niedziela, 9 sierpnia 2015

KONKURS i recenzja. Mario Vargas Losa "Listy do młodego pisarza"







 NAGRODY W POSTACI BUL BEZ BÓLU WYGRYWAJĄ: martul, Malaluu oraz
k.tatala@interia.eu. Zwycięzców proszę o przesłanie danych do wysyłki na adres e-mail: iza.bela19@wp.pl. Serdecznie gratuluję!!!


Od niedawna w Internecie funkcjonuje strona niemabolu.pl. Zalogowani użytkownicy mogą za darmo pobrać e-booka – i to nie byle jakiego. Są tu książki autorów dużego formatu: Schmidta, Lema, Don Delillo, Bosca, Barliera, Kosińskiego, Bauermeistera, Losy, Carolla. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. 
Oprócz tego użytkownicy mogą za darmo obejrzeć dobry film, zagrać w gry czy posłuchać muzyki. Ponieważ jestem zapracowaną mamą, pozwoliłam wybrać książkę mężowi. Poniżej znajdziecie jego recenzję.
Jednocześnie zapraszam Was do konkursu, w ramach którego możecie wygrać zestaw do gry w bule. To tradycyjna francuska gra towarzyska z elementami zręcznościowymi. Po dobrej lekturze zabawa na świeżym powietrzu przyniesie wam kupę frajdy.

Żeby wygrać nagrodę wystarczy napisać krótko (w trzech, czterech zdaniach), który z e-booków dostępnych na stronie www.niemabolu.pl zainteresował Cię najbardziej i dlaczego. 

Na komentarze czekam do 17.08.2015,  zwycięzcę wyłonię w ciągu kolejnych trzech dni  roboczych.
osoby anonimowe proszone są o wpisanie adresu e-mail.
Zgłaszając się do konkursu, wyrażacie jednocześnie zgodę na przesłanie w razie wygranej waszych danych kontaktowych sponsorowi nagrody.

