czwartek, 28 lipca 2011

Tadeusz Zubińśki "Dawno i daleko"



Tadeusz Zubiński, to autor który był dla mnie całkowitą zagadką. Okładka książki bardzo mnie zmyliła, spodziewałam się czegoś raczej lekkiego, łatwego i przyjemnego (może dlatego, że wrzos nieodłącznie kojarzy mi się z literaturą kobiecą?), otrzymałam pozycję interesującą, w pewien sposób intrygującą i bardzo klimatyczną.

Akcja rozgrywa się już jakiś czas po wojnie, w czasach kiedy państwem polskim rządzili komuniści, w małej wsi Wrzosowo. Jest to miejsce gdzie czas płynie wolniej, a ludzie mają zupełnie inne problemy niż „miastowi”.

„Jak prawie pod każdym niebem chłopki podbierają plebanowi zielone, kwaśne jabłka, a nie częściej niż raz na pokolenie rodzi się cielę o dwóch głowach. Zwyczajność bywa tutaj niezwyczajna. Słońce w tych stronach miewa kaprysy, lubi się dostać, ale lubi też się przebierać: zdarza się, że jawi się ostrym niczym złota moneta zjawiskiem, tak się dzieje najczęściej w porze opadania liści. (…)”

Głównym bohaterem jest Filip Mirski, dojrzewający nastolatek, który mieszka wraz z ojcem – inżynierem na rencie, piękną matką i babcią lubującą się w pisarstwie Elizy Orzeszkowej. Akcja toczy się leniwie, w czasie dwóch miesięcy gorących wakacji. Poznajemy niezwykle interesujących mieszkańców Wrzosowa – Diblutha, księdza proboszcza, mecenasa Ałłatowskiego i inne ciekawe indywidua. Spokój wsi zakłóca morderstwo i gwałt na dziewczynce, jednak wbrew pozorom nie jest to książka kryminalna, wydarzenie to stanowi jedynie tło dla codziennego, spokojnego życia.

Siłą tej pozycji jest niewątpliwie język, malowniczy, bardzo poetycki. Już dawno nie czytałam tak skonstruowanych opisów przyrody i miejsc. Jednak, co za dużo, to nie zdrowo i autor był bliski przekroczenia granicy, ponieważ momentami przydługie opisy stawały się, mimo swej piękności, nużące.

Cała opowieść snuta jest w leniwy, nostalgiczny sposób… Filip w czasie wakacji dojrzewa, odkrywa swoją seksualność. Chwilami, wszystko co opisane w „Dawno i daleko”, wydawało się być nierealne i lekko magiczne. Czekamy na jakiś punkt kulminacyjny, zwrot akcji, jednak takie cos nie następuje. Nie ujmuje to jednak niczego tej powieści, a dodaje jej jedynie aury tajemniczości i wyczekiwania.

Starsi bohaterowie, którzy przeżyli wojnę i okupację, żyją swoją przeszłością nie zawsze potrafiąc się odnaleźć w teraźniejszości. Są „połykani” przez PRL, muszą rezygnować z własnych wartości, na rzecz lepszego życia w teraźniejszości, co i tak nie zawsze im wychodzi.

Samo zakończenie pozostawiło we mnie duży niedosyt. Czegoś mi zabrakło, jakiegoś elementu, który zmusiłby mnie do głębszego zastanowienia i refleksji. Niestety, wrażenie miałam takie, jakby autor przerwał pisanie, poszedł na kawę i za chwilę miał wrócić… i tego co mogłoby być po powrocie bardzo mi brakowało, liczę więc na powrót do Wrzosowa.

Całość bardzo dobra, czyta się z początku może trochę opornie, ale kiedy wtopimy się we Wrzosowskie życie, nie sposób się oderwać…

9 komentarzy:

  1. Bardzo prawdopodobne, że zajrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kojarzę autora. Okładka jak z serii prowansalsko- włoskiej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka raczej nie dla mnie, ostatnio mam ochotę na coś z porywającą akcją :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć nie lubię fabuły przeplatanej wojną , to jednak jakoś mam ochotę zajrzeć do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. To może faktycznie "ciąg dalszy nastąpi"?

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie przeczytam, sądzę, że by mi się nie spodobala

    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja chętnie po nią sięgnę :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo, bardzo mnie zainteresowała, ponieważ nazwa "Wrzosowo" jest mi bardzo bliska....może nie dokładnie "Wrzosowo", ale bardzo podobnie nazywa się "dzielnica wsi" z której pochodzę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej nie, choć może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń

Baner