"Liczby Charona", to moje pierwsze spotkanie z Markiem Krajewskim, którego miałam okazję poznać, przy okazji Targów Książki. Sympatyczny, sypiący zabawnymi anegdotami - takie pozostawił po sobie wspomnienie. Nadrabiam więc czytelnicze zaległości i zaczynam od niniejszej pozycji.
Komisarz Edward Popielski, a w zasadzie były już pracownik policji, zwolniony po kłótni z przełożonym, boryka się z problemami finansowymi. Dni wypełnia mu udzielanie korepetycji i chyba przede wszystkim tęsknota za starą pracą. Szybko pojmuje, że popełnił błąd pochopnie zwalniając swoje stanowisko, ponieważ trud utrzymania rodziny zaczyna go przerastać. Wtedy pojawia się młoda, piękna kobieta - Renata Sperling - jego dawna uczennica, a teraz obiekt westchnień. Kobieta chce, aby pomógł jej odnaleźć zaginioną pracodawczynię, hrabinę Bakierską. Popielski będący pod urokiem Renaty, postanawia jej pomóc, co kończy się dla niego dużymi kłopotami.
Mniej więcej w tym samym czasie policja odnajduje zwłoki dwóch kobiet, a na komendę zostają przysłane hebrajskie teksty, które rozszyfrować potrafi tylko były już komisarz - Edward Popielski.
Autor przenosi nas do przedwojennego, trochę mrocznego, ale jakże pięknego Lwowa. Brukowane uliczki, bryczki, wyszynki i damy lekkich obyczajów, nocne miasto, to obszary po których porusza się bohater, a my wraz z nim. Krajewski wykreował postać niezwykle ciekawą, ponieważ moralnie nieoczywistą. Znawca łaciny, greki i matematyki, epileptyk u którego słońce wywołuje ataki, często zbyt pewny siebie i dumny człowiek. Tak krótko można scharakteryzować komisarza. Nie budzi on mojej sympatii, wręcz przeciwnie, przez całą lekturę przeszkadzało mi bardzo to, że nie potrafię wykrzesać z siebie cieplejszych, w stosunku do niego, uczuć.
Wątek samego śledztwa, jest tutaj lekko zepchnięty w cień, autor skupia się na przeżyciach Popielskiego i jego rozterkach uczuciowych. A szkoda, bo sama sprawa liczb Charona jest bardzo ciekawa. Krajewski zmusza swoich czytelników do pełnego skupienia i odświeżenia matematycznej wiedzy.
"Liczby Charona" to ciekawy, wciągający, chociaż miejscami zbyt skupiający się na bohaterze kryminał. Po zalewie skandynawskich pozycji, miło jest czytelniczo odwiedzić, osadzony w 1929 roku Lwów, wraz z jego barwnymi mieszkańcami.
Sądząc po twojej recenzji chyba warto poznać twórczość marka Krajewskiego. Wydaje mi się nawet trochę klimat zbliżony do kryminałów Marka Harnego.
OdpowiedzUsuńPo "Eryniach" podziękowałam Panu Krajewskiemu za "współpracę", więc po tę książkę również nie sięgnę./Ramona
OdpowiedzUsuńMiałam podobne odczucia, że to powieść bardziej o komisarzu niż o zbrodni :) Opis Lwowa zachwyca. Również podniosłam bardzo dobre wrażenie po spotkaniu z autorem :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy się skusić.Jest tyle negatywnych opinii co pozytywnych. Teraz nie mam pojęcia czy przeczytać czy nie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora, sądząc po Twojej recenzji, warto to zmienić, więc przeczytam jak tylko znajdę trochę wolnego czasu.
OdpowiedzUsuńCzytałam i jak na razie, w mojej opinii jest to najlepsza książka Krajewskiego. Pozostałe mnie nudziły,a ta zadziwiająco wciągnęła;) I masz rację- to miła odskocznia;)
OdpowiedzUsuń"Erynii" nie dokończyłam, sama nie wiem czemu, bo patrząc na ostatnio wydawane kryminały, nasz rodak odwalił kawał dobrej roboty- w takim razie muszę mu dać drugą szansę ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka już w prywatnej bliblioteczce, choć do Pana Krajewskiego cały czas nie mogę się przekonać ;)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę i czeka na swój czas, pana Krajewskiego twórczości nie znam jeszcze.
OdpowiedzUsuńKsiążkę tę mam na liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką kryminałów, ale dobrze napisane chętnie czytam. Z przyjemnością sięgnę po "Liczby Charona" :)
OdpowiedzUsuńJestem prawie pewna, że teraz czytają tę powieść w radiowej Trójce, jakoś późnym wieczorem.
OdpowiedzUsuńczytałam Krajewskiego prawie wszystko, niesty to bylo w czasach kiedy nie miąłam jeszcze bloga, osobiście lubię powieści Krajewskiego, a najbardziej serię o Eberhardzie Mocku, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTez jeszcze nie czytałam jego książek - ale chyba warto spróbować ? :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczyta :)
OdpowiedzUsuńI cykl "wrocławski" i "lwowski" są świetnymi kryminałami, a z komisarzem Popielskim polecam "Erynie"
OdpowiedzUsuńCzytałam o niej na interia.pl i jestem zaintrygowana ^^
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje zdanie odnośni tej książki i masz racje polski kryminał to zawsze jakaś odskocznia, od tego co proponują nam Europa a zwłaszcza Skandynawia. Znakomita okładka.
OdpowiedzUsuń- kolmanko - dobrze wiedzieć :) muszę posłuchać ;)
OdpowiedzUsuń