NAGRODY W POSTACI BUL BEZ BÓLU WYGRYWAJĄ: martul, Malaluu oraz
k.tatala@interia.eu. Zwycięzców proszę o przesłanie danych do wysyłki na adres e-mail: iza.bela19@wp.pl. Serdecznie gratuluję!!!
Od niedawna w Internecie funkcjonuje strona niemabolu.pl. Zalogowani użytkownicy mogą za darmo pobrać e-booka – i to nie byle jakiego. Są tu książki autorów dużego formatu: Schmidta, Lema, Don Delillo, Bosca, Barliera, Kosińskiego, Bauermeistera, Losy, Carolla. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Oprócz tego użytkownicy mogą za darmo obejrzeć dobry film, zagrać w gry
czy posłuchać muzyki. Ponieważ jestem zapracowaną mamą, pozwoliłam wybrać
książkę mężowi. Poniżej znajdziecie jego recenzję.
Jednocześnie zapraszam Was do konkursu, w ramach którego możecie wygrać
zestaw do gry w bule. To tradycyjna francuska gra towarzyska z
elementami zręcznościowymi. Po dobrej lekturze zabawa na świeżym powietrzu
przyniesie wam kupę frajdy.
Żeby wygrać nagrodę wystarczy napisać
krótko (w trzech, czterech zdaniach), który z e-booków dostępnych na stronie
www.niemabolu.pl zainteresował Cię najbardziej i dlaczego.
Na komentarze czekam do 17.08.2015, zwycięzcę wyłonię w ciągu kolejnych trzech dni roboczych.
osoby anonimowe proszone są o wpisanie adresu e-mail.
Zgłaszając się do konkursu, wyrażacie jednocześnie zgodę na przesłanie w razie wygranej waszych danych kontaktowych sponsorowi nagrody.
LISTY DO MŁODEGO PISARZA
Mario Vargas Losa
Moją uwagę przykuły Listy do młodego pisarza autorstwa Mario
Vargas Losy. Dlaczego? Nie wiem. Tolle
lege – weź i czytaj. Sam tytuł jest już frapujący. Kojarzy mi się z
„Listami starego diabła do młodego” C.S. Lewisa, może więc tytuł zdecydował? W
naiwnej ignorancji wydawało mi się, że nie ma takich książek, że technika
literacka to uświadomiona, ale nieartykułowana wiedza. Może dlatego, że na
bakier jestem z osiągnięciami krytyki literackiej, a poradniki z
kreatywnego pisania, które leżą obok „234 sposobów na odchudzanie”, „1001 technik samogwałtu”, i „3 prostych
zasad zdrowego żywienia” jakoś nie
wzbudzają mojego entuzjazmu.
Autor już we wstępie ustawia
perspektywę czytelnika pisząc, że „nie jest to podręcznik sztuki literackiej”,
gdyż tej pisarze uczą się sami. Czym zatem jest ta książka? W zamierzeniu
pierwotnym miała być częścią większego cyklu, w ramach którego twórcy rożnych
dziedzin mieli wyobrażonemu adeptowi opowiadać o arkanach zawodu. Seria z
jakiegoś tam powodu się nie ukazała, ale noblista postanowił, że jednak warto
się podzielić tajnikami sztuki z nieopierzonymi diabolętami. W formie
epistolarnej opowiada więc o warsztacie pisarza. Pierwszy rozdział wzbudził we
mnie najwięcej emocji. O nim więc najwięcej, choć to reszta jest ciekawsza.
Na początku autor rozwija problem
powołania. W świecie użyteczności mówienie o wykonywaniu zawodu zgodnie z
wewnętrznym, najgłębszym przekonaniem jest rzadkością. Niewielu tak żyje,
jest raczej tak jak pisała Szymborska, że
większość ludzi spędza swe dni pod batem konieczności. Losa przypomina, że
właściwie rozumiane powołanie - niezabarwione mistycznym patosem i religijnym
pietyzmem – powinno wrócić na wokandę. Ciekawy jest też wątek motywacji
pisarza, chociażby ze względu na pytanie o samą kondycję literatury. Autor
twierdzi, że motywacją do opisywania historii jest najczęściej (zawsze?)
