niedziela, 21 października 2012

Joshua M. Greene "Sprawiedliwość w Dachau. Opowieść o procesach nazistów"


"Sprawiedliwość w Dachau" Greena, to jedna z tych książek, które wycieńczają psychicznie czytelnika, ponieważ ciężko jest uwierzyć, że to co opisywane jest na jej stronach miało naprawdę miejsce. Ponieważ człowiek nie jest w stanie pojąc wynaturzenia i okrucieństwa jakie miało miejsce w obozach koncentracyjnych. I chociaż zdawałam sobie sprawę, jak chyba każdy zresztą, jak źle było w obozach, to i tak nie uniknęłam nocnych koszmarów, złości i irytacji.

Nie inaczej było z Williamem Densonem, głównym oskarżycielem w procesach zbrodniarzy z Dachau, Mauthausen, Buchenwald. Densonowi szczyt kariery przypadł na samym jej początku, za sprawą  procesów nazistowskich zbrodniarzy. Młody prawnik, w krótkim czasie musiał przygotować akty oskarżenia ponad setki zbrodniarzy: komendantów i ich zastępców, rapportfuhrerów, lekarzy, sanitariuszy, funkcjonariuszy nadzorujących pracę przymusową, strażników, obozowych kapo i wielu innych. Green świetnie przedstawił sylwetkę Densona. Udało mu się uchwycić zmiany, jakie procesy spowodowały w wyglądzie i zachowaniu prawnika, pokazał nam też jego życie prywatne i rodzące się uczucie.
"Utrzymywanie równowagi wewnętrznej przez niemal rok obcowania z nazistowskim sadyzmem, bezdusznymi biurokratami i osobistą traumą zaczęło odciskać na nim swoje piętno. W sali sądowej codziennie stawał twarzą w twarz z z ludźmi takimi jak Zoller, których barbarzyńskie zachowanie w obozach koncentracyjnych podkopywało jego siły, i czuł się fizycznie chory. Minął prawie rok od jego przyjazdu do Dachau, a nieprzerwany kontakt z takim bestialstwem powodował zmiany w jego zachowaniu i wyglądzie. Od tygodni nie miał apetytu i wyraźnie stracił na wadze. Ręce mu się trzęsły, a czasami, tak jak teraz, pozwalał, by wściekłość uzewnętrzniła się na jego twarzy"

"Powiedzieli, że bardziej przypominam więźnia obozu koncentracyjnego niż wszyscy świadkowie, których powołałem - wyjaśnił po latach. - Próba odtworzenia tych rzeczy bardzo mnie wyczerpała. Zacząłem myśleć o tym co oni jedli. Ci ludzie pracowali przez cały dzień, w nocy nie mogli spać i dostawali mniej niż tysiąc kalorii dziennie. Mniej więcej tak samo było ze mną, do pewnego stopnia. Miałem drgawki i nie mogłem utrzymać szklanki w ręku. Wyglądałem jak szkielet. Ważyłem pięćdziesiąt trzy kilogramy. Normalnie ważyłem siedemdziesiąt sześć. Pracowałem po piętnaście godzin dziennie i nie sypiałem po nocach, ponieważ myślałem - miałem koszmary. Sam przeżywałem część tych doświadczeń."

Procesy w Dachau trwały w cieniu tych "ważniejszych" w Norymberdze, gdzie sądzono tzw. "grube ryby" Jednak to właśnie w Dachau zapadło mnóstwo wyroków skazujących, a kara spotkała ludzi, którzy wykazali się wyjątkowym okrucieństwem na niewyobrażalną wręcz skalę. "Sprawiedliwość w Dachau" robi wrażenie dobrze napisanego thrillera prawniczego, ponieważ forma jaką zachował Green właśnie do tego nawiązuje. Jednak nawet najlepszy pisarz nie wymyśliłby tego, co miało miejsce w obozach. A najbardziej irytujące i porażające w tym wszystkim jest to, że oskarżeni ani przez moment nie wyrazili skruchy, bezczelnie zaprzeczając wszelkim oskarżeniom, powołując się na własne nieskazitelne sumienie, rozkazy, czy naukę.

"Nikt nie oczekiwał, że nazistowscy funkcjonariusze wyznają swoje grzechy i będą błagać o przebaczenie, ale bezczelność, z jaką wszystkiemu zaprzeczali, była porażająca"

Chyba najgłośniejszą sprawą, było oskarżenie Ilse Koch, tzw. "wiedźmy z Buchenwaldu", głośne również za sprawą jej późniejszego ułaskawienia i skrócenia kary dożywotniego więzienia do zaledwie czterech lat. Takie polityczne ingerowanie w sprawiedliwość wywołało głosy sprzeciwu na całym świecie, również w Niemczech. Ilse była żoną komendanta obozu, kobietą słynącą ze swojego okrucieństwa. Lubowała się w przedmiotach wykonanych z ludzkich, wytatuowanych skór. Wielu więźniów za jej sprawą straciło życie i chyba nie było w obozie osoby, która nie miałaby do powiedzenia czegoś złego o wiedźmie.
"Siedząc z zadowoloną miną na krześle, wypierając się wszystkiego, Ilse Koch uosabiała w oczach Densona arogancję Trzeciej Rzeszy. W jego przekonaniu była "rzeczywiście wiedźmą", która odgrywała obozową kommendeuse, a teraz znowu stała się po prostu wiedźmą, tylko że ciężarną"
 Denson uzyskał wyroki dla wszystkich oskarżonych. Większość skazana została na śmierć przez powieszenie. Politycy amerykańscy, pragnąc jednak ocieplić stosunki z Niemcami, aby stworzyć wspólny front przeciw rosnącej w siłę komunistycznej Rosji, wiele z wyroków złagodzili, zamieniając kary śmierci na długoletnie więzienia, lub jak w przypadku Ilse drastycznie skracając czas odsiadki. Smutne to, szczególnie w kontekście cierpień, jakie spotkały setki tysięcy, jak nie miliony ludzi. 

"Sprawiedliwość w Dachau" to pozycja obowiązkowa!

9 komentarzy:

  1. Juz do mnie leci. Tematyka bardzo bliska mojemu sercu, nie moglam nie miec. Ciesze sie, ze pozycja nie rozczarowuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię takie mocne książki, a Twoją recenzję przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Na pewno nie pozostanę obojętną wobec tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  3. sama nie sięgnę, ale w mojej rodzinie są osoby, którym mogłabym tę książkę polecić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. naprawdę dobra recenzja - zaciekawiła mnie, w niedługim czasie zapewne sięgnę po ową pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię takie książki, z pewnością przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba masz rację, obowiązkowa. Ale nie teraz. Cały czas mam na uwadze Twoje samopoczucie podczas czytania tej książki... Na razie wystarczy mi ta recenzja bo w głowie nie może i nie chce się pomieścić jak np. można lubować się w przedmiotach wyrabianych z ludzkich skór...

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę, mam nadzieję, że nerwy mi na to pozwolą :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. W tym samym klimacie- literatura wojenna/trzymający w napięciu thriller znalazłem tu: http://allegro.pl/chinskie-igrzyska-daniel-hervouet-i2735327754.html
    Takie bardzo w moim stylu, może ktoś "podłapie"... zawsze fajniej mieć swoją, tak,przy okazji, a tu jest za grosze.

    OdpowiedzUsuń

Baner