piątek, 6 grudnia 2013

Pamela Keogh "Jackie czy Marilyn?"



Początkowo miałam w ogóle nie pisać o tym "poradniku", ponieważ nie doczytałam nawet do setnej strony. Z jakiegoś powodu porzuciłam jednak lekturę, więc i wrażenia się pojawiły.  W tym przypadku bardzo negatywne...
Na pierwszy rzut oka, nic nie wróży bubla... Piękna okładka, twarda oprawa, wewnątrz mnóstwo ilustracji i różowego koloru. Bardzo kobieco. Ale już pierwsze zdania spowodowały, że zapaliła się u mnie lampka ostrzegawcza.
Przytoczę dwa cytaty:
"Jeśli wszystko inne zawiedzie, zawsze możesz też uciec się do niezawodnej metody sław - kłamstwa"
"W epoce Google'a trudno, o ile w ogóle jest to możliwe, udawać, że skończyło się Harvard albo inną renomowaną uczelnię, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby odciąć się od zgrai pomylonych kuzynów, ciotek i wujków! Zapomnij o robotniczych korzeniach na rzecz francuskiej arystokracji (trochę szyku nie zaszkodzi)! Porzuć nudny katolicyzm i przyłącz się do jakiegoś postępowego kościoła!"
Czy ja dobrze zrozumiałam? Autorka namawia nas do kłamania i oszukiwania otoczenia? Marilyn i Jackie kłamały, ale czy ślepo musimy naśladować kobiety, tylko po to, aby być tak stylowymi jak J.K., czy seksownymi jak M.M.? Może zbyt poważnie to traktuję, ale namawianie do nieetycznego postępowania jakoś mnie odrzuca...
Rady typu: odkryj kim naprawdę chcesz być czy pokochaj swoje ciało takim, jakim jest, znajdziemy niemal w każdym poradniku i mimo, że są prawdziwe i ważne, to w połączeniu z poszukiwaniem w sobie Marilyn czy Jackie zalecanym przez autorkę, dają dość groteskowy efekt. Sposoby, które proponuje Pamela Keogh, aby osiągnąć dwa powyższe cele, są po prostu śmieszne. Gdybym miała się zastosować do tych "rad" pewnie wzięto by mnie za lekko pomyloną kobietę.
Poradnik zupełnie nie przystosowany do naszych realiów, rady nieadekwatne do warunków w jakich żyjemy, a jedyny pozytyw tej książki to dość spora garść informacji o Marilyn Monroe i Jackie Kennedy i cytaty obydwu pań, czasami nawet dość trafne i mądre. 

Ładna otoczka ukrywa puste wnętrze... Nie bądźmy jak Jackie czy Marilyn... Bądźmy po prostu sobą i przede wszystkim żyjmy w zgodzie z sobą. Takie książki to dla mnie co najwyżej "ozdobniki na półce".


Ps. Wszystkie "gwiazdy" polecają tę książkę... Może ta pozycja jest skierowana bardziej w ich stronę i łatwiej im się odnaleźć w tych "poradach"...

7 komentarzy:

  1. Dziękuję za ostrzeżenie, na pewno nie będę tracić czasu na czytanie tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bodaj na godzinę przed Twoją recenzją zdecydowałam się poznać tę książkę. Po recenzji poważnie się zastanowiłam czy aby się nie wycofać ale chyba mimo wszystko zaryzykuję traktując ją z dużym przymrużeniem oka. Zobaczymy co z tego wyjdzie...

    OdpowiedzUsuń
  3. w tytule "ponadczasowe lekcje stylu", a wewnątrz namawianie do kłamstwa i udawania kogoś, kim się nie jest..hmm.. trochę słabo to wygląda;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się spodobał ostatni akapit Twojej recenzji. Unikam wszelkich poradników, zwłaszcza tych reklamowanych przez ,,gwiazdy". Mimo to, cieszę się, że natrafiłam na Twoją opinię, będę wiedziała, które książki mogę zdecydowanie odradzić swoim znajomym.

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze wiedzieć, że to nic wartościowego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oprawa rzeczywiście ładna, więc dobrze, że ostrzegłaś. Jeszcze bym przez przypadek to mojej uwielbiającej modę przyjaciółce na prezent kiedyś kupiła...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio czytałam polecany wszem i wobec poradnik "Lekcje Madame Chic" i chociaż źle nie było to rewelacji jakiej można by się spodziewać też brak. Myślę, że tu jest podobnie, chociaż po Twojej recenzji mam wrażenie, że nawet znacznei gorzej.

    OdpowiedzUsuń

Baner