wtorek, 28 czerwca 2011

Carlos Ruiz Zafon "Pałac Północy"


"Pałac północy" to druga książka jaka wyszła spod pióra Carlosa Ruiza Zafona i przeznaczona jest dla czytelnika raczej młodszego. Ja się już do młodzieży nie zaliczam, ale spodobał mi się "Książę mgły", postanowiłam się więc dalej zagłębiać w twórczość autora. O ile pierwsza napisana przez niego książka bardzo mi się spodobała, o tyle każda kolejna mnie rozczarowuje. Mam wrażenie, że Zafon korzysta wiecznie z tych samych schematów, zmienia jedynie miejsca akcji.

Ben wraz z przyjaciółmi tworzy tajne zgromadzenie, którego członkowie przysięgali sobie pomoc w każdej sytuacji. W chwili, kiedy wychowankowie domu dziecka, skończą szesnaście lat, będą musieli opuścić sierociniec i zacząć radzić sobie w społeczeństwie Kalkuty. Ben nie wie jeszcze, że dzień urodzin to będzie ostatni dzień jego normalnego i beztroskiego życia. W noc poprzedzającą osiągnięcie tego wieku poznaje Sheere, którą postanawia wtajemniczyć w działanie bractwa. Dziewczyna opowiada im smutną historię swojej rodziny. Przyjaciele postanawiają pomóc Sheere odnaleźć tajemniczy dom ojca. Nie przypuszczają jednak, że historia okaże się śmiertelnie niebezpieczna, a losy dziewczyny i Bena splątane zostały nierozerwalnie szesnaście lat wcześniej, za sprawą niezwykle krwawych i płomiennych wydarzeń...

Jak pisałam już we wstępie, zawiodłam się. Nie spodziewałam się fajerwerków, ale przynajmniej dobrej, trzymającej w napięciu historii. Niestety, Zafon zawiódł, a opowieść jest dość przewidywalna i stanowi mieszankę znanych mi już wcześniej jego książek. Powieść, która z założenia powinna budzić grozę, w moim odczuciu nie wywołuje żadnych emocji. Czytając "Księcia mgły" czułam autentyczny strach, przy "Pałacu północy" co najwyżej zmęczenie i wyczekiwanie na ostatnią stronę. Wielkie nadzieje pokładałam w miejscu akcji - Kalkucie, ponieważ to miasto od jakiegoś czasu mnie fascynuje, ale również i tutaj nie wyczułam klimatu biedy i nieszczęścia, jakie towarzyszą temu miejscu. Kolejnym minusem jest język, pełen dziwnych porównań, czasami patetycznych, lub po prostu sztucznych. Kilka razy wpadło mi w oko "Żelazo topiące się, niczym kostka masła na patelni". A na koniec mojej litanii pozostawiłam sobie... podtekst kazirodczy. Nie wiem, po co autor pozostawił nas w sferze lekkich domysłów.

Nie chcę Was tak całkiem zniechęcać, bo prawdopodobnie będzie (jest?) gro osób, którym ta książka przypadnie do gustu (czytałam kilkanaście pozytywnych recenzji), ja się do nich niestety nie zaliczam i nie potrafię znaleźć w niej niczego, co mogłabym polecić. Dlatego wybór pozostawię Wam... Może ja po prostu nie czuję już młodzieżowych klimatów...?

16 komentarzy:

  1. Ciągle obiecuję sobie, że wreszcie przeczytam dwie ostatnie książki Zafona, ale albo nie mam czasu albo ochoty na taką lekturę. Jestem ciekawa czy przypadną mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mimo starszego wieku chętnie przeczytam, gdyż chciałbym poprzednie książki bardzo mi się podobały :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak na serio książka nie zachwyciła Cię? Mnie wciągnęła na maksa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja szczerze mówiąc nie chce się wypowiadać, gdyż nie czytałam żadnej książki tego autora, lecz choć mam ,,cień wiatru'' nie potrafię się przemóc , żeby do niego zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam smaka na Zafona, już od dawna. Na półce stoi "Gra anioła" więc liczę, że jego pisarstwo mnie usatysfakcjonuje. Choć śledząc recenzje wspomnianej "Gry", "Mariny", czy "Cienia wiatru", zestawiając je z książką przez Ciebie omawianą, wydawało mi się, że znacznie odbiega ona od tych innych i być może coś w tym faktycznie jest...

    OdpowiedzUsuń
  6. Po Twojej recenzji poważnie muszę się zastanowić czy warto sięgać, troszkę mnie zniechęciłaś :)ale przynajmniej szczera opinia to lubię

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tego, co wyczytałam w recenzjach, ta historia bardzo przypomina poprzednie książki Zafona. Mimo to na pewno sama po nią sięgnę, żeby przekonać się na własnej skórze, jaki jest "Pałac Północy" ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Póki co chwytam za "Księcia mgły" ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie także "Pałac Północy" nie zachwycił, w ogóle 'podobał' mi się bardzo średnio... O wiele milej i ciekawiej wspominam lekturę "Księcia mgły", którą dosłownie pochłonęłam na podwieczorek :)Ciekawa jestem jak wypadnie trzecia młodzieżowa powieść autora 8)

    OdpowiedzUsuń
  10. No to koniec zachwytów :):):)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi się podobało, ale może to dlatego, że przygodę z Zafonem rozpoczęłam właśnie od Pałacu i nie mam naleciałości i skojarzeń.
    Zgodzę się - mało było Kalkuty w Kalkucie, rzecz mogła dziać się tak naprawdę wszędzie na świecie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam za sobą dwie książki tego autora i każda z nich raczej przypadła mi do gustu, choć wielkich zachwytów też nie było. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad przeczytaniem "Pałacu północy", ale po Twojej recenzji zaczęłam się trochę wahać.

    OdpowiedzUsuń
  13. jeśli o mnie chodzi to ten autor jest wciąż jeszcze przede mną :) mam nadzieję, że niedługo uda mi się przeczytać jakąś jego książkę i wtedy wyrobie sobie opinię

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam! Proszę w takim razie o nr konta . Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. zasmuciłaś mnie, ale - dam radę!
    Uwielbiam wszystko, co wyszło spod pióra Zafona, stawię więc czoła "Pałacowi północy" :)

    OdpowiedzUsuń
  16. I znów nie na temat ... mój adres: bozbar@onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Baner