Strasznie była mi potrzebna książka lekka, przyjemna, z którą mogłam się zakopać pod kocem i na chwilę oderwać od codzienności. Jakiś czas temu w księgarni rzuciła mi się w oczy pozycja Pani Górskiej "Za plecami Anioła", teraz w moje ręce trafiła powieść "Cztery pory lata", która idealna sprawdziła się jako letnia, leniwa lektura...
Kornelia jest kobietą niezależną, która ponad wszystko boi się zaangażowania i ewentualnego rozczarowania, dlatego związki traktuje powierzchownie i krótkoterminowo. Tak samo było z Piotrem, przedstawionym jej przez przyjaciółki - Gosię, Dorotę i Igę. Mimo, iż mężczyzna wydaje się dla niej wręcz idealny, zaczyna szukać dziury w całym, aż w końcu rozstaje się z nim "tak na wszelki wypadek". Wkrótce po tym wychodzi na jaw, że przez miasteczko w którym mieszka Kornelia ma biec autostrada, a dziewczyna podejrzewa właśnie Piotra o to że wykorzystał znajomość z nią do własnych, nieczystych celów. Czy miała rację...?
"Cztery pory lata" zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Nie jest to kolejna przesłodzona pozycja, jakich ostatnio wiele. Mimo, iż z opisu powyżej wynika, że jest to historia miłosna, perypetii sercowych jest tu nie za wiele. Autorka chyba bardziej skupiła się na przyjaźni czterech kobiet, pięknym, willowym domu Korneli, czy też jej relacjach rodzinnych, dzięki czemu nie otrzymujemy lukrowej historii, a całkiem zgrabnie napisaną, sympatyczną literaturę kobiecą, chwilami słodką i kojącą, innym razem gorzką i bolesną.
Kornelia jest bohaterką, która czasami irytuje i denerwuje, innym razem swoim zachowaniem wzrusza do łez. Wraz z upływem kolejnych stron, dojrzewa, zmienia się i w końcu rozlicza się z bolesnymi doświadczeniami z przeszłości, dzięki czemu zmienia całkowicie podejście do innych osób, a przede wszystkim do samej siebie.
Autorka zaserwowała nam dodatkowo całą plejadę barwnych postaci, których po prostu nie sposób nie polubić, nawet Dżerry, podejrzany adorator, na swój sposób budzi sympatię.
"Cztery pory lata" pochłonęłam i czytałam z wielką przyjemnością. Dzięki Pani Renacie Górskiej odpoczęłam i zrelaksowałam się... a tego teraz bardzo potrzebowałam.
Polecam!
Kornelia jest kobietą niezależną, która ponad wszystko boi się zaangażowania i ewentualnego rozczarowania, dlatego związki traktuje powierzchownie i krótkoterminowo. Tak samo było z Piotrem, przedstawionym jej przez przyjaciółki - Gosię, Dorotę i Igę. Mimo, iż mężczyzna wydaje się dla niej wręcz idealny, zaczyna szukać dziury w całym, aż w końcu rozstaje się z nim "tak na wszelki wypadek". Wkrótce po tym wychodzi na jaw, że przez miasteczko w którym mieszka Kornelia ma biec autostrada, a dziewczyna podejrzewa właśnie Piotra o to że wykorzystał znajomość z nią do własnych, nieczystych celów. Czy miała rację...?
"Cztery pory lata" zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Nie jest to kolejna przesłodzona pozycja, jakich ostatnio wiele. Mimo, iż z opisu powyżej wynika, że jest to historia miłosna, perypetii sercowych jest tu nie za wiele. Autorka chyba bardziej skupiła się na przyjaźni czterech kobiet, pięknym, willowym domu Korneli, czy też jej relacjach rodzinnych, dzięki czemu nie otrzymujemy lukrowej historii, a całkiem zgrabnie napisaną, sympatyczną literaturę kobiecą, chwilami słodką i kojącą, innym razem gorzką i bolesną.
Kornelia jest bohaterką, która czasami irytuje i denerwuje, innym razem swoim zachowaniem wzrusza do łez. Wraz z upływem kolejnych stron, dojrzewa, zmienia się i w końcu rozlicza się z bolesnymi doświadczeniami z przeszłości, dzięki czemu zmienia całkowicie podejście do innych osób, a przede wszystkim do samej siebie.
Autorka zaserwowała nam dodatkowo całą plejadę barwnych postaci, których po prostu nie sposób nie polubić, nawet Dżerry, podejrzany adorator, na swój sposób budzi sympatię.
"Cztery pory lata" pochłonęłam i czytałam z wielką przyjemnością. Dzięki Pani Renacie Górskiej odpoczęłam i zrelaksowałam się... a tego teraz bardzo potrzebowałam.
Polecam!
Też by mi się przydał taki lekturowy odddech ;-)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, więc chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMoje klimaty, kiedyś na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPrzesłodzenia nie lubię, ale skoro ta książka nie przesadza z poziomem cukru, chętnie po nią sięgnę. W końcu każdy z nas potrzebuje czasem relaksu :)
OdpowiedzUsuńWspaniała powieść, zgadzam się z twoją recenzją i polecam pozostałym.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga, ponieważ zostałaś nominowana w One Lovely Blog Award :)
Dobrze wyważona powieść, to żartobliwa, to skłaniająca do refleksji. Polubiłam i polecam!
OdpowiedzUsuńwidzę, że książka zbiera właściwie prawie same dobre recenzje- coś w tym musi być:)
OdpowiedzUsuńmnie by sie też taka lekka lektura przydała- zwłaszcza, że coś trafiam w te wakacje na gnioty...aj...
Jak książka przyniosła wypoczynek to świetnie :)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna opinia. Szczerze, nie brałam tej książki pod uwagę w najbliższym czasie, ale coś czuję, że będę musiała się za nią rozejrzeć! :)
OdpowiedzUsuńMnie też się bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że brzmi nieźle :) Może też po nią sięgnę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:*
Ostatnio zakochałam się w takich nastrojowych, ciepłych książkach.
OdpowiedzUsuńZostałaś wytypowana do udziału w One Lovely Blog Award:) szczegóły u mnie na blogu
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do One Lovely Blog Award, na moim blogu szczegóły wyróżnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Być może przeczytam ją jak będę szukała czegoś takiego lekkiego :)
OdpowiedzUsuńBłeee, a dla mnie wydaje się jakaś taka mdła. Czyżby fantastyka do tego stopnia zamąciła mi w głowie?
OdpowiedzUsuńIsabelle, cieszy mnie, że trafiłam tą powieścią w odpowiedni czas na taką lekturę, mnie z kolei dobrze zrobiła Twoja recenzja! ;) Dziękuję serdecznie! I zapraszam do innych moich "światów" - gwarantuję, że nie brakuje w nich przyjaźni kobiecej! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCześć! Nominowałam Cię do nagrody "One Lovely Blog Award"... Nie wiem, czy lubisz takie zabawy - jeśli nie, to nie chowaj urazy :-)
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji..chyba się skuszę ...pozdrawiam
OdpowiedzUsuń