LISTY DO MŁODEGO PISARZA
Mario Vargas Losa

Moją uwagę przykuły Listy do młodego pisarza autorstwa Mario Vargas Losy. Dlaczego? Nie wiem. Tolle lege – weź i czytaj. Sam tytuł jest już frapujący. Kojarzy mi się z „Listami starego diabła do młodego” C.S. Lewisa, może więc tytuł zdecydował? W naiwnej ignorancji wydawało mi się, że nie ma takich książek, że technika literacka to uświadomiona, ale nieartykułowana wiedza. Może dlatego, że na bakier jestem z  osiągnięciami krytyki literackiej, a poradniki z kreatywnego pisania, które leżą obok „234 sposobów na odchudzanie”,  „1001 technik samogwałtu”, i „3 prostych zasad zdrowego żywienia”  jakoś nie wzbudzają mojego entuzjazmu.
Autor już we wstępie ustawia perspektywę czytelnika pisząc, że „nie jest to podręcznik sztuki literackiej”, gdyż tej pisarze uczą się sami. Czym zatem jest ta książka? W zamierzeniu pierwotnym miała być częścią większego cyklu, w ramach którego twórcy rożnych dziedzin mieli wyobrażonemu adeptowi opowiadać o arkanach zawodu. Seria z jakiegoś tam powodu się nie ukazała, ale noblista postanowił, że jednak warto się podzielić tajnikami sztuki z nieopierzonymi diabolętami. W formie epistolarnej opowiada więc o warsztacie pisarza. Pierwszy rozdział wzbudził we mnie najwięcej emocji. O nim więc najwięcej, choć to reszta jest ciekawsza.
Na początku autor rozwija problem powołania. W świecie użyteczności mówienie o wykonywaniu zawodu zgodnie z wewnętrznym, najgłębszym przekonaniem jest rzadkością. Niewielu tak żyje, jest raczej tak jak pisała Szymborska, że  większość ludzi spędza swe dni pod batem konieczności. Losa przypomina, że właściwie rozumiane powołanie - niezabarwione mistycznym patosem i religijnym pietyzmem – powinno wrócić na wokandę. Ciekawy jest też wątek motywacji pisarza, chociażby ze względu na pytanie o samą kondycję literatury. Autor twierdzi, że motywacją do opisywania historii jest najczęściej (zawsze?) niezgoda na otaczającą nas rzeczywistość. Zatem powieść odzwierciedla coś, czego nie można mieć, doświadczać realnie. Jest jakąś tęsknotą, obrazem/wyrazem wyimaginowanego, upragnionego życia. Zapewne jest coś na rzeczy, bo literatura podpalała lonty pod rzeczywistość i często wieszczyła nowe. To jeszcze jakoś i dziś jest widoczne, np. gdy spotykamy opisy nowej organizacji życia społecznego.  Zastanawiam się tylko, czy w takiej formule powieść jeszcze się sprawdza? Czy jest jeszcze możliwa? Rzeczywistość wszak wyprzedza już nasze intuicje, ponowoczesność rozsadza nasze doświadczenie. Może jest raczej tak jak powiedział w pewnym wywiadzie A. Stasiuk, że sens ma już tylko proza zbliżona do formuły reportażu.
Kwestia autentyczności. To kolejna rzecz, która mnie jakoś uwiera w wywodzie mistrza. Pisać wolno zdaniem Losy tylko o tym, co się samemu przeżyło, bo inaczej jest to nieautentyczne. Niby to zrozumiałe, ale jak pisać np. o okrucieństwie - o mordercy ze złośliwością stopnia n-tego? Zabijać, ćwiartować samemu? Absurd.
Zachęcam przede wszystkim do przeczytania części zasadniczej książki, poświęconej już samym technikaliom. W dużym skrócie mówiąc: jest tu więc o spójności stylu (co kończy się radą by pisać inaczej niż Reszta, znaczy uczyć się, ale autorytetom łby ścinać),  jest o czasie (i o tym jak formy gramatyczne wpływają na opowieść). Jest o narratorach wszelkiej maści, o sztuczkach matrioszki, czyli opowieści w opowieści, i o naczyniach połączonych, czyli o czymś, czego nie jestem w stanie powtórzyć.
Czytając dobrą powieść często nie mamy świadomości, jaki nawał pracy i wysiłku został w nią włożony. Jak ważne są warsztat i technika literacka. Naprawdę dobre książki nie biorą się z powietrza, są efektem wielu lat wytężonej pracy. To memento po lekturze. Dziwi tylko powracająca teza autora, że wszystko sprowadza się do siły przekonywania opowiadanej historii, iluzji świata, autentyczności przekazu. Zapewne, w domyśle, to zaledwie punkt wyjścia. Warunek pierwszy.

18 komentarzy:

  1. fajny konkurs i te kule OSOM są:) postaram się wziąć udział;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę zajrzeć na tę stronę:)
    Książkę Llosy mam w planie przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesująca recenzja. Szczególnie zaciekawiły mnie te praktyczne porady, bo rzeczywiście dopiero kiedy zdamy sobie z czegoś sprawę - jak tu ogromu wysiłku włozonego w stworzenie powieści - wtedy możemy to docenić.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://mrsdalibor.blogspot.com/2015/08/konkurs.html - ZAPRASZAM DO UDZIAŁU W KONKURSIE! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tutaj mamy pisać w sprawie konkursu? Jeśli tak to mnie zainteresowała http://www.niemabolu.pl/e-booki/radosc-dla-poczatkujacych. Początkowo moją uwagę przykuła okładka- herbatka z cytrynką to to co lubię, szczególnie w jesienne i zimowe wieczory, pod kocykiem z kindelkiem. A co do treści? Mogłabym się wypowiedzieć dopiero po przeczytaniu, ale sama idea pokonywania swoich słabości bardzo mi się podoba. Bo każdy ma swój Everest (nawet na ślub od przyjaciół dostaliśmy zdjęcie Everestu zrobionego przez znajomego z tą dedykacją, więc codziennie mam to przesłanie przed oczami;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moją uwagę zwróciła książka "Anioł Esmeralda. Dziewięć opowiadań ". Kiedyś czytałam bardzo dużo, wręcz nałogowo pochłaniałam. Książka towarzyszyła mi wszędzie jednak odkąd mam dwójkę dzieciaczków (półtora roku i 3,5 miesiaca) wstyd się przyznać jedyną książką jaką czytam jest książeczka zdrowia moich dzieci. Tak więc 9 opowiadań od razu zwróciło moja uwagę.
    k.tatala@interia.eu

