Jak co roku nie wiem co napisać... W poprzednich latach byłam bardziej na chodzie, więcej czasu mogłam spędzić na hali, nawet w jakimś stopniu się udzielać. W tym przyjechałam do Spodka tylko na chwilę, głównie żeby spotkać innych blogerów. Na szczęście dla mojego ciążowego stanu, do obejścia było naprawdę niewiele, mam wrażenie że mniej niż w poprzednich latach. Królowała jak zwykle propozycja dla dzieci i też wielu rodziców z dzieciakami na targi przybyło. Wśród "dorosłych" wydawnictw wypatrzyłam Naszą Księgarnię, Agorę, Sonię Dragę i... tyle (nie liczę pomniejszych i lokalnych wydawców) :) Chyba najbardziej widocznym i prężnie działającym stoiskiem jak co roku były Granice.pl. Chwała im za to! :)
Z pewnością zadziwić mogło stoisko ze sprzętem i odzieżą narciarską... (?!) Tak sobie myślę, że z takiej deski snowboardowej można by zrobić całkiem oryginalną półkę na książki!
Co jeszcze? Kilka stoisk z bibelotami, miejsce dla dzieci, miejsce gdzie można było napić się kawy... I chyba tyle.
Wyjątkowo nic nie kupiłam, za to przywiozłam dwie książki na wymianę. I to uważam za świetną inicjatywę, która chyba przyciągnęła wielu zainteresowanych. Za rok pewnie znowu skorzystam.
Najmilszym punktem imprezy, jak zawsze okazało się spotkanie z innymi nawiedzonymi blogerami. I właśnie dla tego spotkania warto było zjawić się w Katowicach.
Targi jak co roku... Zupełnie niewidoczne w Katowicach i miastach ościennych. Prawdopodobnie gdybym mieszkała dalej i nie miała w perspektywie spotkania blogerów, nic nie skusiłoby mnie do ich odwiedzenia. A szkoda...
I na koniec to co przywiozłam do domu, czyli efekt wymiany :)
Naprawdę słabo widoczne i zupełnie nie nagłośnione. Mieszkam zaraz obok Katowic, w samym ich centrum jestem prawie że codziennie i pojęcia nie miałam o targach. Plakaty wisiały pewnie tuż przy spodku.
OdpowiedzUsuńNo było rzeczywiście tak sobie... Trudno. 6 książek więcej to zawsze coś :D
OdpowiedzUsuńAle na zdjęciach to jak na targach w Krakowie. Ale fama głosi, że na kredowym, to i Bytom ładny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ślicznie - fajnie było :)
Swego czasu pasjami co rok chodziłam na targi książki w Warszawie i bardzo sobie ten czas chwalę:).
OdpowiedzUsuńUuuu.... widzę dużo reportaży Czarnego na ostatnim zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńFajnie,że udało Ci się dotrzeć, choćby na chwilę. Pamiętam czasy, gdy na scenie prowadziłaś rozmowy :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Róży!
Miałam się zabrać z Jankiem, ale tydzień wcześniej spłukałam się na Wizjach Natury i z wyjazdu nic nie wyszło. W sobotę miałam też urządzać urodziny... też nici. Teraz żałuję, mogłam się zapożyczyć i przyjechać, a tak to spędziłam nijaki i w zasadzie smutny dzień. Może za rok nadrobię :) Pewnie wpadniesz z Różą (pisałam, że piękne imię? Z "Cudzoziemką" mi się kojarzy :))?
OdpowiedzUsuńJa niestety brałam udział tylko w Targach w Sopocie, które są namiastką tych krakowskich, warszawskich, czy nawet, z tego co widzę, katowickich. Być może za rok na którymś z tych się pojawię, spełnienie marzeń!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf-of-books :)
Ja właśnie mam zamiar w tym roku spełnić swoje marzenie i pojechać na targi książki do wawy albo krakowa. :)
OdpowiedzUsuńhttp://cynamonowa-iv.blogspot.com/