środa, 12 września 2012

Ellen Sussman "Lekcje francuskiego"



Uwielbiam czytać książki z klimatycznym Paryżem w tle. Do tej pory zadowolenie przynosiła mi lektura Anny Gavaldy, francuskiej pisarki, której książki obyczajowe po prostu pochłaniałam. Teraz dołączy do niej Ellen Sussman, która mimo iż jest Amerykanką, świetnie oddała klimat miasta miłości... "Lekcje francuskiego" były moim przerywnikiem od trudnej lektury "Czarnobylskiej modlitwy". Miało być lekko i żartobliwie, a okazało się refleksyjnie i smutno, co bynajmniej nie jest zarzutem!

Drażnią mnie trochę zapowiedzi i skrót zamieszczony z tyłu okładki, co nijak ma się do rzeczywistości opisanej na kartach książki.
Chantal, Nico i Philippe to młodzi korepetytorze języka francuskiego. Chantal i Philippe spotykają się już jakiś czas, jednak mężczyzna nie potrafi dochować partnerce wierności, o czym ta dobrze wie, z kolei Nico jest beznadziejnie zakochany w dziewczynie kolegi. Każde z nich, mimo iż na pozór są zadowoleni z życia, w środku zmaga się z masą dylematów i problemów. Zarówno ich poglądy jak i ich uczniów zmieniają nietypowe lekcje francuskiego. Lekcje, które odbywają się w plenerze, podczas spacerów po Paryżu, który poznajemy wraz z bohaterami. 
Nico spotyka się z amerykańską nauczycielką francuskiego - Josie. Kobiecie w niedalekiej przeszłości zmarł kochanek z czym pogrążona w rozpaczy nie może się pogodzić. Nico i Josie pomogą sobie wzajemnie w uświadomieniu jaką drogę w życiu powinni obrać. 
Philippe z kolei swoją lekcję odbywa z byłą bizneswomen, która czas spędza w domu z dziećmi, stale oddalając się od męża pracoholika. Riley przeżywa chwile namiętności ze swoim korepetytorem, co powoduje, że uświadamia sobie jak bardzo jest nieszczęśliwa i wywołuje w niej chęć zmiany . 
Chantal na swojej lekcji oprowadza po mieście Jeremiego, męża aktorki amerykańskiej, Dany. Mężczyzna jest zauroczony swoją młodą korepetytorką, i właśnie to niewinne uczucie pomaga mu uświadomić sobie uczucia do żony.

Spotkania zmieniają zarówno uczniów, jak i korepetytorów. Jeden dzień w Paryżu, sześć osób i sześć różnych historii. Każdy z bohaterów zmaga się ze swoimi problemami, ale jednocześnie na swój sposób stanowi podporę dla drugiej osoby. Sussman pokazała jak przypadkowe spotkania i w zasadzie obcy ludzie moga odmienić naszą codzienność i otworzyć umysły na inną rzeczywistość. I chociaż wydaje się to być naciągane, ja wierzę i kupuję taką opowieść, bo sama jestem przykładem na to jak obcy ludzie mogą zmienić stosunek do życia. 
Losy bohaterów splatają się na Pont des Arts, gdzie kręcona jest bardzo erotyczna scena koprodukcji francusko-amerykańskiej. Historie się urywają i tak naprawdę dalszy ich ciąg nie jest nam do końca znany, jednak zmiana jaka dokonała się w postaciach daje nam wiarę w to, że wrócą do codzienności i poukładają swoją rzeczywistość zgodnie ze swoimi pragnieniami.

Czy erotyczna i żartobliwa? Mam wątpliwości... Z pewnością wciągająca, klimatyczna i refleksyjna lektura, godna polecenia.



7 komentarzy:

  1. Bardzo fajna książka, profrsjonalizm w pełnej francuskiej klasie. Godna do przeczytania:) Polecam

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez bardzo lubię czytać książki z Paryżem tle. A także z innymi miastami, które stają się jakby drugim bohaterem powieści. To piękne urozmaicenie dla lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś mnie nie porywa;)

    Miałam okres że nie pałałam sympatią do Francji i języka francuskiego, ale teraz to się powoli zmienia więc któregoś dnia może sięgnę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię refleksyjne, klimatyczne książki także to chyba coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wezmę pod uwagę, skoro nie jest erotyczna. Nie cierpię erotyków :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. brzmi całkiem zachęcająco, przyjrzę się bliżej tej książce :)

    OdpowiedzUsuń

Baner