czwartek, 11 sierpnia 2011

Marek Krajewski "Liczby Charona"


"Liczby Charona", to moje pierwsze spotkanie z Markiem Krajewskim, którego miałam okazję poznać, przy okazji Targów Książki. Sympatyczny, sypiący zabawnymi anegdotami - takie pozostawił po sobie wspomnienie. Nadrabiam więc czytelnicze zaległości i zaczynam od niniejszej pozycji.

Komisarz Edward Popielski, a w zasadzie były już pracownik policji, zwolniony po kłótni z przełożonym, boryka się z problemami finansowymi. Dni wypełnia mu udzielanie korepetycji i chyba przede wszystkim tęsknota za starą pracą. Szybko pojmuje, że popełnił błąd pochopnie zwalniając swoje stanowisko, ponieważ trud utrzymania rodziny zaczyna go przerastać. Wtedy pojawia się młoda, piękna kobieta - Renata Sperling - jego dawna uczennica, a teraz obiekt westchnień. Kobieta chce, aby pomógł jej odnaleźć zaginioną pracodawczynię, hrabinę Bakierską. Popielski będący pod urokiem Renaty, postanawia jej pomóc, co kończy się dla niego dużymi kłopotami.

Mniej więcej w tym samym czasie policja odnajduje zwłoki dwóch kobiet, a na komendę zostają przysłane hebrajskie teksty, które rozszyfrować potrafi tylko były już komisarz - Edward Popielski.

Autor przenosi nas do przedwojennego, trochę mrocznego, ale jakże pięknego Lwowa. Brukowane uliczki, bryczki, wyszynki i damy lekkich obyczajów, nocne miasto, to obszary po których porusza się bohater, a my wraz z nim. Krajewski wykreował postać niezwykle ciekawą, ponieważ moralnie nieoczywistą. Znawca łaciny, greki i matematyki, epileptyk u którego słońce wywołuje ataki, często zbyt pewny siebie i dumny człowiek. Tak krótko można scharakteryzować komisarza. Nie budzi on mojej sympatii, wręcz przeciwnie, przez całą lekturę przeszkadzało mi bardzo to, że nie potrafię wykrzesać z siebie cieplejszych, w stosunku do niego, uczuć.

Wątek samego śledztwa, jest tutaj lekko zepchnięty w cień, autor skupia się na przeżyciach Popielskiego i jego rozterkach uczuciowych. A szkoda, bo sama sprawa liczb Charona jest bardzo ciekawa. Krajewski zmusza swoich czytelników do pełnego skupienia i odświeżenia matematycznej wiedzy.

"Liczby Charona" to ciekawy, wciągający, chociaż miejscami zbyt skupiający się na bohaterze kryminał. Po zalewie skandynawskich pozycji, miło jest czytelniczo odwiedzić, osadzony w 1929 roku Lwów, wraz z jego barwnymi mieszkańcami.

19 komentarzy:

  1. Sądząc po twojej recenzji chyba warto poznać twórczość marka Krajewskiego. Wydaje mi się nawet trochę klimat zbliżony do kryminałów Marka Harnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po "Eryniach" podziękowałam Panu Krajewskiemu za "współpracę", więc po tę książkę również nie sięgnę./Ramona

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam podobne odczucia, że to powieść bardziej o komisarzu niż o zbrodni :) Opis Lwowa zachwyca. Również podniosłam bardzo dobre wrażenie po spotkaniu z autorem :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nie wiem czy się skusić.Jest tyle negatywnych opinii co pozytywnych. Teraz nie mam pojęcia czy przeczytać czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, sądząc po Twojej recenzji, warto to zmienić, więc przeczytam jak tylko znajdę trochę wolnego czasu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i jak na razie, w mojej opinii jest to najlepsza książka Krajewskiego. Pozostałe mnie nudziły,a ta zadziwiająco wciągnęła;) I masz rację- to miła odskocznia;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Erynii" nie dokończyłam, sama nie wiem czemu, bo patrząc na ostatnio wydawane kryminały, nasz rodak odwalił kawał dobrej roboty- w takim razie muszę mu dać drugą szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka czeka już w prywatnej bliblioteczce, choć do Pana Krajewskiego cały czas nie mogę się przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tę książkę i czeka na swój czas, pana Krajewskiego twórczości nie znam jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę tę mam na liście do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem fanką kryminałów, ale dobrze napisane chętnie czytam. Z przyjemnością sięgnę po "Liczby Charona" :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem prawie pewna, że teraz czytają tę powieść w radiowej Trójce, jakoś późnym wieczorem.

    OdpowiedzUsuń
  13. czytałam Krajewskiego prawie wszystko, niesty to bylo w czasach kiedy nie miąłam jeszcze bloga, osobiście lubię powieści Krajewskiego, a najbardziej serię o Eberhardzie Mocku, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Tez jeszcze nie czytałam jego książek - ale chyba warto spróbować ? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. I cykl "wrocławski" i "lwowski" są świetnymi kryminałami, a z komisarzem Popielskim polecam "Erynie"

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam o niej na interia.pl i jestem zaintrygowana ^^

    OdpowiedzUsuń
  17. Podzielam Twoje zdanie odnośni tej książki i masz racje polski kryminał to zawsze jakaś odskocznia, od tego co proponują nam Europa a zwłaszcza Skandynawia. Znakomita okładka.

    OdpowiedzUsuń
  18. - kolmanko - dobrze wiedzieć :) muszę posłuchać ;)

    OdpowiedzUsuń

Baner