środa, 13 października 2010
Camilla Lackberg "Księżniczka z lodu"
W niewielkiej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Szwecji, wśród małej, zamkniętej społeczności, gdzie wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą - w jednym z domów odkryto zwłoki młodej kobiety. Początkowo wszystko wskazuje na samobójstwo, okazuje się jednak, że Alex została zamordowana. Prywatne śledztwo rozpoczyna Erika Falck - pisarka i przyjaciółka Alex z dzieciństwa, do której dołącza miejscowy policjant Patrik Hedström.
Muszę przyznać, że mam słabość do kryminałów. A od dobrych skandynawskich kryminałów nie mogę się po prostu oderwać. To mój ulubiony gatunek literacki i najbardziej mnie odpręża :) Tak więc z ciekawością sięgnęłam po "Księżniczkę z lodu" Camilli Lackberg. Trochę źle zrobiłam, że przeczytałam ją prawie bezpośrednio po trylogii Larssona, która niestety jest niewątpliwie lepsza.
Książka napisana z dużą dbałością o język, wątki kryminalne znakomicie przeplatają się ze sobą i tworzą jednolitą całość o dość ciekawym i zaskakującym zaskoczeniu.
Polubiłam głównych bohaterów, Erikę i Patrika. Czasami nieśmiali, czasami niezdarni, ale za to przenikliwi i inteligentni. Ona pisarka, on policjant, przy wzajemnej pomocy rozwiązują sprawę kryminalną, która spadła na małe miasteczko.
Niestety tu pojawia się moment w którym książka wypada blado przy Larssonie. Mimo iż bohaterowie sympatyczni, to czegoś im po prostu brakuje. Nie są tak wyraziści jak Lisbeth i Mikael. Mimo to bardzo przyjemnie śledzi się ich wątek osobisty ;) I dlatego warto też przeczytać kolejne części.
Z niecierpliwością oczekuję momentu kiedy będę mogła sięgnąć po "Kaznodzieję", niestety pieniędzy nie ma, a w bibliotece brak, dlatego uzbrajam się w cierpliwość i kombinuję ;)
Polecam :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, czyli dobrze zrobić sobie jakąś przerwę między podobnymi książkami. Faktycznie, porównanie aż samo może cisnąć się 'na usta'. Niemniej, i tak książką mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńO cieszę się, że się Tobie podobało, bo u mnie już czeka na półce. Ja Millenium czytałam chyba w marcu więc myślę, że mam dobry odstęp i może uniknę porównywania:))) Cięzko będzie jakiejkolwiek współczesnej postaci literackiej przeskoczyć Lisabeth
OdpowiedzUsuńPo Larssonie na pewno się zabiorę, bo czytałam gdzieś, że nikt nie pisze takich kryminałów jak Szwedzi:)
OdpowiedzUsuń