"Kwiaty na poddaszu" czytałam już raz, kilkanaście lat temu i książka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Przez lata pamiętałam fabułę i poszczególne wątki, można więc powiedzieć że lektura zapadła mi w pamięć. Z pewną obawą sięgnęłam więc po nią po raz kolejny, w końcu miałam w pamięci jak historia się zakończy. Jednak obawy okazały się nieuzasadnione, ponieważ "Kwiaty..." po raz kolejny wciągnęły mnie niemal od pierwszej strony i nie pozwoliły od siebie oderwać aż do ostatniej.
Dollangangerowie wiodą szczęśliwe i spokojne życie. Głowa rodziny ma dobrą pracę, czwórka potomstwa ma pełne miłości dzieciństwo, matka nie pracuje i zajmuje się pociechami - Chrisem, Cathy, Carrie i Cory'm. Cały spokój burzy wypadek i śmierć ojca. Corrine zostaje sama i nijak nie potrafi sobie poradzić z codziennością, rachunkami i długami. Podejmuje decyzję o przeprowadzce do rodzinnego domu, gdzie będzie musiała wrócić do łask rodziców, którzy kilkanaście lat wcześniej ją wydziedziczyli. Kobieta liczy na szybką śmierć ojca i odzyskanie jego miłości, co równałoby się z odziedziczeniem całego majątku. Przeszkodą w tym planie okazują się dzieci, które matka wraz z babką postanawiają ukryć w pokoju połączonym z poddaszem. Początkowo wmawiają im, że to tylko jedna noc, jednak ta noc przechodzi w tygodnie, miesiące... i lata. W tym czasie między Cathy i Chrisem zaczyna się rodzić niezdrowa fascynacja seksualna...
Narratorką opowieści jest Cathy, która w momencie jej rozpoczęcia ma dwanaście lat, więc historia pisana z perspektywy dziecka jest prosta, nieskomplikowana, czasami naiwna i miejscami wręcz nierzeczywista. Relacje między rodziną Dollangangerów, szczególnie w okresie, kiedy żył ojciec, są tak idealne, że niestety trącą sztucznością i nieprawdziwością. Cała historia dzieci zamkniętych na poddaszu w wielkim domu przez lata również wydaje się nieprawdopodobna, jednak mimo to nie sposób się od niej oderwać i wyrzucić z pamięci. Za pierwszym razem czytałam ją z wypiekami na twarzy, teraz nawet widząc jej wady, również nie potrafiłam przejść obok niej obojętnie i odłożyć nim nie dotrę do końca. Jest coś dziwnego w powieści Virgini C. Andrews, bo po jej lekturze ciężko stwierdzić jednoznacznie czy się podobała czy nie. Z pewnością po spotkaniu z dziećmi Dollangangerów pozostaje wielki mętlik w głowie, i pojawia się ciekawość, jak też potoczyły się losy rodzeństwa. Na szczęście autorka stworzyła kolejne części opowieści, które również zaskakują, przerażają i przede wszystkim głęboko zapadają w pamięć.
"Kwiaty na poddaszu" to kultowa, kontrowersyjna i skandalizująca pozycja, która gra na czytelniczych emocjach, bazując na nieszczęściu, śmierci i kazirodztwie. Virginia C. Andrews stworzyła niesamowity klimat, w którym zawarła grozę, miłość i tajemnicę. Taki zestaw poruszy chyba każdego...
Warto!
Dlaczego jeszcze nie czytałem? Hmmm...
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie czytam i pięćdziesiąt stron pochłonęłam i coś czuję, że dziś nie pójdę szybko spać...!
OdpowiedzUsuńdopiero zaczynam - proszę o pomoc :)
OdpowiedzUsuńhttp://uzaleznionaodczytania.blogspot.com/
Książkę tę już czytałam i muszę przyznać, że była to bardzo ciągająca lektura. Z chęcią poznam też dalsze losy bohaterów, czyli "Płatki na wietrze".
OdpowiedzUsuńMam zamiar jutro zacząć czytać tą książkę :))
OdpowiedzUsuńZapowiada się rewelacyjnie :D
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno - rzeczywiście to fantastyczna książka i już nie mogę doczekać się, kiedy sięgnę po kontynuacje tejże sagi :). Bardzo podoba mi się oprawa graficzna najnowszego wydania Świata Książki :). Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPierwsze słysze o tej książce, a widzę, że Ty znasz ją od lat. No, no,w sumie wpisuje się w okrąg moich zainteresowań, więc kto wie, może jak ją gdzieś dopadnę :)
OdpowiedzUsuńDokładnie dzisiaj o niej pisałam :) I całkowicie zgadzam się z tym fragmentem: Jest coś dziwnego w powieści Virgini C. Andrews, bo po jej lekturze ciężko stwierdzić jednoznacznie czy się podobała czy nie. Z pewnością po spotkaniu z dziećmi Dollangangerów pozostaje wielki mętlik w głowie, i pojawia się ciekawość, jak też potoczyły się losy rodzeństwa. Na szczęście autorka stworzyła kolejne części opowieści, które również zaskakują, przerażają i przede wszystkim głęboko zapadają w pamięć.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! I czytania ciąg dalszy nastąpi :)
Od dawna mam wielką chęć na tę książkę, ale niestety nie ma jej w mojej bibliotece. Będę chyba musiała ją zakupić, ale po tak zachęcającej recenzji z chęcią to zrobię. :)
OdpowiedzUsuńJaka piękna okładka... Te żywe kolory!!!
OdpowiedzUsuńOd wczoraj (kiedy to pierwszy raz o niej usłyszałam) mam ją w planach !!!
OdpowiedzUsuńTo dla mnie obowiązkowa lektura. Słyszałam o "Kwiatach..." wiele opinii, ale nigdzie nie mogłam dostać tej książki. Na pewno ją niedługo przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej niedostępna, naszukałam się jej. Ciekawa jestem kolejnej części, chociaż książka była tak przewrotna to momentami wywoływała we mnie oburzenie..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
To już 3 blog na którym widzę recenzję tej książki i już nie mogę się doczekać na jej premierę !! :)
OdpowiedzUsuńJuż niebawem przeczytam, narobiłam sobie ogromnej ochoty na tę pozycję, wtedy porównam wrażenia :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że ostatnio pojawia się coraz więcej zachęcających recenzji, będę miała na uwadze ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńbrzmi tak zachęcająco, że grzechem byłoby nie sięgnąć po nią :)
OdpowiedzUsuńzapisana na liście "must have" już teraz :)
Oczekuje właśnie jej ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach:D
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta powieść, choć pamiętam, że Stephen King podając kiedyś przykłady złych książek wymienił właśnie "Kwiaty na poddaszu" i obawiam się dużego zawodu ;) Ale...skoro wszyscy tak się zachwycają...kusi, no kusi :-)
OdpowiedzUsuń