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym chętnie przeczytała Radość dla początkujących. Już kiedyś słyszałam kilka pozytywnych recenzji na jej temat, a w końcu takich książek nigdy dość.
    Najważniejsze to doceniać w życiu małe rzeczy i potrafić się z nich cieszyć. Widzę w swoim otoczeniu, że niektórzy nie potrafią docenić tego co mają tylko chcą więcej i więcej. A czasami aby coś zauważyć wystarczy się zatrzymać:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Delikatność. Przeczytałam Krótki Fragment. Cóż mogę powiedzieć. Wczoraj wieczorem skończyłam czytać.. dawno nie byłam tak wzruszona i podekscytowana! Dawno nie mialam okazji czytac! Dziękuję! Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  9. Delikatność. Przeczytałam Krótki Fragment. Cóż mogę powiedzieć. Wczoraj wieczorem skończyłam czytać.. dawno nie byłam tak wzruszona i podekscytowana! Dawno nie mialam okazji czytac! Dziękuję! Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  10. Moją uwagę przykuł Lem...Stanisław Lem. Dlaczego? Bo to co polskie potrafi być niejednokrotnie najlepsze, wyznaję zasadę ''obce chwalicie, swego nie znacie''. Kto poznał twórczość naszego, polskiego pisarza wie, że jest ponadczasowa i nie kończy się na jednej przeczytanej książce.
    ~~~~
    w.witkowska99@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Napój miłosny mnie zaintrygował
    Ciekawe kto by go kupował
    Bo czym jest miłość i jak powstaje
    I czy na zawsze już zostaje
    Czy to tylko chemia czy coś głębszego
    Może dowiem się czegoś nowego
    Na pewno za to złapie chwile oddechu
    Od stresu i codziennego pośpiechu
    Z chęcią zagłębie się w lekturę
    A potem może zagram w bule ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie będę oryginalna, bo najbardziej zaciekawiła mnie książka "Radość dla początkujących". Ostatnio gdzieś ta moja radość się zagubiła i chętnie przypomniałabym sobie jak to zrobić, żeby cieszyć się nawet z najdrobniejszych rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja chętnie przeczytałabym książkę Schmitta. Poprzednią jego powieść "Papugi z placu..." przeczytałam jednym tchem i dech ten mi zaparło. Mam nadzieję, że kolejna powieść byłaby w stanie wywołać ten sam stan ciała i ducha��
    Pozdrawiam
    Martyna
    em_en_ka@wp.pl
    IG: emka_cafee

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie z dostępnych książek również najbardziej zaciekawiła ,Radość dla początkujących ;) Powinniśmy zacząć doceniać ,małe rzeczy' i dążyć do spełnienia marzeń :) Aby cieszyć się każdym dniem. Czasem sądzimy iż mamy niewiele, nawet nie zdajemy sobie sprawy ile osób chciałoby mieć to, co mamy my. Cieszmy się z małych rzeczy

    Anna
    4nek@wp.pl
    instagram: 4nek

    OdpowiedzUsuń
  15. Mistrza Llosy zawsze warto posłuchać. Czytając jego książki łapię się na tym, że nie jest ważne o czym pisze, ważne JAK pisze. Te jego porady są więc chyba skuteczne:)

    OdpowiedzUsuń

  16. Świetny post zapraszam do siebie : oksiazkachinietylkoo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny blog!
    Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam ;) http://ksiazkicoscolubie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Baner