piątek, 20 maja 2011

Spotkanie z Olgą Morawską

Spotkanie odbyło się dzisiaj w katowickim empiku (swoją drogą, tylko pogratulować ilości spotkań autorskich) i było tym, chyba najbardziej przeze mnie wyczekiwanym w ostatnim czasie. Czytałam dwie książki Pani Olgi - "Góry na opak" o których pisałam TUTAJ a dzisiaj skończyłam "Od początku do końca" o których napiszę po powrocie z odwiedzin u Kingi w Rzeszowie. Nikt mi nie powie, że książki nie łączą ludzi... ;) A wracając do spotkania, to nie zawiodłam się. Olga Morawska to strasznie sympatyczna kobieta, korzystająca z uroków życia, mimo napotykanych trudności. Samotna matka dwójki chłopców, której mąż Piotr Morawski, obiecujący polski himalaista zginął tragicznie w 2009 roku. Pomimo wszystko wytycza sobie nowe cele w życiu, do których dąży, czego dowodem są dwie wydane książki i pomysły na kolejne.
Obydwie książki bardzo mnie wzruszyły, więc polecam Wam je z czystym sercem, a Pani Oldze życzę wszystkiego dobrego!


6 komentarzy:

  1. Nie myślałaś o tym, aby być po drugiej stronie, o pisaniu? Myślę że być miała wiele do powiedzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. muszę przyznać, że naprawdę jest czego zazdorścić i pogratulować. Bardzo dużo spotkań u Was :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tymi książkami pani Morawskiej jestem żywo zainteresowana, chyba jest jeszcze jakaś napisana wspólnie przez małżeństwo?

    OdpowiedzUsuń
  4. "Od początku do końca" właśnie. Dziennik Piotra i wspomnienia Olgi :) dziś wieczorem pojawi się u mnie recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Obie książki pani Olgi przeczytałam. Styl pisania pani Olgi mi się spodobał. W wywiadach, które przeprowadziła, jej pytania, uwagi i komentarze są tłem dla wypowiedzi rozmówców. Pytania interesujące. Zresztą sam projekt bardzo ciekawy i nowatorski. Natomiast książka, którą napisała wykorzystując zapiski męża (Od początku do końca) bardzo mnie rozczarowała. Część napisaną przez panią Olgę czyta się nawet z przyjemnością, natomiast co do zapisków Piotra Morawskiego to jego styl pisania uważam za nudny i męczący. Przede wszystkim używał okropnie dużo zdrobnień, co od pewnego momentu zaczęło przyprawiać mnie o zgrzytanie zębami. Stwierdziłam, że jak jeszcze raz przeczytam o „jedzeniu zupki nocką w namiociku” to zacznę krzyczeć. Opisy wypraw – każda taka sama, zero głębi. Uwielbiam książki o tematyce górskiej , zresztą przeczytałam ich całą masę i jeśli chodzi o „dzienniki” z wypraw to ksiązka „Od początku do końca” jest najgorszą pozycją jaką znam. Ratuje ją tylko część napisana przez Olgę Morawska – bezpretensjonalna, sympatyczna i poruszająca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Część napisana przez O.Morawską to typowa "literatura miesiączkowa". Ckliwe toto,słowo"miłość" odmieniane przez wsystkie przypadki,goszczące na każdej stronie,słowo-wytrych.

    OdpowiedzUsuń

Baner