"Pierwsza wyprawa Nepal" to relacja z podróży, jaką Kinga rozpoczęła w 1995 roku. Książka została wydana w roku 2011, czyli już po śmierci autorki, za sprawą oddanych do redakcji, przez matkę dzienników i zdjęć. Zapiski, w niezmienionej formie, stały się treścią tej pozycji.
Kinga Choszcz z zawodu była nauczycielką angielskiego, a z zamiłowania podróżniczką. Pierwszą podróż, do Nepalu, odbyła w wieku 23 lat. Później od 1998 roku wraz z "Chopinem" w ciągu 5 lat objechała autostopem świat dookoła. Otrzymała za to jedną z najbardziej prestiżowych nagród podróżniczych - Kolosa. w 2006 roku wyruszyła do Afryki, niestety nie dane jej było wrócić... Zapadła na ciężka odmianę malarii mózgowej i zmarła. Książki "Pierwsza wyprawa Nepal" i "Moja Afryka" zostały wydane już po jej śmierci. W czasie każdej podróży prowadziła dzienniki i robiła dużo ciekawych zdjęć.
Założeniem podróży do Nepalu, było wydać jak najmniej pieniędzy i odwiedzać i zobaczyć miejsca których nie widuje się w czasie wycieczek z biurem podróży. Do Iranu, przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Turcję, Choszcz dotarła autostopem. Przewozili ją głównie kierowcy tirów i inni, z nimi zaprzyjaźnieni. Trzeba przyznać, że dziewczyna miała dużo szczęścia, zaledwie raz przytrafiła jej się dwuznaczna sytuacja, w pozostałych przypadkach trafiała na dobrych ludzi. W Iranie, gdzie kobieta nie ma żadnych praw i nie może podróżować samotnie, bez mężczyzny, a tym bardziej autostopem, z pomocą pewnej rodziny cudem zdobyła bilet na samolot do Pakistanu. Z Pakistanu, przez Indie, które ją zauroczyły do tego stopnia, że postanowiła do nich wrócić, już tylko krok dzielił ją od Nepalu. Do Katmandu przybyła po prawie trzech tygodniach podróży, a w Nepalu spędziła kilka owocnych miesięcy.
Zapiski powstawały w różnych miejscach i warunkach. Widać, że autorka wkładała w nie serce, dzięki czemu jako czytelnik byłam zafascynowana. Pochłaniałam każdą stronę, zachwycając się dźwiękami, kolorami, ludźmi. Czułam taką samą złość jak Kinga, kiedy próbowała załatwić wizę do Chin, i czułam też wielką radość z oglądania np. indyjskiego Złotego Pałacu. Udzielały mi się emocje autorki. Choszcz nie pojechała po to, żeby zwiedzać zabytki i udawać wielką turystkę, pojechała, aby doświadczać i przeżywać. W czasie podróży spała u zwykłych rodzin, często bardzo biednych i tutaj pojawia się ciekawa refleksja. Częściej mogła liczyć na pomoc ludzi na prawdę pozbawionych środków do życia, niż tych cieszących się dobrą sytuacją materialną. Chociaż trzeba napisać, że szczęście do ludzi miała wielkie.
Kinga Choszcz z zawodu była nauczycielką angielskiego, a z zamiłowania podróżniczką. Pierwszą podróż, do Nepalu, odbyła w wieku 23 lat. Później od 1998 roku wraz z "Chopinem" w ciągu 5 lat objechała autostopem świat dookoła. Otrzymała za to jedną z najbardziej prestiżowych nagród podróżniczych - Kolosa. w 2006 roku wyruszyła do Afryki, niestety nie dane jej było wrócić... Zapadła na ciężka odmianę malarii mózgowej i zmarła. Książki "Pierwsza wyprawa Nepal" i "Moja Afryka" zostały wydane już po jej śmierci. W czasie każdej podróży prowadziła dzienniki i robiła dużo ciekawych zdjęć.
Założeniem podróży do Nepalu, było wydać jak najmniej pieniędzy i odwiedzać i zobaczyć miejsca których nie widuje się w czasie wycieczek z biurem podróży. Do Iranu, przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Turcję, Choszcz dotarła autostopem. Przewozili ją głównie kierowcy tirów i inni, z nimi zaprzyjaźnieni. Trzeba przyznać, że dziewczyna miała dużo szczęścia, zaledwie raz przytrafiła jej się dwuznaczna sytuacja, w pozostałych przypadkach trafiała na dobrych ludzi. W Iranie, gdzie kobieta nie ma żadnych praw i nie może podróżować samotnie, bez mężczyzny, a tym bardziej autostopem, z pomocą pewnej rodziny cudem zdobyła bilet na samolot do Pakistanu. Z Pakistanu, przez Indie, które ją zauroczyły do tego stopnia, że postanowiła do nich wrócić, już tylko krok dzielił ją od Nepalu. Do Katmandu przybyła po prawie trzech tygodniach podróży, a w Nepalu spędziła kilka owocnych miesięcy.
