czwartek, 14 kwietnia 2011

Marilyn Monroe "Fragmenty"

Za Marilyn Monroe nigdy jakoś szczególnie nie przepadałam, więc też moje zainteresowanie jej osobą było niewielkie. Wiedziałam w jakich filmach zagrała, słyszałam słynne "Happy Birthday" dla Johna F. Kennedy'ego, oglądałam wiele zdjęć aktorki, i postrzegałam ją raczej stereotypowo. Mój pogląd na jej osobę, zmienił się po przeczytaniu "Fragmentów", gdzie głos zabrała ona sama, poprzez swoje notatki, wiersze i listy.

Marilyn jawi się nam, w swoich najintymniejszych zapiskach, jako osoba nieszczęśliwa, samotna, często cierpiąca z powodu depresji.

"Sama!!!!!
Jestem sama - zawsze jestem
sama
cokolwiek by się działo"
Aktorka, postrzegana tylko przez pryzmat urody, a nie wewnętrzną wrażliwość, nie czuła się dobrze wśród ludzi. Świetnie określił ją Arthur Miller słowami:
"Żeby przeżyć, musiałaby być bardziej cyniczna lub przynajmniej bliższa rzeczywistości. Ona tymczasem była poetką, która na rogu ulicy próbuje recytować tłumowi wiersze, ten zaś zdziera z niej ubranie"
Problemy Marilyn zaczęły się już we wczesnym dzieciństwie. Wychowywała się w rodzinach zastępczych i sierocińcu. Szybko, bo gdy tylko było to możliwe, czyli w wieku 16 lat wyszła za mąż za 5 lat starszego od siebie Jamesa Daugherty'ego. Już na pierwszych strona książki, możemy przeczytać jakim rozczarowaniem dla niej był ten związek i zdrada małżonka. Osobiste zapiski są pełne dojrzałości, mimo iż są dziełem zaledwie 18-letniej dziewczyny.

W pozycji znajdujemy mnóstwo wierszy pełnych nostalgii, smutku, nieszczęścia czy strachu.
"Sądzę że zawsze
głęboko przerażała mnie myśl o byciu czyjąś
żoną
bo nauczyłam się od życia
że nie można kochać drugiego,
nigdy, naprawdę"
Z zapisków, możemy sobie stworzyć obraz związku Marilyn z Arthurem Millerem. Na początku wielkie uczucie, stopniowo gasło, aż do całkowitego wypalenia.
"Moim zmartwieniem jest ochronić Arthura kocham go - to jedyna osoba - jedyny człowiek jakiego znam którego mogłabym kochać nie tylko jako mężczyznę pociągającego mnie tak że aż tracę zmysły - ale jest jedyną osobą - jako druga istota ludzka - której ufam tak jak sobie - bo kiedy ufam sobie (w pewnych sprawach), to całkowicie, a z nim tak właśnie jest..."
Oprócz wierszy i zapisków, możemy przeczytać również listy. Szczególnie zwraca uwagę ten, napisany w czasie pobytu aktorki w klinice psychiatrycznej.
W zasadzie cała książka, to takie wołanie o pomoc, wołanie po czasie, nieusłyszane przez nikogo w odpowiednim momencie...

W jednym z listów znalazłam fragment:
"jakkolwiek nie jestem przekonana o słuszności publikowania czyichkolwiek listów miłosnych"
Mam wrażenie, że Marilyn nie chciałaby, aby to co najintymniejsze w jej życiu ujrzało światło dzienne i było czytane przez tylu ludzi, więc w kwestii ukazania się tej pozycji, mam chyba jednak mieszane uczucia. A jakie jest Wasze zdanie, na temat publikacji, po śmierci zainteresowanego, tak osobistych notatek?

Nie mogę na koniec nie wspomnieć o imponującej biblioteczce aktorki, liczącej ponad 400 pozycji, wśród których znaleźlibyśmy takich autorów jak Dostojewski, Milton, Hemingway czy Beckett. Bardzo dużo czytała i lubiła być fotografowana z książką.

Wielki plus, dla Wydawnictwa Literackiego za wydanie. Jest przepiękne i wygląda jak album. Gruby papier, mnóstwo fotografii, świetna szata graficzna, aż żal , że mój egzemplarz jest pożyczony.

Polecam, szczególnie tym, którzy postrzegają legendę kina bardzo stereotypowo, jako piękne ciało i nic poza tym...

26 komentarzy:

  1. Koniecznie muszę przeczytać - może nie jestem wielką fanką jej aktorstwa, ale fascynuje mnie jako człowiek.
    Co do publikowania osobistych zapisków, to trudno mi jednoznacznie określić.
    Gdybym to ja była sławna, ale już nieżyjąca, to nie przeszkadzałoby mi, że ludzie poznają prawdziwą mnie kilkadziesiąt lat po mojej śmierci - bo jakie to będzie miało wtedy znaczenie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja liczę że kiedyś jakimś cudem przeczytam tę książkę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam książki o Marilyn Monroe, ale ta wydaje mi się interesująca:). Z przyjemnością się z nią zapoznam. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to kobieta, jakich wiele we współczesnym świecie- połamana przez dzieciństwo które naznaczyło całe jej życie, nie będąc kochaną nigdy nie potrafiła tej miłości znależć. Tyle,że była wielką gwiazdą, co spotęgowało sytuację...ciekawa jestem tych zapisków, kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie byłam dawno u ciebie, piekne zdjęcie w nagłówku...sliczne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś, obejrzałam film dokumentalny o Marilyn Monroe, więc sporo z tych informacji jest mi znanych. Pamiętam za to jaka byłam zdziwiona oglądając jej pierwsze zdjęcia w dłuższych i ciemnobrązowych włosach - z trudem ją poznawałam. Chętnie odnajdę tę książkę w bibliotece.

    Całkiem niedawno z dużą przyjemnością przeczytałam z kolei "Marlene" Angeliki Kuźniak. Również polecam :) Sporo ciekawych, mało mi znanych faktów, dużo czarno-białych zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przypuszczam, że ktoś, kto odziedziczył prawa autorskie po Marilyn Monroe, postanowił dodatkowo się wzbogacić i stąd ta książka. Jeszcze jestem w stanie zrozumieć wydawanie niedokończonych powieści po śmierci autora, który za życia tego zabronił. Miłośnicy i badacze jego twórczości mogą coś z takiej publikacji wynieść. Ale prywatne listy i zapiski aktorki? To kontynuacja zdzierania z niej ubrania, o którym wspominał Miller. Moim zdaniem to jest po prostu niesmaczne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo chciałabym chociaż przeglądnąć.Bardzo lubię takie wydania albumowe;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam podobne zdanie o Marilyn, jak Ty na początku. Zmieniłam je po przeczytaniu 'Blondynki' J.C. Oates, którą zresztą gorąco polecam! 'Fragmenty' to moja lektura obowiązkowa, mój must have. A może chciałabyś ją wymienić na coś? ;)
    Zapraszam do siebie: http://virgo1982.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Po takiej recenzji to nabrałam wielkiej ochoty na przeczytanie tej ksiażki

    OdpowiedzUsuń
  11. Marilyn i jej życie to z pewnością ciekawy temat. Z wielką chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie przeczytam "Fragmenty" - nie mogę się oprzeć mimo, iż sama mam podobne wątpliwości, jak te, o których pisze w swoim komentarzu Elenoir... "Blondynka" Oatesa zachwyciła mnie tak bardzo, że dosłownie połykam wszystkie książki związane z MM ;) A zdjęcia i piękna szata graficzna, o których piszesz tylko zachęcają do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  13. Postrzegałam Marylin podobnie -przez pryzmat jej ekranowych ról, ogólnych plotek itp. Dopiero po lekturze książki(która dość długo kurzyła się na półce) "Sekretne listy Marilyn Monroe i Jacqueline Kennedy" zmieniłam o niej zdanie, dowiedziałam się więcej. Na powyższą książkę nabrałam chęci, już kilka dni temu, dziś -po Twojej recenzji chęci mam jeszcze większe, a więc muszę ją sobie kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Może kiedyś sięgnę po to dzieło. Póki co, nie czuję takiej potrzeby ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię Marilyn Monroe, ale jakoś do tej książki zupełnie mnie nie ciągnie. Jeśli kupię to głównie ze zwględu na zdjęcia, być może nie publikowane wcześniej. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. W przeciwieństwie do Ciebie, ja byłam świadoma inteligencji i niebywałej wrażliwości Marylin, już to i owo na jej temat czytałam i nie postrzegam jej jedynie przez pryzmat kokieterii, wyglądu czy romansów. Z tego względu może będę inaczej postrzegała książkę, bo raczej nie zmieni mojego sposoby odbierania aktorki, w kazdym razie ze względu na wydawnictwo i moją sympatię do Monroe, bardzo chętnie zakupię! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo chcę przeczytać tą książkę, przeglądałam ją w Empiku i zapragnęłam ją mieć na własność- przepiękne wydanie.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja też nie jestem żadną wielką fanką MM, ale jak usłyszałam o tej książce to od razu chciałam ją przeczytać, nie dla sensacji, ale żeby poczuć jaka ona była naprawdę. Też mam wątpliwości co do słuszności wydawania takich nieautoryzowanych publikacji, ale może dzięki temu czytelnicy, którzy traktują ją stereotypowo będą mieli szansę ujrzeć w niej człowieka...

    OdpowiedzUsuń
  19. Poczekam na jakąś promocję w Empiku 3 za 2 i koniecznie wtedy ja nabędę. Masz całkowitą rację - ciężko pozbyć się stereotypów.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie Marylin zawsze fascynowała, w końcu to ikona kobiecości. Niezwykła kobieta zmagająca się sama ze sobą. Przeczytam książkę o ile kiedyś ją wypożyczę.

    OdpowiedzUsuń
  21. spacerując pomiędzy empikowskimi regałami miałam na uwadze Twoją recenzję, przejrzałam "Fragmenty" i zgodzę się z Tobą, pięknie wydana, bogata książka. Muszę ją kiedyś wypożyczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam na półce obecnie książkę ,, M.M ostatnie seanse,, i przeglądając ją byłam zszokowana jak niesamowicie samotne było jej życie.
    Podobnie jak ty mam mieszane uczucia co do publikowania prywatnych listów i pozbawianiu zmarłego jakiejkolwiek prywatności.Wyrzucaniu wszystkiego na światło dzienne.
    Ale taki jest biznes, czym ktoś sławniejszy, tym bardziej publiczny.

    OdpowiedzUsuń
  23. Na pewno sięgnę po tą książkę, interesuje mnie osobowość MM już od dłuższego czasu i czytam, co się da :) Nie wiem, czy dowiem się dużo nowych informacji z tej książki, ale sięgnę chętnie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja ostatnio czytałam "Ostatnie seanse". Mam bardzo mieszane uczucia co do tej pozycji, ale jeśli jesteś fanką Marylin to odsyłam do przeczytania!
    Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://sto65cm.blog.pl/2014/02/13/9-marylin-ostatnie-seanse-michel-schneider-406-str/ - może się zainspirujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Witam, a może istniałaby mozliwość odkupienia od Ciebie tej książki? Niestety nie można jej kupić w żadnej księgarni.
    Pozdrawiam, Kamil

    OdpowiedzUsuń

Baner