środa, 30 października 2013

Melania Reiter "AmbaSSada"

"Co by było, gdyby Hitler nie miał wąsów...?"


Niedawno do kin wszedł najnowszy obraz Juliusza Machulskiego "AmbaSSada". Jak twierdzi sam reżyser "film ma przekłuć nadęty balon, gdy mówimy o martyrologicznej historii Polski". Mówiąc krótko, miało być zabawnie, lekko i z przymrużeniem oka, coś jak "Bękarty wojny" Quentina Tarantino. Dlatego też sięgnęłam po książkę, która powstała na podstawie scenariusza, licząc przede wszystkim na przednią rozrywkę.

Melania i Przemek, mieszkańcy cichych i spokojnych Bieszczad, przenoszą się do Warszawy, aby przez miesiąc opiekować się mieszkaniem stryja. Jak się okazuje dość szybko, w kamienicy, która stoi w miejscu dawnej ambasady niemieckiej dzieją się dziwne rzeczy... Dość szybko małżeństwo odkrywa, że na trzecim piętrze urzędują najprawdziwsi naziści z samym Joachimem von Ribbentropem na czele. W głowie Melanii szybko rodzi się pomysł, aby trochę zmienić historię świata, a wszystko za sprawą kilku gadżetów, takich jak szafa czy najnowszy smartfon.

Historia dość absurdalna, w żaden sposób pewnie by mnie nie raziła, w końcu motyw z przenoszeniem się w czasie jest dość często wykorzystywany, gdyby nie to, że nawet absurd musi się trzymać kupy! Mówiąc brzydko... Jestem w stanie zrozumieć, że wkładając coś do szafy w 1939 roku znajdziemy to w tej samej szafie w 2013 roku, ale odwrotnie? Zawirowania czasowe też jestem w stanie ogarnąć, ale niektóre momenty po prostu jakieś takie mało logiczne. Ale może się czepiam, bo to tylko szczegóły. 

"AmbaSSadę" czyta się ekspresowo. Podzielona jest na krótkie rozdziały (2-3 strony) odpowiadające odpowiednim scenom w filmie (tak podejrzewam, gdyż obrazu Machulskiego na wielkim ekranie nie widziałam). Spodziewałam się lektury zabawnej, lekkiej i owszem, kilka razy się uśmiechnęłam pod nosem. Było to jednak raczej nieznaczne uniesienie kącików ust, a nie wybuchy śmiechu na jakie liczyłam. Dialogom w tej książce zdecydowanie brakuje jakiegoś polotu. Miejscami są infantylne, jakby bohaterzy próbowali na siłę być wyluzowani i zabawni, efekt niestety wręcz odwrotny, wyszło bardzo sztywnie (pewnie stąd tyle zarzutów wobec pary aktorskiej wcielającej się w postacie Melanii i Przemka).
Między poszczególne sceny wpleciono kadry z filmu. Miło jest popatrzeć na Roberta Więckiewicza wcielającego się w postać Adolfa Hitlera, czy Adama Darskiego jako Joachima von Ribbentropa... Ale to tylko jeden z wypełniaczy, próbujący odwrócić uwagę od tego, że jednak nie udała się "AmbaSSada" tak jak Machulski obiecywał. Jeżeli film prezentuje poziom książki powstałej na podstawie scenariusza, to do kina z pewnością się nie wybiorę.

Czyta się przyjemnie, od czasu do czasu można się uśmiechnąć, ale nie jest to zdecydowane to, czego oczekiwałam. Alternatywna wizja roku 1939 z pewnością miała szanse stać się hitem, niestety czegoś zabrakło...

Czytajcie na własną odpowiedzialność!

Ps. Czy ktoś widział "AmbaSSAdę"? Polecacie, czy raczej odradzacie wizytę w kinie?

7 komentarzy:

  1. O filmie słyszałam, ale z książką się nie spotkałam. I jakoś teraz nie czuję potrzeby jej przeczytania. Co do filmu też już czytałam kilka różnych opinii... Jedni mówią, że wcale to nie śmieszne, inni wręcz przeciwnie. Słyszałam porównanie "Ambassady" do teatru telewizji ze względu na grę głównych bohaterów. Po zwiastunie nie wydaje mi się, żeby taki humor przypadł mi do gustu, no ale chyba każdy sam musi się przekonać co i jak... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie poczułam się zainteresowana ani tą książką, ani filmem. Tym razem pasuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak zazwyczaj bywa, kiedy książka jest napisana na podstawie filmu, a nie odwrotnie. Nie jest pewna, ale chyba nie ma określenia na taki twór. Bo na film jest - ekranizacja. Ale na książkę?
    Szkoda, że sama powieść (choć powinna być komedią), komedią nie jest. Zresztą, ja o niej pierwszy raz słyszę, nie wiedziałam o jej istnieniu. Ale jutro wybieram się na film i zobaczę czy absurd na ekranie trzyma się kupy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze wiedzieć o tej książce! Przed obejrzeniem filmu na pewno przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama nie wiem... Film pewnie obejrzę, ale książkę raczej sobie daruję :)

    OdpowiedzUsuń

Baner