Ewa to młoda fotograficzka, wciąż poszukująca swojego miejsca na ziemi. Pewnego dnia niespodziewanie dostaje od szefa świetne zlecenie, ma zrobić zdjęcia do folderu reklamowego kwiaciarni „ U Flory” w słonecznej Prowansji. Eliza - przyszła właścicielka kwiaciarni - zabiera ją do Francji i przedstawia swojej babce Konstancji, która rządzi wielopokoleniową rodziną według tradycji i zasad wprowadzanych od wieków przez kolejne dziedziczki. W ten sposób Ewa wplątana zostaje w historię starego rodu, w którym główną rolę zawsze pełniły kobiety…
... Otworzyła krem, nabrała na palec odrobinę nawilżającej substancji, spojrzała w lustro i zamarła z podniesioną ręką.
W zwierciadle zobaczyła siebie, jak co wieczór: bez makijażu, z nieco rozczochranymi jasnymi włosami i różowymi policzkami, lecz dziś zatrzymała wzrok na tej części swojej twarzy, której nigdy nie lubiła i która wpędzała ją w kompleksy przez całe lata – na swoich oczach.
Tylko że dziś zobaczyła coś, na co nie mogła zwrócić uwagi jeszcze wczoraj – z lustra patrzyły na nią niezwykłe, bystre, błyszczące wewnętrznym ogniem oczy prababki Aleksandra; zielone, kocie oczy czarownicy..
Na początek małe marudzenie... dlaczego ta okładka jest błyszcząca? o wiele ładniejsza byłaby matowa ;)
A teraz przejdę do rzeczy... Warto było zakupić i przeczytać "Zamówienie z Francji". Książka jest niesamowicie wciągająca, zaczęłam czytać wieczorem i skończyłam o 2 w nocy, nie mogłam się oderwać. Ewa młoda fotografka dostaje tytułowe zamówienie z Francji i jedzie do pięknej Prowansji gdzie ma robić zdjęcia Kwiaciarni Flory. Poznaje całą niezwykłą rodzinę Elizy, swojej zleceniodawczyni, która od pokoleń mieszka w wielkim domu, gdzie całe trzecie piętro stanowi galeria przodków. Niezwykłe są wzajemne relacje tej rodziny, od pokoleń panuje matiarchat i głową rodziny stają się kolejne dziedziczki. Ewa odkrywa niesamowite elementy historii przodków i osobiście mam lekki niedosyt i liczę na to że w tej kwestii zostanie zaspokojony następną pozycją Pani Szepielak. Jest również wątek miłosny... i tutaj gratka dla niepoprawnych romantyczek, Gerard o wyglądzie Pana Wołodyjowskiego, mówiący polszczyzną zaczerpniętą z Trylogii i "Nad Niemnem" (Nauczyciel języka polskiego Gerarda był miłośnikiem Sienkiewicza ;)).
Książka ma w sobie coś magicznego i tajemniczego co nie pozwala się od niej oderwać. Debiut pani Szepielak bardzo udany i już nie mogę się doczekać kolejnych powieści, które wyjdą spod jej pióra.
Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy jest w bibliotece mojej :O)
Kolejna pozytywna recenzja, chyba naprawdę muszę zacząć rozglądać się za tą książką.
OdpowiedzUsuńNie ma to, jak zakochany w Ewuni Gerard i jego literacka polszczyzna ;) Czytając tą książkę miałam podobnie. Jak usiadłam do niej o 9 rano w autobusie jadącym do Pogorzelicy tak do czasu, gdy jej nie skończyłam nie było mowy o zaprzestaniu czytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lena173
zapraszam do mnie
Skusiłam się na nią, już do mnie podobno idzie :)
OdpowiedzUsuńJa swój egzemplarz odbiorę dziś na poczcie - a przynajmniej mam taka nadzieję :) Już się nie mogę doczekać lektury, bo wszystkie recenzje, które do tej pory przeczytałam, były niezwykle pozytywne.
OdpowiedzUsuń