poniedziałek, 5 września 2011

Kinga Choszcz "Moja Afryka"



"Moja Afryka", to ostatnie spotkanie z Kingą Choszcz. Wzbraniałam się przed lekturą książki, ponieważ miałam świadomość tego, że już więcej nie będzie, że Kingi już nie ma... że na swój sposób będzie to moje z nią pożegnanie...

Afryka to ten kontynent, którego wraz z Chopinem, w czasie swojej pięcioletniej podróży, nie zdobyli, z powodu choroby chłopaka. Dziewczyna wiedziała jednak, że prędzej czy później odwiedzi Czarny Ląd. Po zamieszaniu związanym z książką "Prowadził nas los" i rozgłosie jaki pięcioletnia podróż dookoła świata jej zapewniła, Kinga szybko poczuła głód... Już w 2005 roku wyruszyła w swoją kolejną i niestety już ostatnią wędrówkę - do Afryki.

W czasie kilkumiesięcznej wyprawy, pisała oczywiście dziennik, opisując nowe wrażenia, smaki, ludzi, przeżycia. Po raz kolejny udowodniła, że marzenia można spełniać, a wystarczy po prostu bardzo tego chcieć. Za każdym razem, kiedy czytam książki Choszcz, które emanują szczerością, zachwytem nad wszystkim co nowe i dobrocią, odzyskuję wiarę w to, że jest mnóstwo dobrych, bezinteresownych ludzi. Kinga miała do nich szczęście. Owszem, w czasie eskapad zdarzały jej się nieprzyjemne sytuacje, w końcu autostop nie zawsze jest do końca pewny i bezpieczny, ale ich odsetek w porównaniu z gościnnością, ofiarnością i szczerą chęcią pomocy wydaje się być naprawdę niewielki. Ale może wynika to z tego, że Kinga była dobrą osobą, a ludzie to wyczuwali? Dobro przyciąga dobro?

Wzruszyłam się do łez, kiedy uratowała szczeniaka przed pewną śmiercią. Płakałam jak bóbr, kiedy wykupiła dziewczynkę z niewoli i zawiozła ją do rodzinnej wioski, jednocześnie wyposażając ją i inne dzieci w przybory i ubranka szkolne. Niewielki gest, za niewielkie pieniądze, a odmienił czyjeś życie. Malaika, bo takie imię otrzymała od Kingi dziewczyna, po jej śmierci z pomocą pani Krystyny Choszcz przyjechała na rok do Polski. Kiedy skończyła się jej wiza została odesłana do Ghany (wiele osób zarzuca pani Choszcz, że nie powinno się tak stać i nie taki był zamysł Kingi). Medal ma zawsze dwie strony, nie będę rozsądzać, ale polecam artykuł, na który przypadkiem natrafiłam (KLIK)

Kinga zmarła 9 czerwca 2006 roku w Akrze na malarię mózgową. Pojechała tam aby zakupić wyprawki dla dzieci z wioski Malaiki. Część jej prochów została rozsypana przez Chopina nad oceanem, a reszta spoczywa na cmentarzu w Gdańsku. Grób dziewczyny zdobią motyle, bo Kinga była właśnie takim motylem, wolnym duchem... Kinga Freespirit.

Zarażała swoim optymizmem, wiarą w ludzi i pozytywnym podejściem do świata. Była po prostu dobra i nie sposób było się z nią nie "zaprzyjaźnić". Polecam więc z całego serca jej książki... Naprawdę warto!

Wydawnictwo: Bernardinum Stron: 351

13 komentarzy:

  1. O tym że marzenia się spełniają przekonałem się osobiście wczoraj. Wydałem pierwszą książkę i nawet nie wiem jak to się stało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam wcześniej o Kindze Choszcz, ale może przez to że rzadko oglądam telewizje. Zaciekawiła mnie jednak i wzruszyła jej historia i chętnie przyjrzę się bliżej tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  3. czytałam "Moją Afrykę". Mnie raczej nie zachwyciła, ale spieszę z tłumaczeniem dlaczego. Książkę potraktowałam literacko, a nie osobowościowo. Literacko jest słaba (moim zdaniem!), gdyż powstawała na bazie notatek. A jakie notatki są każdy sobie zdaje sprawę. Wiem, że idea tej książki jest inna - miał to być hołd złożony Kindze. Mnie raczej przerażało jej podejście do podróżowania, beztroskie, na hurra i bez przygotowania. No i nie mogłam się do niej przekonać. Do książki i samej Kingi niestety też. Ale nie czytałam jeszcze "Prowadził nas los" - może powinnam zacząć od niej, a nie od końca.
    Twoja recenzja jest jednak bardzo zachęcająca, pełna emocji i czuć, że Kingę uwielbiasz :)
    A co do marzeń - sama wiem najlepiej - chcieć to naprawdę znaczy móc! Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  4. ty to umiesz zaciekawic jakąś ksiązką :) napewno i to napewno po tę ksiażkę siegne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Orchisss - pewnie gdybym zaczynała od Afryki, miałabym podobne zdanie do Twojego :) Ale postanowiłam czytać po kolei, czyli Nepal, Prowadził nas los i Afrykę. Zgadzam się z Tobą, że takie podróżowanie jest co najmniej niebezpieczne, ale Kinga miała jakiś dar radzenia sobie w każdej sytuacji. Co mnie często zadziwiało, bo dziewczę raczej niepozorne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam 'Prowadził nas los', trochę nie po kolei, ale biblioteka nie posiada 'Nepalu...'. Ja się już wzruszałam czytając, bo wiedziałam, że autorki nie ma wśród nas. Kingę i Chopina bardzo polubiłam, za pasję, szacunek do spotykanych po drodze ludzi i łatwość w nawiązywaniu kontaktu, a przede wszystkim za odwagę. 'Moja Afryka' jeszcze przede mną, ale z pewnością przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja dopiero niedawno usłyszałam o Kindze i bardzo chcę przeczytać którąś z jej książek

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też nie znałam książek Kingi Choszcz, ale lubię książki podróżnicze, więc teraz na pewno będę miała na uwadze tę autorkę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. wiesz też bardzo boję się tej książki. Nie wiem czemu ale ciężko przyjmuję informację o śmierci młodych ludzi. Czasami jak dziecko, chce wierzyć, że nas (20-30 latków) to nie dotyczy. Jakiś czas temu zmarła moja równolatka, koleżanka mojej kuzynki. Od tak, straciła przytomność i koniec.
    Dużo słyszałam o tej książce i jeśli będę miała okazję to z pewnością zakupię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pracowałem swego czasu z Chopinem, niestety już po jego nieodżałowanej stracie. Kingi nie zdążyłem poznać, czego bardzo żałuję.
    Gorąco polecam wszystkim tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę się zapoznać z tymi książkami. Lubię podróżnicze dzieła, a tu jeszcze jest w nich tyle serca.

    OdpowiedzUsuń

Baner