wtorek, 16 października 2012

Marika Cobbold "Utonięcie Rose"


Marika Cobbold zauroczyła mnie swoją powieścią. Nie potrafię wytłumaczyć dokładnie dlaczego, ale spokojny, niespieszny rytm książki porwał mnie i nie pozwolił oderwać nawet na chwilę.

Eliza Cummings pewnego dnia odbiera telefon od wuja Iana, swojego ojca chrzestnego. Wszystko byłoby normalne, gdyby nie to, że wuj nie odzywał się do niej przez dwadzieścia pięć lat, ponieważ obwiniał ją o śmierć swojej ukochanej córki Rose, przyjaciółki Elizy. Dziewczęta uczęszczały razem do elitarnej szkoły z internatem i były nierozłączne. Traktowały się jak ukochane siostry. Podczas jednej z zabaw oraganizowanej przez szkołę zdarzył się jednak straszny wypadek, w którym Rose straciła życie, topiąc się w jeziorze, a Eliza wewnętrzny spokój. Zyskała za to destrukcyjne poczucie winy, które wpłynęło na całe jej życie i bliskich jej osób.

Dziwnym wydaje się jej więc być telefon wuja, niemniej postanawia sprawdzić co też chce od niej staruszek i wyrusza w odwiedziny do Szwecji. Okazuje się, że Ian po prostu jej wybaczył i pragnie udzielić pomocy kupując dom. Eliza nie potrafi zrozumieć intencji wuja, zwłaszcza, że sama nie potrafi wybaczyć sobie śmierci Rose i tego, że jej przy niej nie było aby pomóc.

Jednocześnie śledzimy historię Sandry/Cassandry szkolnej koleżanki Elizy i Rose, która jak się okazuje, wiele wspólnego ma z tym jak potoczyły się ich losy.

Marika Cobbold stworzyła powieść bez niespodziewanych zwrotów akcji, które mogłyby zaskoczyć czytelnika. Niemal od pierwszych stron znamy tajemnicę śmierci Rose, jednak w niczym nie ujmuje to lekturze, która swoim niespiesznym rytmem wciąga niczym pajęcza sieć. Autorka pokazuje jak poczucie winy, które raz zakiełkuje w duszy człowieka może wpłynąć i zniszczyć życie zarówno samego zainteresowanego jak i otoczenia. Zachowawcze życie Elizy jest dowodem na to, że nie da się tak po prostu zapomnieć, że raz zasiane ziarno zła kiełkuje, a poczucie winy wpływa destrukcyjnie na wszystkie sfery życia. 
Jest coś wyjątkowego w tej książce. Eliza to świetnie wykreowana postać, do tego stopnia, że mamy ochotę nią potrząsnąć, zmusić do zmiany myślenia. Budzi w nas irytację i złość, porusza jakieś wewnętrzne struny.

Warto sięgnąć po "Utonięcie Rose". Klimatyczna powieść psychologiczna być może nie każdemu przypadnie do gustu, jednak z pewnością zasługuje na uwagę, ze względu na swój ciekawy przekaz.

8 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej książce, a muszę przyznać, że fabuła zapowiada się obiecująco. Lubię dobre powieści psychologiczne, choć za bohaterami, których chciałabym strzelić w łeb, właściwie nie przepadam. Ale co emocje, to emocje - dla nich na pewno warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja średnio lubię powieści psychologiczne, jakoś nie wciągają mnie, ale Twój opis sprawił, ze zaciekawiła mnie ta książka i może po nią sięgnę. Teraz kończę czytać Kalicińską.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi zachęcająco tym bardziej, że zawiera w sobie nutkę psychologii, a przyznać muszę, że dawno takiej powieści nie czytałam.
    Cieszy mnie również, że autorka tak dobrze wykreowała postać głównej bohaterki. Silne emocje podczas czytania to coś, na co czytelnik czeka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce, nie wiem gdzie, ale obiła mi się ona o uszy. Przyznam, że recenzja brzmi kusząco. Bardzo lubię takie powieści psychologiczne. A trudni i denerwujący bohaterowie sprawiają, że nie jest nudno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuję się jak najbardziej zainteresowana tytułem. :)

    OdpowiedzUsuń

Baner