Akcja rozgrywa się w Kotlinie Kłodzkiej. Główną bohaterką jest Janina Duszejko – kiedyś inżynier mostów, dziś wiejska nauczycielka angielskiego, geografii i dozorczyni domów letniskowych. Jej pasją jest astrologia, a wielką miłością wszelkie zwierzęta. Gdy dzieje im się krzywda, Janina staje w ich obronie i upomina się o szacunek dla nich. Przestrzega przed bezmyślnym niszczeniem przyrody, donosi nawet na policję. Jak łatwo przewidzieć, nikt nie przejmuje się kobietą, która uważa, że świat jest odbiciem tego, co zapisane w gwiazdach, a w wolnych chwilach czyta Williama Blake’a, którego właśnie tłumaczy jej przyjaciel.
Pewnego dnia Janina dowiaduje się o śmierci sąsiada kłusownika, potem o następnej ofierze… Seria mniej lub bardziej niewytłumaczalnych zgonów rośnie, a na śniegu nie ma innych śladów jak tylko zwierzęce... Janina próbuje zbadać sprawę własnymi metodami. Ma intrygującą teorię na temat motywu i sprawcy tych zbrodni, ale policja ignoruje ją, traktując jak nieszkodliwą dziwaczkę. Jednak Janina wie więcej niż wszyscy, bo potrafi czytać w gwiazdach, jak w otwartej księdze…
Moje odczucia po przeczytaniu tej książki?... sama nie wiem...
Nie mogę powiedzieć ze mi się nie podobała, ale zachwycona też nie jestem, raczej przerażona, poruszona i smutna.
Janina Duszejko to na pewno postać, która na długo pozostanie w moim umyśle. Kobieta, która ponad wszystko uszanowała i ukochała zwierzęta, chociaż wg mnie później je wykorzystała do swojej zemsty, co nie było wobec nich uczciwe...
Książka porusza bardzo ważny problem, który w naszym kraju wg mnie w dalszym ciągu jest niezauważany. Za znęcanie się nad zwierzętami człowiekowi nie grozi w zasadzie nic... bo cóż to jest niska grzywna wobec zwierzęcego cierpienia? Wielu ludzi jest na to cierpienie niewrażliwych, tak jakby zapominali że mają serca. Sama czytając tą książkę czułam się jak hipokrytka... Z jednej strony staram się pomagać potrzebującym zwierzętom... nieważne czy to pies czy ślimak. Z drugiej strony jem mięso... Więc to trochę hipokryzja z mojej strony. Martwię się losem zwierząt, a potem świadomie zjadam je na obiad...
Właśnie kwestia zwierząt poruszyła mnie w książce najbardziej
Ogólnie można powiedzieć że ksiązka jest taka jak rysunki w niej zamieszczone, moralnie czarno biała.
Wątek kryminalny w zasadzie mało mnie zainteresował, mimo że trup wystąpił w ilości mnogiej, dlatego nie będę się na ten temat rozpisywała.
To moje pierwsze spotkanie z Panią Tokarczuk i chyba z ciekawości sięgnę po pozostałe jej książki.
Zachęcam do lektury :)
NA chwilę obecną sobie odpuszczę ale kto wie co będzie w przyszłości ;)) Twoja recenzja mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuń