środa, 2 lutego 2011

Zoe Fishman "Kwestia równowagi"

Mam bardzo mieszane uczucia, po przeczytaniu tej książki. Może zacznę od tego że jogę uwielbiam, na studiach przez pół roku miałam zajęcia i wspominał je bardzo pozytywnie... szczególnie relaks... Dlatego za książkę zabrałam się z wielką ochotą i... rozczarowałam się niestety.

Jest to historia czterech kobiet. Charlie, niegdyś rekin biznesu, porzuca swoje życie w finansowym świecie i otwiera szkołę jogi. Na spotkaniu absolwentów, spotyka dawne koleżanki i proponuje im wspólne cosobotnie zajęcia.

Sabine to niedoszła pisarka, pracująca w wydawnictwie, gdzie poprawia błędy w cudzych książkach. Cały czas chce jednak stworzyć coś własnego, ale... no właśnie, zawsze jest jakieś ale...

Naomi, kiedyś modelka i zdolna fotografka skupiła się na wychowaniu synka. Odłożyła aparat i na co dzień zajmuje się projektowaniem stron. Jednak czy tak łatwo można zapomnieć o marzeniach i pasji...?

Bess to dziennikarka, pisząca artykuły o celebrytach. Jest niezwykle sfrustrowana, ponieważ chciałaby robić zupełnie co innego. Aby się wybić, postanawia napisać artykuł o swoich dawnych przyjaciółkach, o ich niespełnionych marzeniach i teraźniejszym życiu. Czy jest to jednak etyczne...?

Każda z kobiet ma swoje problemy, zarówno w życiu uczuciowym, zdrowotnym jak i zawodowym. Ale jak to z reguły w książkach, wszystko dąży do szczęśliwego końca.

Nie czułam w ogóle przyjaźni między głównymi bohaterkami, że już o zbawiennym wpływie jogi nie wspomnę. Właśnie jogi w tej książce było za mało. Każda z bohaterek rozwiązuje swoje problemy, zmienia swoje życie, ale bynajmniej nie za sprawą cotygodniowych zajęć. Przynajmniej ja takie wrażenie odniosłam. Wydawało mi się, że joga jest wpleciona na siłę, ot żeby stworzyć coś oryginalnego i innego.

Dialogi w tej książce wydawały mi się płytkie i wyprane z głębszych emocji. I mam poczucie, że w którymkolwiek miejscu bym nie odłożyła tej książki, nie tęskniłabym za dalszą lekturą.
Owszem, czyta się szybko i w miarę przyjemnie, ale czegoś w tej lekturze brakuje. Wszystko się toczy, bo musi, aż do szczęśliwego zakończenia. I nawet wątek Naomi, która to wzbudziła we mnie największą sympatię bardzo mnie rozczarował.

Podsumowując...
Nie wiem komu polecić tę książkę... ot takie czytadło do poduszki (2 dni pod rząd zasypiałam z książką w ręku). Może jestem za ostra w stosunku do niej, ale mnie się po prostu nie spodobała. Ale jak to mówią... najlepiej przekonać się na własnej skórze... i podejrzewam, że będzie wiele osób, którym przypadnie do gustu...


21 komentarzy:

  1. Mnie się podobała, może dlatego że czytałam go w okresie przeziębienia:) Za jogą nie przepadam Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. jeśli wpadnie w moje ręce to może przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, aż dziw, że ta książka nie została napisana bardzo dobrze, bo po Twoim wstępnym opisie dopadły mnie myśli, że to mogło być naprawdę fajne, babskie czytadło :) Co do jogi... Bardzo mile wspominam chwile spędzone przed telewizorem z dvd do jogi :) Mega odprężające. Chyba jestem za nieśmiała na chodzenie na zajęcia :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Domi porzuć nieśmiałość i pędź na zajęcia :) 100 razy przyjemniej niż przed telewizorem... A co do czytadła, to może ja po prostu chwyciłam się za nią w złym momencie? nie wiem, przeczytaj, może Tobie się spodoba bardziej niż mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Póki co ta książka jeszcze przede mną:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno po to nie sięgnę. Fabuła wydaje mi się bardzo oklepana i niezachęcająca do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Badzo fajnie to napisałaś :) Fajnie i szczerze. Okładka już wcześniej mnie zafascynowała, emanuje z niej przyjaźń, spokój, nostalgia. Szkoda, że zabrakło tego w treści.
    Jeśli gdzieś kiedyś książka wpadnie w me łapki pewnie przeczytam :))

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest zawsze okropne, kiedy zamysl jest ciekawy, ale nie napisany dobrze..czytam teraz "Siedem lat pozniej" Emily Griffin i wystarczy trzy kartki przeczytac ic zlowiek wzdycha jak lekkie i fajne ma pioro ta pisarka..

