Tak jak pisałam wczoraj... zakopałam się z pieskiem pod kołderką i pojechałam... no dobrze, nie pojechałam, ale czułam się jakbym była... w Madrycie. A wszystko za sprawą Przewodnika "Mój Madryt", w którym po mieście oprowadza nas Conrado Moreno. Autor, znany wszystkim głównie z programu "Europa da się lubić".
Pierwszy rozdział książki, to właśnie spacer po tym niezwykłym mieście. Madryt to miejsce w którym jest niezliczona ilość placów, a to za sprawą brata Napoleona, Józefa, który w miejsce klasztorów, budował kolejne place. Ja w czasie tej wycieczki pogubiłam się.. (ale nie mam orientacji w terenie... nawet jadąc palcem po mapie), a pogubiłam się, właśnie przez te wszystkie place.
Najbardziej dla mnie interesującym miejscem, które wraz z Conrado odwiedziłam czytając przewodnik to tzw Dzielnica literatów (Barrio de las Letras). Urodzili się tam między innymi: Lope de Vega czy Miguel de Cervantes (autor Don Kichota). Oczywiście przechadzka okraszona jest wieloma anegdotkami i historyjkami.
Moje dwa ulubione rozdziały w tym przewodniku, to ten dotyczący Flamenco i Corridy. O ile to pierwsze uwielbiam, to drugie wzbudza we mnie bardzo negatywne odczucia, dlatego byłam ciekawa jak autor odnosi się do tej kwestii. Jak sam pisze uczucia ma mieszane... Za to zamieszczona jest rozmowa z Juanem Jose Varelą Sanchezem - torreadorem.
Oczywiście, jak to w przewodniku, możemy obejrzeć mnóstwo zdjęć (szkoda, że nie w kolorze), dowiedzieć się gdzie, co zjeść, za ile wejść do muzeum, jakie są godziny otwarcia obiektów, zapoznać się z mapkami.
Czytając "Mój Madryt" nabrałam wielkiej ochoty, żeby zobaczyć to miasto, co mi się zdarza rzadko, bo z reguły lubię jeździć jedynie... palcem po mapie... więc jeżeli przeszło mi chociaż przez myśl, by Madryt zobaczyć, to znaczy, że Conrado Moreno napisał swój przewodnik z pasją i entuzjazmem, którymi troszkę mnie zaraził. Także, jak tylko się wzbogacę (pewnie nie za szybko) obieram sobie za cel to piękne miasto.
A Wam polecam lekturę.
Pierwszy rozdział książki, to właśnie spacer po tym niezwykłym mieście. Madryt to miejsce w którym jest niezliczona ilość placów, a to za sprawą brata Napoleona, Józefa, który w miejsce klasztorów, budował kolejne place. Ja w czasie tej wycieczki pogubiłam się.. (ale nie mam orientacji w terenie... nawet jadąc palcem po mapie), a pogubiłam się, właśnie przez te wszystkie place.
Najbardziej dla mnie interesującym miejscem, które wraz z Conrado odwiedziłam czytając przewodnik to tzw Dzielnica literatów (Barrio de las Letras). Urodzili się tam między innymi: Lope de Vega czy Miguel de Cervantes (autor Don Kichota). Oczywiście przechadzka okraszona jest wieloma anegdotkami i historyjkami.
Moje dwa ulubione rozdziały w tym przewodniku, to ten dotyczący Flamenco i Corridy. O ile to pierwsze uwielbiam, to drugie wzbudza we mnie bardzo negatywne odczucia, dlatego byłam ciekawa jak autor odnosi się do tej kwestii. Jak sam pisze uczucia ma mieszane... Za to zamieszczona jest rozmowa z Juanem Jose Varelą Sanchezem - torreadorem.
Oczywiście, jak to w przewodniku, możemy obejrzeć mnóstwo zdjęć (szkoda, że nie w kolorze), dowiedzieć się gdzie, co zjeść, za ile wejść do muzeum, jakie są godziny otwarcia obiektów, zapoznać się z mapkami.
Czytając "Mój Madryt" nabrałam wielkiej ochoty, żeby zobaczyć to miasto, co mi się zdarza rzadko, bo z reguły lubię jeździć jedynie... palcem po mapie... więc jeżeli przeszło mi chociaż przez myśl, by Madryt zobaczyć, to znaczy, że Conrado Moreno napisał swój przewodnik z pasją i entuzjazmem, którymi troszkę mnie zaraził. Także, jak tylko się wzbogacę (pewnie nie za szybko) obieram sobie za cel to piękne miasto.
A Wam polecam lekturę.
Ja aktualnie czytam książkę o rocznym pobycie Australijki na małej wysepce we Włoszech. REWELACJA
OdpowiedzUsuńKurcze to ja zacznę od książki, bo mnie do niej zaraziłaś ;) a potem kto wie :)
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji aż chce się czytać przewodniki :) A tak serio, to całkiem ciekawa musi być ta książka - skoro aż tak zachęca do podróży.
OdpowiedzUsuńJako nie jestem zwolenniczką poradników, czy przewodników pisanych przez 'gwiazdy', to widząc recenzję, nie byłam optymistycznie nastawiona. Ale trzeba się rozwijać ;D Może zajrzę kiedyś ;D
OdpowiedzUsuńCzytałam ją w środku zimy i niesamowicie mi się podobała! Cieszę się, że komuś kto nie jest rasowym hiszpanofilem i wielbicielem Madrytu także się podobała :)
OdpowiedzUsuńLubię Conrado, więc chętnie sięgnęłabym po ten przewodnik;)
OdpowiedzUsuńHiszpania ze swym bogactwem kulturowym, tradycjami i kuchnią urzekła mnie chyba najbardziej. Wprawdzie w Madrycie nie byłam ale bardziej chciałabym pojechać do Sewilli, zobaczyć Alcazar, pierwotną twierdzę Maurów. No i właśnie Sewilla jest stolicą flamenco i corridy (tak wiem, akurat tego nie chciałabyś zobaczyć). No a Hiszpania to poza tym paella, gaspacho, plaże na Costa..., drinki z parasolką, przystojni Hiszpanie a `la Moreno... To co? Kiedy lecimy? :)))
OdpowiedzUsuńHiszpanię od zawsze mam w swoich planach podróżniczych, może to dlatego iż kiedyś uczyłam się hiszpańskiego i zdawałam na iberystykę (z marnym skutkiem niestety), po Twojej recenzji mam ochotę podejść do Matrasa i kupić książkę :) a po przeczytaniu "Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia" innym okiem patrzę na takie książki
OdpowiedzUsuńKasiek - ja właśnie w ogóle nie lubię podróżować, więc sama jestem w szoku, że tak dobrze mi się to czytało :)
OdpowiedzUsuńKinga - oczywiście, że jedziemy... sprzedam wszystkie ksiązki i akurat na podróż będzie :P
Archer - polecam, ja sama się ostatnio przekonuję do przewodników i książek podróżniczych :)
@Isabelle
OdpowiedzUsuń...kiedy wyprzedaż? :)
Miałam przyjemność osobiście poznać Conrado i to naprawdę przesympatyczny chłopak :) PO książkę na pewno sięgnę za jakiś czas chociaż jestem raczej miłośniczką Barcelony i to ja uważam za prawdziwą stolicę Hiszpanii :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jak się kocha jakieś miejsce, to można pisać o nim tak, jakby to był ósmy cud świata - pewnie tak jest z tą książką :)
OdpowiedzUsuń