Muszę się przyznać sama przed sobą, że po prostu mam słabość do Charlaine Harris. Wampirzą serię o Sookie Stockhouse pochłaniałam jakiś czas temu i teraz niecierpliwie czekam na wydanie kolejnej części przygód kelnerki telepatki. Teraz wydawnictwo Znak, oddało w nasze ręce serię o Lily Bard, co mnie niezmiernie cieszy, ponieważ zatęskniłam już za piórem Harris.
Zastanawiałam się, czy w jakiś sposób autorka korzystała ze schematów użytych w pierwszej serii, w tej stworzonej później, o Sookie. Na szczęście wyszło coś zupełnie innego i wydaje mi się... oryginalnego.
Lily Bard na co dzień zajmuje się sprzątaniem w cudzych domach. W niewielkim miasteczku Shakspeare, jest osobą, która wie o wielu ludziach za dużo, w końcu najlepiej można poznać człowieka grzebiąc w jego śmieciach... W wolnych chwilach Lily intensywnie ćwiczy i trenuje karate. Jest samotna i raczej stroni od ludzi. Przez moment miałam skojarzenie z Lisbeth Salander, bohaterką Stiega Larsona, ale to była tylko chwilka.
Lily z pozoru prawie zwyczajna dziewczyna, skrywa przed wszystkimi swoją bolesną przeszłość i blizny na ciele.
Pewnego wieczoru, podczas spaceru widzi dziwnie zachowującą się postać, ciągnącą jej własny wózek na śmieci. Zainteresowana śledzi wydarzenia i tym sposobem odkrywa zwłoki Pardona Albee, właściciela nieruchomości. Anonimowo wzywa policję i tak wplątuje się w sprawę morderstwa.
Musze wspomnieć o tym, co od razu rzuciło mi się w oczy po przeczytaniu książki, mianowicie opis z tyłu okładki, który nijak się ma do treści. Np. "Szybko okazuje się, że wszyscy kojarzą Lily z brudną robotą…. każdego rodzaju!" Nie wiem, pewnie zabieg wydawcy był celowy, ale mnie opis z tyłu zniechęcił na początku.
Wbrew pozorom, to nie wątek kryminalny jest w tej pozycji najważniejszy. Harris stworzyła świetne tło obyczajowe, pokazała nam wiele ludzkich charakterów za sprawą sąsiadów Lily. Myślę, że spokojnie w każdym z nich odnajdziemy coś z siebie, albo przynajmniej jakieś cechy, które wydają nam się charakterystyczne dla naszych sąsiadów.
Wracając do książki... Jestem usatysfakcjonowana treścią. Harris ma taki specyficzny styl, który mnie po prostu odpowiada. Książkę przeczytałam w 5 godzin i strasznie się denerwowałam, kiedy ktoś mi lekturę przerywał. Z pewnością sięgnę po kolejne z serii i liczę na to, że będą równie dobre jak ta. I strasznie jestem ciekawa rozwinięcia wątku uczuciowego (jedyny, który według mnie schematem przypomina ten pojawiający się w serii o Sookie - ona jedna, a ich dwóch)
Polecam - lekko, łatwo i przyjemnie!
Zastanawiałam się, czy w jakiś sposób autorka korzystała ze schematów użytych w pierwszej serii, w tej stworzonej później, o Sookie. Na szczęście wyszło coś zupełnie innego i wydaje mi się... oryginalnego.
Lily Bard na co dzień zajmuje się sprzątaniem w cudzych domach. W niewielkim miasteczku Shakspeare, jest osobą, która wie o wielu ludziach za dużo, w końcu najlepiej można poznać człowieka grzebiąc w jego śmieciach... W wolnych chwilach Lily intensywnie ćwiczy i trenuje karate. Jest samotna i raczej stroni od ludzi. Przez moment miałam skojarzenie z Lisbeth Salander, bohaterką Stiega Larsona, ale to była tylko chwilka.