niezgoda na otaczającą nas rzeczywistość. Zatem powieść odzwierciedla coś,
czego nie można mieć, doświadczać realnie. Jest jakąś tęsknotą, obrazem/wyrazem
wyimaginowanego, upragnionego życia. Zapewne jest coś na rzeczy, bo literatura
podpalała lonty pod rzeczywistość i często wieszczyła nowe. To jeszcze jakoś i
dziś jest widoczne, np. gdy spotykamy opisy nowej organizacji życia
społecznego. Zastanawiam się tylko, czy
w takiej formule powieść jeszcze się sprawdza? Czy jest jeszcze możliwa?
Rzeczywistość wszak wyprzedza już nasze intuicje, ponowoczesność rozsadza nasze
doświadczenie. Może jest raczej tak jak powiedział w pewnym wywiadzie A.
Stasiuk, że sens ma już tylko proza zbliżona do formuły reportażu.
Kwestia autentyczności. To
kolejna rzecz, która mnie jakoś uwiera w wywodzie mistrza. Pisać wolno zdaniem
Losy tylko o tym, co się samemu przeżyło, bo inaczej jest to nieautentyczne.
Niby to zrozumiałe, ale jak pisać np. o okrucieństwie - o mordercy ze złośliwością
stopnia n-tego? Zabijać, ćwiartować samemu? Absurd.
Zachęcam przede wszystkim do
przeczytania części zasadniczej książki, poświęconej już samym technikaliom. W
dużym skrócie mówiąc: jest tu więc o spójności stylu (co kończy się radą by
pisać inaczej niż Reszta, znaczy uczyć się, ale autorytetom łby ścinać), jest o czasie (i o tym jak formy gramatyczne
wpływają na opowieść). Jest o narratorach wszelkiej maści, o sztuczkach
matrioszki, czyli opowieści w opowieści, i o naczyniach połączonych, czyli o
czymś, czego nie jestem w stanie powtórzyć.
Czytając dobrą powieść często nie
mamy świadomości, jaki nawał pracy i wysiłku został w nią włożony. Jak ważne są
warsztat i technika literacka. Naprawdę dobre książki nie biorą się z
powietrza, są efektem wielu lat wytężonej pracy. To memento po lekturze. Dziwi
tylko powracająca teza autora, że wszystko sprowadza się do siły przekonywania
opowiadanej historii, iluzji świata, autentyczności przekazu. Zapewne, w
domyśle, to zaledwie punkt wyjścia. Warunek pierwszy.
fajny konkurs i te kule OSOM są:) postaram się wziąć udział;)
OdpowiedzUsuńMuszę zajrzeć na tę stronę:)
OdpowiedzUsuńKsiążkę Llosy mam w planie przeczytać:)
Interesująca recenzja. Szczególnie zaciekawiły mnie te praktyczne porady, bo rzeczywiście dopiero kiedy zdamy sobie z czegoś sprawę - jak tu ogromu wysiłku włozonego w stworzenie powieści - wtedy możemy to docenić.
OdpowiedzUsuńhttp://mrsdalibor.blogspot.com/2015/08/konkurs.html - ZAPRASZAM DO UDZIAŁU W KONKURSIE! :)
OdpowiedzUsuńTutaj mamy pisać w sprawie konkursu? Jeśli tak to mnie zainteresowała http://www.niemabolu.pl/e-booki/radosc-dla-poczatkujacych. Początkowo moją uwagę przykuła okładka- herbatka z cytrynką to to co lubię, szczególnie w jesienne i zimowe wieczory, pod kocykiem z kindelkiem. A co do treści? Mogłabym się wypowiedzieć dopiero po przeczytaniu, ale sama idea pokonywania swoich słabości bardzo mi się podoba. Bo każdy ma swój Everest (nawet na ślub od przyjaciół dostaliśmy zdjęcie Everestu zrobionego przez znajomego z tą dedykacją, więc codziennie mam to przesłanie przed oczami;)
OdpowiedzUsuńMoją uwagę zwróciła książka "Anioł Esmeralda. Dziewięć opowiadań ". Kiedyś czytałam bardzo dużo, wręcz nałogowo pochłaniałam. Książka towarzyszyła mi wszędzie jednak odkąd mam dwójkę dzieciaczków (półtora roku i 3,5 miesiaca) wstyd się przyznać jedyną książką jaką czytam jest książeczka zdrowia moich dzieci. Tak więc 9 opowiadań od razu zwróciło moja uwagę.
