czwartek, 5 czerwca 2014

Jennifer Worth "Zawołajcie położną"



Kursor zawzięcie miga... Już chyba czwarty raz usuwam pierwsze zdanie, bo każde wydaje mi się nieodpowiednie, a chciałabym już na wstępie jakoś oddać klimat i mój zachwyt nad książką. Jeżeli więc nie macie czasu na czytanie więcej niż wstępu, to ułatwię wam i  już teraz napiszę, że ta książka jest naprawdę świetna.

Jennifer Worth przez dwadzieścia lat pracowała jako położna w londyńskiej dzielnicy portowej. To właśnie jej wspomnienia znajdziemy w książce "Zawołajcie położną", która stanowi pierwowzór serialu "Z pamiętnika położnej", być może znanego już niektórym czytelnikom. 
Jennifer poznajemy w momencie, gdy o drugiej trzydzieści, czyli niemalże w środku nocy, zostaje wezwana do rodzącej Muriel. Pobudkę położna komentuje dosadnie...
"Po co ja się w ogóle w to wpakowałam?! Chyba oszalałam! Mogłam wybrać tyle innych bardziej interesujących i lepiej płatnych zawodów - modelka, stewardesa w liniach lotniczych albo na statku. Tylko idiotka postanowiłaby zostać pielęgniarką! A na dodatek położną..."
Kariera dziewczyny jako położnej rozpoczęła się, gdy mając już doświadczenie pielęgniarskie przekroczyła progi Domu Nonnatana. Miejsce specyficzne, prowadzone przez siostry zakonne trudniące się położnictwem i pielęgniarstwem. Mówimy o latach pięćdziesiątych, w ubogiej dzielnicy portowej, o czasach przed pigułką antykoncepcyjną. Można bez wahania powiedzieć, że siostrzyczki i ich podopieczne na brak pracy nie mogły narzekać. Poranne wizyty, popołudniowe wizyty, poradnia okołoporodowa i przede wszystkim porody, których w tamtym czasie było naprawdę wiele. Niezależnie od godziny wezwania wsiadały na rowery i pędziły do potrzebujących.
"Dlaczego położne nie są w oczach ludzi bohaterkami? Powinny być wychwalane przez wszystkich pod niebiosa. Nie sposób zmierzyć odpowiedzialności, jaka spoczywa na ich barkach, ich umiejętności i wiedza nie mają sobie równych."

Worth funduje nam też swoistą podróż w czasie... Niezwykle obrazowo opisuje londyński Est End, podkreślając zarówno jego piękno jak i brzydotę. Prości ludzie, stłoczeni na niewiarygodnie małych przestrzeniach, świat prostytutek, brutalności i nędzy. A do tego ten przytłaczający londyński klimat... wszechogarniający smród, brud i smog.

W swoich wspomnieniach autorka pokazuje nam wszystko w taki sposób, że często z przerażeniem przewracamy kolejne strony, no bo np. jak można urodzić dwadzieścioro pięcioro dzieci!?  Kompletnie niezrozumiałe i zatrważające sytuacje, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć, przez wzgląd na czasy w jakich żyjemy. Mimo to, często mamy też okazję do uśmiechu... Autorka równoważy dobro i zło. Bo opowieść położnej, to opowieść słodko-gorzka, która wciąga od pierwszej strony i czaruje plejadą barwnych postaci. Każda z siostrzyczek mogłaby być materiałem na osobną książkę, złota rączka Fred i jego interesy, czy też kucharka Pani B. to kolejni kandydaci godni dłuższej uwagi. Każde z nich otrzymało rozdział, jednak jest to zdecydowanie za mało!

"Zawołajcie położną" to barwna podróż w lata pięćdziesiąte, gdzie dzieci rodziło się mnóstwo, a poród domowy był czyś normalnym. Jennifer Worth w brawurowy sposób opisuje lata, w których antykoncepcja praktycznie nie istniała. Od pierwszej strony czujemy przytłaczający londyński klimat, który nie pozwala nam oderwać się od lektury.

Chcę więcej!

8 komentarzy:

  1. Mam na nią ogromną ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka już od jakiegoś czasu jest na mojej liście i cierpliwie czeka na przeczytanie:) Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że będzie to coś naprawdę dobrego:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio mam ochotę na książki o historii wiec chętnie bym sięgnęła po tę pozycję zwłaszcza, że jak piszesz, zabiera nas w lata 50 ;)
    Pozdrawiam Ciepło :*:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę, chcę, chcę :) Uwielbiam takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, kusisz kusisz. Bardzo lubię takie książki, szczególnie jeżeli przenoszą mnie w lata pięćdziesiąte ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dwadzieścioro pięcioro dzieci? Dochodzę do wniosku, iż dobrze, że czasy się zmieniły diametralnie pod tym względem. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zachęciłaś mnie do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. czuje sie wiecej niz zachecona do przeczytania :))

    OdpowiedzUsuń

Baner