Lily z pozoru prawie zwyczajna dziewczyna, skrywa przed wszystkimi swoją bolesną przeszłość i blizny na ciele.
Pewnego wieczoru, podczas spaceru widzi dziwnie zachowującą się postać, ciągnącą jej własny wózek na śmieci. Zainteresowana śledzi wydarzenia i tym sposobem odkrywa zwłoki Pardona Albee, właściciela nieruchomości. Anonimowo wzywa policję i tak wplątuje się w sprawę morderstwa.
Musze wspomnieć o tym, co od razu rzuciło mi się w oczy po przeczytaniu książki, mianowicie opis z tyłu okładki, który nijak się ma do treści. Np. "Szybko okazuje się, że wszyscy kojarzą Lily z brudną robotą…. każdego rodzaju!" Nie wiem, pewnie zabieg wydawcy był celowy, ale mnie opis z tyłu zniechęcił na początku.
Wbrew pozorom, to nie wątek kryminalny jest w tej pozycji najważniejszy. Harris stworzyła świetne tło obyczajowe, pokazała nam wiele ludzkich charakterów za sprawą sąsiadów Lily. Myślę, że spokojnie w każdym z nich odnajdziemy coś z siebie, albo przynajmniej jakieś cechy, które wydają nam się charakterystyczne dla naszych sąsiadów.
Wracając do książki... Jestem usatysfakcjonowana treścią. Harris ma taki specyficzny styl, który mnie po prostu odpowiada. Książkę przeczytałam w 5 godzin i strasznie się denerwowałam, kiedy ktoś mi lekturę przerywał. Z pewnością sięgnę po kolejne z serii i liczę na to, że będą równie dobre jak ta. I strasznie jestem ciekawa rozwinięcia wątku uczuciowego (jedyny, który według mnie schematem przypomina ten pojawiający się w serii o Sookie - ona jedna, a ich dwóch)
Polecam - lekko, łatwo i przyjemnie!
Mnie część o Suki nie zachwyciła ale po czystą jak łza z chęcią sięgnę :) zainteresowałaś mnie tym wątkiem uczuciowym Lily, która jest autsajderką więc pewnie obiekt jej uczuć jest związany ze sprawą
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać cudne zdjęcie tam na górze :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać:). Poprzednie książki autorki mi się podobały, więc i ta z pewnością przypadnie mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Muszę przyznać, że nie czytałam jeszcze żadnej książki Charlaine Harris, ale "Czystą jak łza" mam na półce :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie w szablonie :)
OdpowiedzUsuńCo do Harris to nie czytałam jeszcze jej żadnej książki i chyba czas to zmienić :)
Jak już, to w serii o Sookie powtarzają się schematy z 'Czystej jak łza', bo w końcu w takiej kolejności były napisane :) Poza tym, trochę mi przeszkadza w lekturze świadomość, że Lily pojawiła się również w serii o Sookie Stackhouse - już z nazwiskiem męża i nowym zawodem, co oznacza, że jej romanse mnie już nie ekscytują, skoro i tak wiem z kim będzie ;)
OdpowiedzUsuńMasz racje, Lily byla wcześniej :D umknęło mi to... No ale schemat to schemat, tak czy siak się powtarza.
OdpowiedzUsuńKurcze nie pamiętam Lily z serii o Sookie, ale w takim razie może to i lepiej :)
Nawet jak się wie z kim będzie, to i tak niewykluczone, że po drodze jeszcze parę razy się z kimś zwiąże ;)
OdpowiedzUsuńJa podobnie uwielbiam styl pisania Ch. Harris i jak sobie tę książkę czytałam, to naszła mnie taka myśl, że nawet jakby ktoś ukrył przede mną autora tej książki to sama treść zdradziłaby, że to pani Harris. Nie ma drugiego autora, który by pisał tak jak ona :))
OdpowiedzUsuńPs. Kolejne superowe zdjęcie w nagłówku :D