Audrey kojarzą prawie wszyscy, za sprawą wszechobecnego wizerunku gwiazdy, jednak większość tak naprawdę zna ją jako np. twarz na koszulce, a mało kto wie jak wiele w swoim życiu przeszła i jakim człowiekiem naprawdę była.
Od dawna irytują mnie nastolatki bezmyślnie korzystające z wizerunku Audrey za sprawą różnych gadżetów, a nie wiedzące o niej praktycznie nic, oprócz tego że była ładna.
Książka o której dziś piszę, stworzona została przez syna Seana, który zawarł w niej mnóstwo fotografii z rodzinnych albumów i duży pokład miłości między synem a matką.
W tej publikacji nie ma za dużo historii życia Audrey, od tego aby przedstawiać jej biografię są inne publikacje. Jest za to dużo dobroci i miłości, jaką Audrey obdarzała ludzi. Sean najwięcej uwagi poświęcił jej działalności jako Ambasadorki UNICEF-u. Audrey bardzo cierpiała widząc ogromną krzywdę, jaka dzieje się niewinnym dzieciom. Sama jak wiadomo w czasie II wojny światowej głodowała i zaznała biedy, stąd też jej wielka wrażliwość na ludzkie cierpienie.
Ta publikacja, to jednak przede wszystkim zdjęcia, zdjęcia i jeszcze raz zdjęcia. Od początkowych lat życia Audrey, do czasów wyjazdu na misję UNICEF-u
Najbardziej wzruszające są jednak wspomnienia Sean z ostatnich miesięcy życia Audrey, kiedy zmagała się z rakiem, który wyniszczał jej organizm.
Książka przybliża nam postać tej cudownej kobiety, w całości oddanej innym. Nie jest to biografia, a raczej zapis emocji, więc jeżeli chcemy lepiej poznać jej osobę, to warto się z tą pozycją zapoznać.
Jeszcze na koniec moja ulubiona scena z filmu Funny Face, genialna! Audrey to wdzięk, klasa, czar, kocie ruchy, nie mogę oderwać wzroku. Jest to też ulubiona scena Seana :)
Książka o której dziś piszę, stworzona została przez syna Seana, który zawarł w niej mnóstwo fotografii z rodzinnych albumów i duży pokład miłości między synem a matką.
W tej publikacji nie ma za dużo historii życia Audrey, od tego aby przedstawiać jej biografię są inne publikacje. Jest za to dużo dobroci i miłości, jaką Audrey obdarzała ludzi. Sean najwięcej uwagi poświęcił jej działalności jako Ambasadorki UNICEF-u. Audrey bardzo cierpiała widząc ogromną krzywdę, jaka dzieje się niewinnym dzieciom. Sama jak wiadomo w czasie II wojny światowej głodowała i zaznała biedy, stąd też jej wielka wrażliwość na ludzkie cierpienie.
Ta publikacja, to jednak przede wszystkim zdjęcia, zdjęcia i jeszcze raz zdjęcia. Od początkowych lat życia Audrey, do czasów wyjazdu na misję UNICEF-u
Najbardziej wzruszające są jednak wspomnienia Sean z ostatnich miesięcy życia Audrey, kiedy zmagała się z rakiem, który wyniszczał jej organizm.
Książka przybliża nam postać tej cudownej kobiety, w całości oddanej innym. Nie jest to biografia, a raczej zapis emocji, więc jeżeli chcemy lepiej poznać jej osobę, to warto się z tą pozycją zapoznać.
Jeszcze na koniec moja ulubiona scena z filmu Funny Face, genialna! Audrey to wdzięk, klasa, czar, kocie ruchy, nie mogę oderwać wzroku. Jest to też ulubiona scena Seana :)
Ubijesz mnie ale nigdy wcześniej nie słyszałam o tej kobiecie. Normalnie aż wstyd :)
OdpowiedzUsuńi to duży wstyd!
UsuńMam dokładnie takie same uczucia, jak opisujesz w pierwszym akapicie, do bezmyślnych nastolatek, które chcąc być "modne i fajne" używają wizerunku kobiety, o której nie wiedzą nic oprócz tego, że była szczupła i ładna.
OdpowiedzUsuńMam za sobą dwie biografie, więc z wielką chęcią przeczytam wspomnienia jej syna :) Dziękuję, że napisałaś o tej książce.
Myślę że to ksiązka dla wielbicieli,taka pamiątka. :) Śliczna okładka
OdpowiedzUsuńTo była piękna, mądra i dobra kobieta.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś uda mi się przeczytać tę książkę :) Co do nastolatek, zgadzam się całkowicie.
