Wypatrzyłam książkę na blogu Lilithin i po przeczytaniu jej recenzji, wiedziałam że to jest moja lektura obowiązkowa.
Herra to wykształcona Rosjanka, która zakochuje się w Nazirze, przystojnym Afgańczyku. Wychodzi za niego za mąż i przenosi się do jego kraju. Posłusznie zakłada burkę i przystosowuje się do obyczajów panujących w Afganistanie.
Herra jest narratorką i to za jej sprawą trafiamy do afgańskiej rodziny i mamy szansę uczestniczyć w ich codziennym życiu.
Poznajemy, zgnębioną przez męża brutala, Frisztę, pełnego szacunku dla matki ojca, dziwnego, inteligentnego chłopca Mada i dziadka feministę...
Akcja książki dzieje się po obaleniu rządu Talibów, kiedy w kraju pojawiają się obce wojska i siły ONZ, które mają na celu poprawę życia mieszkańców.
Herra rozpoczyna pracę wraz z Heidi, Amerykanką która za cel obrała sobie zmianę zacofanych Afganek, jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że kobiety te lubią swoje życie i niekoniecznie pragną zmian.
Prochazkova pisze w sposób niezwykle przystępny. Spodziewałam się raczej dokumentu, a dostałam czasami zabawną, czasami niezwykle przejmująca historię obyczajową. Autorka nie krytykuje sposobu bycia kobiet, nie narzuca niczego. Toleruje obcą kulturę i jej zwyczaje.
Uderzyło mnie bardzo nieprzygotowanie i nieznajomość miejscowych zwyczajów, wśród osób które przyjechały nieść pomoc. Coś co Amerykanom wydaje się zabobonem i zacofaniem, dla kobiet w Kabulu było sprawą życia lub śmierci. Przykładem niech będzie ginekolog mężczyzna badający za pomocą lustra (obcy mężczyzna nie może patrzeć na Afgańską kobietę, a co dopiero badać jej miejsca intymne), albo absurdalna sytuacja, kiedy Herra wracała w bagażniku samochodu, aby nie usiąść obok obcego dla niej mężczyzny (Afganka nie może dotykać obcego osobnika płci przeciwnej, który nie jest jej poślubiony... ba, nie powinna nawet przebywać z mężczyzną w jednym pomieszczeniu sam na sam).
Heidi z czasem chyba zaczyna rozumieć i dostosowywać się do zwyczajów panujących w tym dla niej obcym kulturowo kraju.
Petra Prochazkowa pokazuje nam zwyczajne życie rodzinne, z nie zawsze typowymi przyzwyczajeniami. Dowiadujemy się również wielu ciekawostek, których normalnie się nie ujawnia, bo stanowią temat tabu. Np. dlaczego mężczyźni sikają na siedząco lub w kucki, albo co robią z kobietami w noc poślubną.
Polecam lekturę, bo naprawdę warto pamiętać, że coś co jest inne, nie zawsze znaczy gorsze...
Herra to wykształcona Rosjanka, która zakochuje się w Nazirze, przystojnym Afgańczyku. Wychodzi za niego za mąż i przenosi się do jego kraju. Posłusznie zakłada burkę i przystosowuje się do obyczajów panujących w Afganistanie.
Herra jest narratorką i to za jej sprawą trafiamy do afgańskiej rodziny i mamy szansę uczestniczyć w ich codziennym życiu.
Poznajemy, zgnębioną przez męża brutala, Frisztę, pełnego szacunku dla matki ojca, dziwnego, inteligentnego chłopca Mada i dziadka feministę...
Akcja książki dzieje się po obaleniu rządu Talibów, kiedy w kraju pojawiają się obce wojska i siły ONZ, które mają na celu poprawę życia mieszkańców.
Herra rozpoczyna pracę wraz z Heidi, Amerykanką która za cel obrała sobie zmianę zacofanych Afganek, jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że kobiety te lubią swoje życie i niekoniecznie pragną zmian.