Zapiski powstawały w różnych miejscach i warunkach. Widać, że autorka wkładała w nie serce, dzięki czemu jako czytelnik byłam zafascynowana. Pochłaniałam każdą stronę, zachwycając się dźwiękami, kolorami, ludźmi. Czułam taką samą złość jak Kinga, kiedy próbowała załatwić wizę do Chin, i czułam też wielką radość z oglądania np. indyjskiego Złotego Pałacu. Udzielały mi się emocje autorki. Choszcz nie pojechała po to, żeby zwiedzać zabytki i udawać wielką turystkę, pojechała, aby doświadczać i przeżywać. W czasie podróży spała u zwykłych rodzin, często bardzo biednych i tutaj pojawia się ciekawa refleksja. Częściej mogła liczyć na pomoc ludzi na prawdę pozbawionych środków do życia, niż tych cieszących się dobrą sytuacją materialną. Chociaż trzeba napisać, że szczęście do ludzi miała wielkie.
Niemal na każdej stronie, spotykamy się z zupełni odmienną od naszej kulturą, w której dziewczyna bez trudu się odnajduje. Szybko nawiązuje kontakty, a kiedy trzeba pomaga ludziom spotykanym na swej drodze. Nie czuje strachu przed nieznanym, po prostu cieszy się tym, co przynosi dzień.
Zazdroszczę Kindze tej podróży, tych wrażeń i miejsc których doświadczyła i aż łza mi się w oku kręci, kiedy pomyślę, że nie ma jej już z nami. Czytając dziennik, zapałałam do niej wielką sympatią, którą pewnie pogłębię sięgając po kolejne książki.
Naprawdę polecam!
Za egzemplarz dziękuje portalowi Sztukater i wydawnictwu Bernardinum.
Naprawdę polecam!
Za egzemplarz dziękuje portalowi Sztukater i wydawnictwu Bernardinum.
Kurcze, ale ja mam smaka na tą książkę:) W ogóle cała seria Poznaj Świat mnie bardzo kusi. Chyba ją sobie normalnie kupię:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałem o tej podróżniczce, dlatego tym chętniej przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńLubię podróże, podróżników i książki o podróżach, szczególnie te wyjątkowo plastyczne, które potrafią zabrać w jakiekolwiek miejsce na ziemi :)
OdpowiedzUsuńMnie też kusi seria Poznaj Świat :)
OdpowiedzUsuńAle zastanawiam się nad książkami Kingi Choszcz, bo czytałam i negatywne opinie... No ale może znajdę je w bibliotece.
Dużą cenę zapłaciła za swoją ciekawość świata... tę najwyższą. Pozostały spisane wspomnienia, aż tyle i tylko tyle. Sama chyba jednak nie przeczytam, dołowałaby mnie świadomość, iż autorka zmierza ku swemu tragicznemu przeznaczeniu.
OdpowiedzUsuń- Zu-za - Czasami lepiej żyć krótko, ale za to z niesamowita pasją, dającą wielką radość i spełnienie...
OdpowiedzUsuń- Zaczytana w chmurach - koniecznie sięgnij i nie zważaj na negatywne opinie.
- podsłuch - kup koniecznie, ja w przyszłym tygodniu biegnę po "Moja Afrykę"
Czytałam, tylko "Prowadził nas los" - podróż dookoła świata dwojga interesujących bardzo młodych ludzi. Byli naprawdę nietuzinkowi, jedno z nich jeszcze jest. Warto mieć świadomość że można tak żyć. Ciągle nie dotarłam do "Mojej Afryki", a o Nepalu nawet nie wiedziałam póki nie zobaczyłam na twoim stosiku. No i jak tu oszczędzać na książkach :))
OdpowiedzUsuńChcę już mieć tę książkę, bardzo mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńTo jest kilka części? Autorka napisała więcej książek podróżniczych? Bo nie jestem w temacie :)
To nie są części.
OdpowiedzUsuńNepal to pierwsza podróż, później było 5 lat dookoła świata i książka "Prowadził nas los" i na końcu "Moja Afryka". Więcej książek niestety nie będzie :(
Też ubolewam, że więcej nie będzie :(
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podobała, czekam na recenzje kolejnych książek Kingi :))
Od dawna mam tę książkę ochotę. Bardzo szkoda mi Pani Kingi, bo za pasję przyszło jej zapłacić najwyższą cenę:(
OdpowiedzUsuńDodałam sobie wszystkie książki tej autorki do listy :)
OdpowiedzUsuńJednak podchodzę do niej sceptycznie, bo nie lubię książek typu- byłam tam i tam, a potem wypiłam kawę, zrobiłam sobie to i tamto... A słyszałam, że tego typu są książki pani Kingi, no ale mimo wszystko postaram się przeczytać i sprawdzić czy jednak przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńjest streszczenie tej książki jeśli tak proszę o link do strony :)
OdpowiedzUsuń