OdpowiedzUsuńOjej, nie mogę się doczekać, kiedy będę ją miała na półce. Audrey jest jedną z moich idolek (choć nie lubię tego słowa) i kocham ją miłością bezgraniczną. Wciąż i wciąż mogłabym podziwiać ją na ekranie i nigdy nie jest mi mało. Do tego - tak jak wspominasz - to nie tylko wspaniała aktorka, ale i wielka osobowość, zasługująca na prawdziwe uznanie. Rację masz wspominając o tym, iż teraz kojarzona jest ona głównie z serią gadżetów, w które każdy może się zaopatrzyć, nie mając nawet pojęcia kim jest ta piękna postać... Dużą winę ponosi tu np. popularna seria książek i serial, nakręcony na jej podstawie - Gossip Girl. Jedna z bohaterek ma kompletną obsesję na punkcie Audrey, a razem z nią obsesja ta dotyka od paru lat nastolatki na całym świecie ;)
OdpowiedzUsuńCóż... Takie czasy ;)
Zachęciłaś mnie bardzo do tej książki. Wpisuję na swoją listę i mam nadzieję, że niedługo ją przeczytam:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńKsiążka musi być cudowna, juz same zdjęcia, które publikujesz są piękne, takie ciepłe i pogodne, szczególnie to drugie i trzecie. Audrey nie jest moją ulubioną aktorką, ale kiedyś obejrzałam bardzo ciekawy dokument (oczywiście tytułu, ani programu nie pamiętam, bo przypadkiem gdzieś znalazłam przy skakaniu po programach) właśnie o jej pracy dla UNICEFU, były tez wypowiedzi jej syna i paru przyjaciół, ale z okresu gdy już rzadziej grywała w filmach. Byłam totalnie oczarowana tą drobną starszą pania o pięknych oczach i dopiero od tamtej chwili bardziej ją kojarzę i obejrzałam parę filmów z jej udziałem. Jednak dla mnie przez ten właśnie dokument jej wizerunek to właśnie taki jak na trzecim zdjęciu. Mam dla Audrey ogromny szacunek.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się rękoma i nogami pod pierwszym akapitem! Takie zachowania doprowadzają mnie do irytacji, gdyż odnoszę wrażenie, że Audrey pod względem popularności wizerunku można równać z Myszką Miki, czy innymi twarzami/postaciami znanymi z kubków, koszulek, zegarów, zeszytów i tak dalej. Dotychczas czytałam jedynie jedną biografię Audrey, w niej urzekło mnie absolutnie zaangażowanie humanitarne, jak również ciężkie dzieciństwo w czasach wojny. Mimo wszystko, zawsze uważałam, że pomimo grania pogodnych postaci, Hepburn była ogromnie smutną kobietą...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię filmy z AH:) To jedyna z niewielu aktorek, która po prostu miała klasę prawdziwej damy.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie kojarzę tej Pani, ale muszę nadrobić bo mnie zaintrygowałaś
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć? Uwielbiam tę aktorkę i cenie przede wszystkim za to, jakim była człowiekiem.
OdpowiedzUsuńJa o Audrey wiem niewiele. Chyba kiedyś przeczytałam o niej notkę na Wikipedii. Cała moja wiedza. No i obejrzałam kilka filmów z nią :). I faktycznie jest śliczna, sama bym sobie kupiła kolczyki z nią tylko dla tej śliczności, jednak jest zbyt popularna.
OdpowiedzUsuńI tak, przyznaję się do tego, że dla mnie najbardziej liczy się jej uroda. Ale... tę książkę bardzo chętnie bym przeczytała :). Zachęciłaś mnie. Jednak mam dwie inne biografie, które czekają na zapoznanie się... więc Audrey będzie musiała poczekać na swoją kolej i spadek cen w księgarniach ;).
............
OdpowiedzUsuńŁadna buzia, wszędzie się sprzeda. Muszę się przyznać, że jestem fanką Audrey, jej czaru i wdzięku, ale nie należę do tego typu ignorantów, o jakich piszesz. :) Choć bardzo ją wielbię, miłością bezgraniczną darzę jej koleżankę po fachu, Marilyn Monroe ;) Książka wydaje się być świetna, uwielbiam tego typu historie, bardzo ciekawie, że napisał ją syn - to zdecydowanie uwiarygadnia tą książkę w oczach czytelnika, bo nikt pewnie nie znał Jej tak dobrze jak On ;) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńprzeczytałam niedawno "Oczarowanie" - to typowa biografia Audrey, ale bardzo ciekawie byłoby poznać ją taką, jaką znał ją jej syn:) piękne zdjęcia wybrałaś
OdpowiedzUsuńUwielbiam Audrey, więc ta ksiązka będzie dla mnie lekturą obowiązkową! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię i cenię tę aktorkę :). Widziałam film biograficzny. Jesli tylko znajdę chwilę, na pewno poszukam tej książki w księgarni.
OdpowiedzUsuńDOPISEK:
Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać:)- przepiękne zdjęcie na czołówce bloga! Tło przypomina mi kadr z filmu "Siedlisko".
Odnoszę wrażenie, że Audrey pomimo wizerunku, który został wykreowany przez kino, była smutną kobietą.
OdpowiedzUsuńZakłopotaną swoją bezradnością wobec nieszczęść dotykających ludzi. Zresztą była taką kroplą w morzu potrzeb, ważną, ale tak mało znaczącą.
Bardzo ją cenie, chociaż ,,Śniadanie u Tiffaniego,, nie przypadło mi do gustu.
A co do wykorzystywania jej wizerunku, to proste.
Była piękną kobietą, więc kupując torbę kubek z jej podobizną otaczamy się pięknem.
To takie ludzie w zasadzie :)
Zgadzam się z Biedronką była smutną i trochę nieszczęśliwą kobietą. Też ją lubię, ale się nią nie zachwycam, choć trzeba jej przyznać, że była bardzo piękna i naturalna.
OdpowiedzUsuńPiękne jest to ostatnie zdjęcie.
OdpowiedzUsuńNie lubię Audrey Hepburn jako aktorki (choć była śliczna i naturalna, to moim zdaniem po prostu nie potrafiła grać), ale bardzo cenię ją jako człowieka. I nawet z urody podoba mi się najbardziej już starsza, piękna pięknem mądrej kobiety, które nie jest przypadkowe tok, jak uroda podlotka, bo odbija się w nim dusza.
Ksiazke polecam, Ciepla,bez sensacji. A Audrey przepiekna kobieta nie tylko na zewnatrz ale wewnetrznie. Fascynujaca osobowosc. Zdjecia doskonale. Zwlaszcza te w czerni, z lat 50-tych.Styl i klasa. Troche egzystencjonalnie. Podoba mi sie ten styl.
OdpowiedzUsuńAdam
Mmm, coś dla mojej Mamy :)
OdpowiedzUsuń