OdpowiedzUsuńk.tatala@interia.eu
Ja bym chętnie przeczytała Radość dla początkujących. Już kiedyś słyszałam kilka pozytywnych recenzji na jej temat, a w końcu takich książek nigdy dość.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to doceniać w życiu małe rzeczy i potrafić się z nich cieszyć. Widzę w swoim otoczeniu, że niektórzy nie potrafią docenić tego co mają tylko chcą więcej i więcej. A czasami aby coś zauważyć wystarczy się zatrzymać:)
Delikatność. Przeczytałam Krótki Fragment. Cóż mogę powiedzieć. Wczoraj wieczorem skończyłam czytać.. dawno nie byłam tak wzruszona i podekscytowana! Dawno nie mialam okazji czytac! Dziękuję! Dziękuję
OdpowiedzUsuńDelikatność. Przeczytałam Krótki Fragment. Cóż mogę powiedzieć. Wczoraj wieczorem skończyłam czytać.. dawno nie byłam tak wzruszona i podekscytowana! Dawno nie mialam okazji czytac! Dziękuję! Dziękuję
OdpowiedzUsuńMoją uwagę przykuł Lem...Stanisław Lem. Dlaczego? Bo to co polskie potrafi być niejednokrotnie najlepsze, wyznaję zasadę ''obce chwalicie, swego nie znacie''. Kto poznał twórczość naszego, polskiego pisarza wie, że jest ponadczasowa i nie kończy się na jednej przeczytanej książce.
OdpowiedzUsuń~~~~
w.witkowska99@wp.pl
Napój miłosny mnie zaintrygował
OdpowiedzUsuńCiekawe kto by go kupował
Bo czym jest miłość i jak powstaje
I czy na zawsze już zostaje
Czy to tylko chemia czy coś głębszego
Może dowiem się czegoś nowego
Na pewno za to złapie chwile oddechu
Od stresu i codziennego pośpiechu
Z chęcią zagłębie się w lekturę
A potem może zagram w bule ;)
Nie będę oryginalna, bo najbardziej zaciekawiła mnie książka "Radość dla początkujących". Ostatnio gdzieś ta moja radość się zagubiła i chętnie przypomniałabym sobie jak to zrobić, żeby cieszyć się nawet z najdrobniejszych rzeczy...
OdpowiedzUsuńA ja chętnie przeczytałabym książkę Schmitta. Poprzednią jego powieść "Papugi z placu..." przeczytałam jednym tchem i dech ten mi zaparło. Mam nadzieję, że kolejna powieść byłaby w stanie wywołać ten sam stan ciała i ducha��
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Martyna
em_en_ka@wp.pl
IG: emka_cafee
Mnie z dostępnych książek również najbardziej zaciekawiła ,Radość dla początkujących ;) Powinniśmy zacząć doceniać ,małe rzeczy' i dążyć do spełnienia marzeń :) Aby cieszyć się każdym dniem. Czasem sądzimy iż mamy niewiele, nawet nie zdajemy sobie sprawy ile osób chciałoby mieć to, co mamy my. Cieszmy się z małych rzeczy
OdpowiedzUsuńAnna
4nek@wp.pl
instagram: 4nek
Stanisław Lem rządzi ;)
OdpowiedzUsuńMistrza Llosy zawsze warto posłuchać. Czytając jego książki łapię się na tym, że nie jest ważne o czym pisze, ważne JAK pisze. Te jego porady są więc chyba skuteczne:)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńŚwietny post zapraszam do siebie : oksiazkachinietylkoo.blogspot.com
Świetny blog!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dopiero zaczynam ;) http://ksiazkicoscolubie.blogspot.com/