niedziela, 26 grudnia 2010

Monika Szwaja "Gosposia prawie do wszystkiego"


Czy prawie-doktorantka, literaturoznawczyni, może z własnej woli zostać gosposią pracującą „po domach”? I to nie w Ameryce, ale u nas, w Polsce? Czy można mieć radość z pracy? Czy można pokochać kogoś o pięćdziesiąt lat starszego od siebie? Albo o pięćdziesiąt lat młodszego? Czy trzeba tkwić w związku z osobą, która uczyniła nam krzywdę? Zakres naszej wolności jest szerszy niż czasami chcemy to przyznać.




Koleżanka ostatnio dużo mi "truła" na temat Gosposi, więc zostałam zmuszona do przeczytania książki poza kolejką :) Podchodziłam do niej z dużą obawą, ponieważ kiedyś próbowałam czytać jakąś książkę tej autorki i niestety mi się nie spodobała. Na szczęście dałam książkom Moniki Szwaji drugą szansę i to spotkanie mogę zaliczyć już do udanych :)

Główna bohaterka Maria, ma wyjątkowo paskudnego męża. Ogranicza ją, nie pozwala mieć własnego zdania... Kiedy dochodzi do rękoczynów, Marysia postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i odchodzi od Aleksa. Oczywiście wcześniej odpowiednio się zabezpiecza i przelewa sobie na nowe konto wynagrodzenie za 4 lata pracy u boku męża (jako sprzątaczka, kucharka, pokojówka i dama do towarzystwa). Udaje się do teściowej do Zakopanego (uwielbiam Zakopane! ;)), ta postanawia jej pomoc i wysyła do przyjaciółki Lily do Szczecina (A Szczecin to wiocha z tramwajami ;)) Maria postanawia, mimo uniwersyteckiego wykształcenia, pracować jako ekskluzywna pomoc domowa. 1200 zł za tydzień.
W ten sposób, poznaje wielu ciekawych ludzi, nawiązuje nowe przyjaźnie i buduje swoje życie od nowa. Poznaje Saszę rosyjskiego grajka, Pawła i jego ojca (w którym się trochę podkochuje), Zanikającą Lucy i wiele innych postaci, które zamieszają w życiu Mareszki.

Książka lekka, żartobliwa i przyjemna, oczywiście z morałem. Nie należy bać się życia i wyzwań, trzeba być panem własnego losu. Przydałoby mi się jakieś wyraźniejsze zakończenie, ale może Marysia i Paweł pojawią się jeszcze w jakiejś książce? Ktoś wie? :)
Nie trzeba przy tej książce dużo myśleć, ale taka już zaleta (wada) literatury tego typu...
No i był jeden wątek, który do mnie totalnie nie przemówił, ale nie powiem jaki :P

Polecam, dla odprężenia :)

Przy okazji zapraszam na bloga najbardziej zwariowanej blogerki jaką znam - Kingi ;)

25 komentarzy:

  1. Na mnie też czeka Gosposia:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po 'Statecznej i postrzelonej' tej autorki przez którą cudem udało mi się przebrnąć jakoś mnie nie przekonują te dobre recenzje jej innych książek. Twórczość tej Pani dla mnie - oceniając po jednej książce - to jedna wielka masakra ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam kiedyś jedną z książek tej autorki i doskonale pamiętam, jak się przy niej wynudziłam. Za wszystkie czasy! Obecnie nie jestem więc zainteresowana innymi pozycjami, ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  4. Katarzyna Liliowa - też swego czasu się wynudziłam... Chyba to było przy "Domie na Klifie"
    teraz chyba po prostu potrzebowałam czegoś bardzo lekkiego i padło na tę książkę. Jak wiadomo, nie jest to literatura wysokich lotów, ale jakaś taka optymistyczna jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a jednak Szwaja potrafi odprężyć :)U mnie akurat ta pozycja pozostaje jako ta do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie dla mnie - nie mam przekonania do tej autorki, jakoś mnie irytuje...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam nic tej autorki, ale jakoś nie mam na razie ochoty sięgać po jej książki. Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  8. aaa aaa aaa uduszę :P
    A tak na serio serio to pędzę słać małpę z uściskami @@@ ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja jakoś przestałam lubić Monikę Szwaję..

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię Szwaję. "Gosposię..." mam, ale jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Osobiście wbrew co piszą inni , ja bardzo lubię pióro p. Moniki.
    Zawsze przy niej odpoczywam , z niecierpliwością czekam na inne książki.
    jak każdy niektóre powieści lubię bardzo inne mniej , ale po jednej książce to ciężko oceniać pisarkę , trzeba pochłonąć kilka by zrozumieć autorki pisanie, bo wszystkie książki w jakiś sposób są powiązane, dlatego powinno się je czytać wg kolejności wydania.....

    Izuś a ja namawiam dalej zacznij od początku :O)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zupełnie nie moje klimaty ;) Jednak jeśli jakimś cudem wpadnie w moje ręce na pewno przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. książki pani Moniki są czasami dobrą rozrywką, ale tylko gdy ma się ochotę na coś dla odprężenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie za bardzo lubię książki tego typu. Z pewnością można się przy nich zrelaksować, ale jakoś nie mogę się przemóc i nie wypożyczam takich książek, nie mówiąc już o kupnie.
    Nie twierdzę, że nigdy jej nie przeczytam. Może kiedyś, przez przypadek, znajdzie się w moich rękach.

    OdpowiedzUsuń
  15. Może z czasem sięgnę, chwilowo jednak mam nadmiar książek do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kupiłam w maju na targach skuszona autografem pani Moniki i zbliżającym się dniem mamy ;) Mamie się spodobało, a mi się jakoś po "Klubie mało używanych dziewic" znudziło. Miła pani, ale niestety książki do mnie nie przemawiają... Chociaż na lekkie załamanie są idealne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba nie dla mnie. Nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie lubię pisania tej pani. "Klub mało używanych dziewic", który przeczytałam z wielkim trudem okazał się tandetą dla bardzo znudzonych gospodyń domowych.

    OdpowiedzUsuń
  19. Moja mama to ma, pewnie kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. U mnie podobnie pierwsza próba z tą pisarką nie poszła pomyślnie i nawet już nie pamiętam tytułu tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mnie "Zupa z ryby fugu" bardzo pozytywnie zaskoczyła. Teraz mam ochotę na trochę więcej Pani Szwai :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. a na mój blog nie zapraszasz małpo:P

    OdpowiedzUsuń
  23. 1200 za tydzień ?? powiedzcie, gdzie a rzucam mój U. Śląski i całego mgr ;P

    OdpowiedzUsuń
  24. Raczej nie.
    Powiem jeszcze, że jestem nowa na blogspocie, przeniosłam blog coolowe-ksiazki z onetu na:
    http://in-the-imagination.blogspot.com/
    Także gorąco zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Słyszałam rówzne opienie, ale zazwyczaj pozytywne:)

    OdpowiedzUsuń

Baner