie potrafię przeczytać nawet dwóch stron żadnej książki. Jeszcze trochę czasu musi minąć zanim wrócę na właściwe tory... Oj ciężkie są te powroty z Cisnej. Jeszcze rok temu nie przypuszczałabym nawet, że tak wsiąknę w to miejsce. Przynajmniej nic na to nie wskazywało :) A teraz... no właśnie... odliczam czas do kolejnego wyjazdu.

Żeby jakoś osłabić działanie wspomnianego powyżej syndromu, sięgnęłam po opowieści Siekierezady autorstwa Gasia (Rafała Dominika). Na stronie Siekiery pojawiło się ich już ponad 500. Od czasu do czasu podczytuję sobie któreś z nich, jednak zupełnie inaczej zaczęłam je odbierać, odkąd czytam o osobach, które miałam już okazję poznać. A nawet jeśli nie poznać, to przynajmniej usłyszeć co nieco :)
 Siekiera to miejsce kultowe, nie dla każdego wprawdzie, ale jak ktoś tam przysiądzie i przez przypadek się zasiedzi, to może za szybko nie wyjść. I bynajmniej nie będzie to spowodowane nadmiarem trunków serwowanych przez barmana... Nie nie, atmosfera po prostu pochłania, z godziny robią się dwie, z dwóch dziesięć... tak jest, czas płynie inaczej! Jakby wolniej. Cisna to w zasadzie takie miejsce gdzie czas  robi jakieś wygibasy (może to jednak za sprawą Lolka, który ukradł zegarki?). A co tworzy klimat tego miejsca? Oczywiście ludzie. Jacy by nie byli, każdy jakoś wpływa na bar. 

W tomie "Bieszczadzkie opowieści Siekierezady" prym wiodą Ci, których już nie ma, ale na zawsze wpisali się w historię Cisnej i Siekiery. Pojawiają się też żywi, jak chociażby Maciek Nowak z Wołomina. Ubawiłam się przednio :)
Nie będę się rozpisywać ani oceniać. Bo to taka recenzja, ale nie recenzja... Osoba, która nie odwiedziła nigdy Cisnej i Siekiery, nie zatrzymała się na chwilę, nie przysiadła przy barze, nie poczuje klimatu opowieści. Ja zaledwie "liznęłam" tego wszystkiego, dzięki ojcu, który mnie zaraził tym dziwnym zamiłowaniem do Cisnej, jednak już zmieniło się moje odbieranie historii Gasia, który w sposób często skrzywiony i lekko groteskowy przedstawia swoich bohaterów. Jednak wbrew pozorom nie są to śmieszne historyjki bez ładu i składu. Można wyciągać z nich jakieś wnioski, czasami wręcz bardzo smutne...

Opowieści znajdziecie też na stronie Siekierezady (KLIK)

Kończę tym optymistycznym akcentem, że już w sylwestra Siekiera znowu przywita mnie swoim klimatycznym wnętrzem, wypełnionym diabłami, obrazami, lustrami, z których każde ma swoją niesamowitą historię.


Fot. Syrenka :)



3 komentarze:

  1. Aż chciałoby się zaśpiewać:
    "Góry, góry i ciągle mi nie dość,
    Skazanemu na gór dożywocie,
    Świat na dobre mi zbieszczadział,
    Szczyty wolnym mijają mnie krokiem.."
    A książki poszukam podczas kolejnej wizyty w Bieszczadach :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do "Liebster blog",

    http://sokrates0313.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html

    Ja się nie wyłamałam, mam nadzieję, że TY też nie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bieszczady są magiczne. Siekiera czarodziejska. Opowieści - uwielbiam Już nie mogę się doczekać kiedy mój synek zacznie wchodzić, byśmy mogli wrócić na szlak. :)

    OdpowiedzUsuń

Baner