niedziela, 19 grudnia 2010
Michał Puchalak "Amsterdam Parano"
Sugestywne obrazy Amsterdamu z przełomu wieków, dynamiczna fabuła, ironiczne spojrzenie, halucynacje, prostytutki, kokaina, przyjaźń, miłość, egzotyka - Amsterdam Parano to osobliwy i wciągający przekładaniec, który z pewnością stanie się jedną z klasycznych pozycji nurtu skandalizującego.
Miałam wczoraj przeczytać kilkanaście stron, żeby mieć mniej więcej pojęcie o czym jest książka... skończyłam o 3 w nocy... Kiedy już zaczęłam czytać, po prostu nie mogłam odłożyć książki, a dlaczego? Nie wiem, bo nie jestem nawet pewna czy ta książka mi się podobała.
Chociaż wydaje mi się, że tej powieści nie można ocenić w kategorii podobała mi się, albo nie podobała mi się... tu raczej trafniejsze byłoby stwierdzenie, zrobiła na mnie wrażenie, bądź nie zrobiła na mnie wrażenia.
"Amsterdam Parano" to obraz z kilku lat życia Michała Puchalaka w tytułowym Amsterdamie. Jako dziewiętnastolatek w 1999 roku wyjechał na kilka miesięcy do tej narkotykowej stolicy świata. Kilka miesięcy przeciągnęły się na kilka lat, podczas których autor prowadzi nas przez swoje narkotykowe doświadczenia. A zaczynało się dość spokojnie, od tabletek ekstazy, marichuany, jednak z czasem tolerancja organizmu staje się coraz większa i ilość narkotyków pochłanianych przez bohatera rośnie. Jak zakończy się ta droga? Tego dowiecie się sięgając po tę książkę.
Świat w Amsterdam Parano to świat widziany głównie przez pryzmat narkotycznych wizji. Bohaterowie żyją zabawą, seksem i narkotykami.
Autor w bardzo sugestywny sposób pokazuje nam ten obraz swoimi oczami. Tak więc możemy poznać jego narkotyczne wizje, jego przygody z dużą ilością kobiet, ciekawe doświadczenia związane z pracami których się imał. Z czasem wkraczamy do narkotycznego półświatka, wraz z Michałem odkrywamy, że dilowanie niesie za sobą dobry zysk.
Język powieści jest nieskomplikowany, co dodaje jej dodatkowej wiarygodności. Często czytając przeżycia bohatera mimowolnie się uśmiechałam.
Czas spędzony przez Michała w Amsterdamie to droga, jaką musiał przejść do dojrzałości i ustalenia priorytetów.
Jako że już dawno doszłam do wniosku,że na tym świecie mało rzeczy potrafi mnie zdziwić, to i ta książka nie wywołała we mnie niepozytywnych emocji. Wręcz przeciwnie... podobała mi się tolerancja z jaką autor podchodzi do życia.
Podziwiam autora i wydawnictwo COMM. W naszym nietolerancyjnym kraju, gdzie ludzie na sam dźwięk słowa "narkotyk" robią kwaśne miny, książka może nie zostać dobrze odebrana. A szkoda... Mam nadzieję, że ta skandalizująca pozycja znajdzie swoich zwolenników :)
i Ciekawa jestem, czy Pan Michał ma w planie pisanie jeszcze jakiejś książki? :)
Książkę otrzymałam od serwisu Na Kanapie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytałam już o niej. Moze kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńAmsterdam znam jak własną kieszeń. Mieszkała kilka lat w Holandii. Zawsze mnie dziwi właśnie,że tylko z jednym kojarzy się ludziom te miasto- a ma do zaoferowania tak wiele.Jest cudowne. Dzięki za recenzję, koniecznie muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie swoją recenzją, więc coś czuję że sięgnę po książkę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie czeka....jeszcze trochę poczeka...
OdpowiedzUsuńNazwisko autora już sobie zapisałam, bo ja lubię takie książki, odstające od ogółu ;)
OdpowiedzUsuń"Pan Michał" ma w planie napisanie następnej książki która zacznie się dokładnie tam gdzie Amsterdam Parano się kończy...
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję i pozdrawiam,
Michał Puchalak
No to ja się cieszę, bo byłam ciekawa jak to się dalej potoczyło :)
OdpowiedzUsuńmariCHuana? o_O
OdpowiedzUsuń