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wrażenie, że ujęłaś w słowa to, czego ja nie potrafiłam. Bo czegoś mi właśnie w tej książce brakowało, ale za nic w świecie nie potrafiłam tego nazwać, dlatego zdecydowałam się to z grubsza pominąć. Trudno bronić swojego zdania, jak się nie potrafi go wyrazić ;). Ale. I zgadzam się z tym brakiem przyjaźni między bohaterkami. To słowo jest zdecydowanie za duże dla ich więzi, bo przyjaźń to może zaczyna się rodzić dopiero na końcowym pikniku... Ale co do jogi, to bym się kłóciła. Bo owszem, niby jest na siłę, ale to jest tak, jakby na siłę była promowana joga, i tak jakby zmuszano bohaterki by zmiany w ich życiu były uwarunkowane zbawiennym wpływem jogi :D. Czyli joga była, ale odrobinę niefortunnie, szczególnie jeśli zawierzać opisowi z okładki :).

    OdpowiedzUsuń
  10. czytadła też są do życia potrzebne. nie można stale mózgu wysilać ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Skoro książka nie sprawdza się jako czytadło, bo nudzi a nie odpręża, to raczej nie przeczytam. Zwłaszcza, że z jogą nie miałam nigdy do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś mnie nie przekonuje, tym bardziej, że za jogą nie przepadam, ale to może dlatego, że nie miałam z nią bezpośredniej styczności. Na dzień dzisiejszy mówię: nie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jogę w liceum wspominam nienajlepiej - strasznie mnie pan prowadzący dręczył i się zniechęciłam ;)

    Książka z jogą w tle mogłaby być ciekawa, ale skoro piszesz, że mało jej, to nie wiem po co w ogóle takową zapowiadali... No i ten stały zabieg: wciśnięcie paru różnych bohaterek, celem stworzenia galerii osobowości - tak, żeby się każda z czytelniczek miała z kim utożsamić. Ale jak widać nawet proste zabiegi, niektórych przerastają... Skoro nie warto, to nie sięgnę :))

    OdpowiedzUsuń
  14. - C.S. - Masz rację była... niefortunnie wpleciona, ale ja osobiście liczyłam na więcej :P Nawet bym się nie obraziła za jakieś obrazki :P

    - Varia - są potrzebne, tylko to akurat było lekko nużące, a nie odprężające :)

    - Kasia - Ja jestem biedna kobieta :P nie stać mnie na zajęcia :D chyba, że przed telewizorem :P

    - Futbolowa - Dla mnie za mało, ale np dla C.S. Było w sam raz, chyba kwestia gustu. Po prostu dość niefortunnie w tej książce została wykorzystana :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja juz się przyglądałam tej książce, ale właśnie obawiałam się jej troszkę. Noi teraz nie wiem, co zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekałam już dłuższą chwilę, aż książka pojawi się na blogach, bo byłam jej ciekawa. Teraz już wiem, że dobrze zrobiłam, zwlekając z zakupem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakoś nie czuję się przekonana; myślę, że za nią nie chwycę ;P

    OdpowiedzUsuń
  18. Obiecałam, że będę Cię informować o takich smaczkach, więc powiem, że w kwietniu w mojej miejskiej bibliotece spotkanie z autorką książki "Rauska";) Zapraszam, jeśli jesteś chętna;)

    OdpowiedzUsuń
  19. hmm... a mi ta książka wpadła w ręce i szczerze, to nawet mi się podobała. takie odprężające czytadło na zimowe wieczory po trudnym dniu w pracy ;) baaaaardzo odprężająca lekturka :)

    OdpowiedzUsuń

Baner