Prochazkova pisze w sposób niezwykle przystępny. Spodziewałam się raczej dokumentu, a dostałam czasami zabawną, czasami niezwykle przejmująca historię obyczajową. Autorka nie krytykuje sposobu bycia kobiet, nie narzuca niczego. Toleruje obcą kulturę i jej zwyczaje.
Uderzyło mnie bardzo nieprzygotowanie i nieznajomość miejscowych zwyczajów, wśród osób które przyjechały nieść pomoc. Coś co Amerykanom wydaje się zabobonem i zacofaniem, dla kobiet w Kabulu było sprawą życia lub śmierci. Przykładem niech będzie ginekolog mężczyzna badający za pomocą lustra (obcy mężczyzna nie może patrzeć na Afgańską kobietę, a co dopiero badać jej miejsca intymne), albo absurdalna sytuacja, kiedy Herra wracała w bagażniku samochodu, aby nie usiąść obok obcego dla niej mężczyzny (Afganka nie może dotykać obcego osobnika płci przeciwnej, który nie jest jej poślubiony... ba, nie powinna nawet przebywać z mężczyzną w jednym pomieszczeniu sam na sam).
Heidi z czasem chyba zaczyna rozumieć i dostosowywać się do zwyczajów panujących w tym dla niej obcym kulturowo kraju.
Petra Prochazkowa pokazuje nam zwyczajne życie rodzinne, z nie zawsze typowymi przyzwyczajeniami. Dowiadujemy się również wielu ciekawostek, których normalnie się nie ujawnia, bo stanowią temat tabu. Np. dlaczego mężczyźni sikają na siedząco lub w kucki, albo co robią z kobietami w noc poślubną.
Polecam lekturę, bo naprawdę warto pamiętać, że coś co jest inne, nie zawsze znaczy gorsze...
Brzmi bardzo interesująco, książka trafia na moją listę :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie, już kolejny raz:). Z chęcią przeczytam:). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńNa ten temat powstało już wiele książek. Sam czytałem jedną lub dwie, ale raczej to nie jest moja bajka.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, chyba i ja po nią sięgnę..
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością trafi na moją listę, z jednej strony mnie przeraża a z drugiej fascynuje ich kultura. Masz całkowitą rację musimy nauczyć się szanować inne zwyczaje ale też w przypadku Afgańskich kobiet nie zamykać oczu na ich problemy. Na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPiękne podsumowanie :)).
OdpowiedzUsuńFajna i zachęcająca recenzja. a ponieważ lubię takie książki, więc pewnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce.
OdpowiedzUsuńAle do przeczytania jej dość mocno mnie przekonuję to ,że nie jest pisana jak zwykły dokument, tylko bardziej jak powieść obyczajowa i jest łatwa w odbiorze.
Dziękuje za tą recenzje i na pewno sięgnę :)
Brzmi ciekawie i interesująco. Już dopisuje na listę książek do przeczytania.
OdpowiedzUsuńWitam:) to książka zdecydowanie dla mnie. Szczególnie, że ostatnio jestem w tej tematyce. Książkowo.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zbyt łatwo nam oceniać innych. Nie raz trzeba brać pod uwagę, że w innej kulturze jest zupełnie inaczej. Potrzeba takiego dystansu.
Pozdrawiam:)
Kolejna książka którą muszę przeczytać, bo ta tematyka bardzo mnie interesuje !!!
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji to też moja lektura obowiązkowa, już wpisuję ją na listę, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńNa okładce widzę napis "Europejki", to jakiś cykl, seria?
Już mam w schowku, pewnie czytałam tę samą recenzję, co Ty :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobała :) Ten brak zrozumienia dla afgańskiej kultury i zwyczajów momentami był wręcz groteskowy. Heidi liczyła na wielkie zmiany, na pomoc uciemiężonym kobietom, które tak naprawdę nie chciały wielkiej odmiany swego losu.
OdpowiedzUsuń