wtorek, 10 stycznia 2012

Joanna Molewska, Marta Pawelec "Wanda Błeńska. Spełnione życie"


Ona leczyła nie "trąd", ale "ludzi chorych na trąd". Często powtarzała, że chorzy powinni otrzymywać witaminy, wśród których najważniejsza jest witamina M. Jeden ze studentów zapytał kiedyś: "przepraszam, ja znam witaminę C, B12, A, PP, ale nie spotkałem się z witaminą M". Doktór Błeńska odpowiedziała: "M to jest miłość - najskuteczniejsza witamina" Dr Norbert Rehlis"
Wanda Błeńska obchodziła niedawno setną rocznicę swoich urodzin. Niezwykła kobieta, która swoim życiem dała świadectwo wielkiej wiary i dobroci. Przez 43 lata zajmowała się w Ugandzie ludźmi chorymi na trąd. "Matka trędowatych", jak często była nazywana, leczyła swoich pacjentów przede wszystkim miłością. Do każdego pacjenta podchodziła indywidualnie, z czułością i zrozumieniem.

Dokta od dziecka wiedziała, że chce zostać lekarką. Wybór studiów medycznych był tylko formalnością, mającą na celu realizację marzeń. Doktor Błeńska zawsze powtarzała, że marzenia, nieważne jak nieprawdopodobne, należy realizować:
"Zawsze mówię młodzieży: jeśli macie jakieś dobre, świetlane pomysły, to je pielęgnujcie. nie dajcie im zasnąć, nie odrzucajcie ich tylko dlatego, że wydają się niemożliwe czy trudne do zrealizowania. Swoje marzenia trzeba pielęgnować! Praca na misjach jest ciężka, ale piękna."
Dokta po powrocie z Ugandy stała się ambasadorką dzieła misyjnego. Opowiadała na wielu wykładach o Afryce i trądzie, przybliżając słuchaczom odległy kontynent i obalając mity o zakaźnej chorobie. Kalendarz Błeńskiej, mimo jej podeszłego wieku, wypełniony jest różnymi spotkaniami, ponieważ Dokta nikomu nie potrafi odmówić.

Joanna Molewska i Marta Pawelec stworzyły książkę stanowiącą zapis wielu rozmów z panią doktor. Obydwie autorki nie posiadają przygotowania dziennikarskiego, co w wielu miejscach da się odczuć. Wiele pytań mogłoby być zadanych inaczej, często miałam ochotę o coś dopytać, chwilami brakowało mi tak zwanej "kropki nad i". Udało im się jednak oddać ciepło osoby doktor Błeńskiej, jej charakter. Czuć w tych rozmowach wzajemną sympatię. Wiele jest wspomnień przy których możemy się uśmiechnąć, jak choćby opowieść o wrednej małpce Wandy Błeńskiej. Poznajemy kulisy życia misyjnego, pracy na gorącym afrykańskim kontynencie z ludźmi chorymi na trąd. Dokta wspomina dzieciństwo, lata studenckie i pierwsze spotkania z kołem misyjnym. Opowiada o czterdziestu trzech latach pracy na misji, o trudach i radościach życia jakie sobie wybrała. Dużo jest też o niezachwianej wierze doktor Błeńskiej. O odnajdywaniu spokoju w modlitwie i zawierzeniu Bogu. W publikacji znajdziemy również kalendarium, informacje o ważniejszych odznaczeniach, kilka wpisów z pamiętnika Dokty, archiwalne wypowiedzi Wandy Błeńskiej, czy też podstawowe informacje o Ugandzie i trądzie.

Wanda Błeńska to piękna wewnętrznie kobieta, która niemal całe swoje życie poświęciła innym. Ciężką pracą i bezinteresowną pomocą dała świadectwo miłości bliźniego. Aż mi wstyd, że dopiero poprzez lekturę tej książki poznałam osobę pani doktor.

Gorąco polecam!
Źródło zdjęcia: http://poznan.naszemiasto.pl

Wydawnictwo: Święty Wojciech Stron: 238

4 komentarze:

  1. Mam tę książkę gdzieś w planach. Zwłaszcza, że (teraz będę się chwalić ;)) autorki są członkiniami Akademickiego Koła Misyjnego współpracującego ściśle z moim wydziałem. I wstyd byłoby nie przeczytać...
    A poza tym, gdyby ktoś był w Poznaniu lub był z Poznania to zapraszam serdecznie na wystawę zdjęć pani Wandy Błeńskiej autorstwa Agaty Ożarowskiej-Nowickiej, które prezentowane są (do 15.01) na korytarzu Wydziału Teologicznego w Poznaniu. A w lutym pojawią się w Cafe Misja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno to wspaniała książka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubie biografii. Nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  4. Dusia - to nie jest typowa biografia, tylko rozmowa autorek z Wandą Błeńską o jej wspomnieniach. Mimo wszystko polecam!

    OdpowiedzUsuń

Baner