sobota, 21 stycznia 2012

Jacek Hugo-Bader "Dzienniki kołymskie"

„Dzienniki Kołymskie” to relacja z podróży Jacka Hugo-Badera, która rozpoczyna się w Magadanie, ciągnie przez cały Trakt kołymski, aż do Jakucka. Razem jest to 2025 kilometrów, które reporter pokonuje głównie z pomocą przygodnie spotkanych kierowców i ich solidnych kamazów, Uralów czy Krazów.

„Starzy ludzie mówią, że ta droga to najdłuższy cmentarz świata. Policzyłem, że gdyby wszystkie ofiary kołymskich łagrów epoko Stalina położyć jedna za drugą, toby się na niej nie zmieściły” (str. 18)

Trakt kołymski również w sensie dosłownym jest cmentarzem, ponieważ więźniowie umierali licznie przy jego budowie, a ciała zakopywano pod powierzchnią. Łącznie w łagrach życie straciło grubo ponad 2 miliony ludzi, a ich liczba z racji niekompletnych archiwów to dziś nie jest znana. Hugo-Bader w planie miał unikania martyrologii, nieszczęścia i śmierci, ale czy w takim miejscu, gdzie historia naznaczyła wiele pokoleń do przodu jest to w ogóle możliwe?Jak się okazuje niemal każdy mieszkaniec Kołymy, którego spotyka autor, ma jakąś przeszłość związaną z łagrami i radzieckimi represjami.

Kołyma – Złote serce Rosji słynie głównie z rozlicznych żył złota i dużego wydobycia tego kruszcu. Dzięki autorowi możemy poznać kulisy życia poszukiwaczy złota, które wcale takie „złote” i piękne nie są. Praca ciężka, a po obliczeniach reportera okazuje się, że wcale nie da się zbić na niej kokosów. Poszukiwacze to oczywiście nie jedyni bohaterowie Hugo-Badera. Niedostępny i zimny obszar Rosji poznajemy przez pryzmat różnych ludzkich historii. A że autor ma dużo reporterskiego szczęścia, to możemy zjeść kolację z kołymskim oligarchą Aleksandrem Basanskim, poznać przyszłość dzięki sławnej szamance Edij Dorze, czy też wysłuchać historii najprawdziwszej rosyjskiej arystokratki. A to tylko kropla w morzu ludzkich historii jakie znajdziemy w „Dziennikach kołymskich”. Dzięki tym opowieściom, możemy sobie stworzyć w wyobraźni obraz współczesnej Kołymy, bez łagrów, za to ze złą polityką, wymierającymi miasteczkami i wsiami oraz dużym bezrobociem.

Książka podzielona jest jakby na dwie części, których poszczególne rozdziały przeplatają się wzajemnie. Każdy kolejny etap Trasy kołymskiej poprzedzony jest pamiętnikiem autora, który skupia się na sprawach całkiem zwyczajnych, takich jak choćby brak możliwości ogolenia się i umycia. Poznajemy też jego rozterki i wątpliwości związane z podróżą i poszczególnymi jej etapami. Po pamiętniku przychodzi czas na rozmowy z ludźmi i ich niezwykle życiowe historie czy zajęcia.

Jacek Hugo-Bader jest dla mnie mistrzem reportażu, ponieważ potrafi bez większego wysiłku oddać emocje bohaterów i zawładnąć przy tym umysłami i wyobraźnią czytelników. Ja po prostu czułam jakbym wraz z nim pokonała każdy kilometr Traktu kołymskiego. Poznałam życie w krainie naznaczonej śmiercią i ludzi ją zamieszkujących. Język jakiego używa Hugo-Bader jest może „prosty” i mało literacki, ale świetnie oddaje atmosferę reporterskiej podróży po Kołymie. Na każdej stronie czuć entuzjazm i wielką radość autora, jaką daje mu pokonanie kolejnych kilometrów Traktu i możliwość spotkania z ludźmi. I właśnie ten entuzjazm i radość i Hugo-Badera uwielbiam.

Po lekturze „Dzienników kołymskich” nabrałam też wielkiej ochoty na twórczość Warłama Szałamowa, którego niejako śladem wędrował reporter, a który był więźniem i autorem wielu opowieści o tematyce łagrowej, a także Aleksandra Sołżenicyna i Anne Appelbaum, na których autor często się powołuje w czasie swojej wędrówki.

Nie potrafię znaleźć żadnej wady „Dzienników kołymskich” i nie wynika to wcale z mojej czytelniczej miłości jaką obdarzyłam autora już dawno, dawno temu. Obiektywnie ten reportaż jest mistrzowski i polecam go wszystkim miłośnikom gatunku. Zresztą... Jacek Hugo-Bader to marka z najwyższej półki i myślę, że namawiać długo do lektury „Dzienników kołymskich” nie muszę. Dodam tylko, że jest to czytelnicza uczta...

Polecam więc gorąco!

12 komentarzy:

  1. Muszę przeczytać. Koniecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojej recenzji chętnie przeczytałabym tę książkę gdybym miała taką okazję :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Postaram się kiedyś przeczytać tą książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. marzę o tej książce, od kiedy usłyszałam jej fragment w radiowej Trójce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słuchałam o tej książce w Trójce. Bardzo chcę ją przeczytać.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie byłam ciekawa recenzji, czekałam, aż ktoś na zaprzyjażnionym (dodanym do obserwowanych:) ) zrecenzuje. U mnie Dzienniki...czekają niecierpliwie na kupce do czytania. Chyba je przesunę bardziej na początek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę Ci tej książki :)
    Brałam udział w konkursie, w którym można ją było wygrać, niestety mi się nie poszczęściło. Czytałam już "Białą gorączkę" także do "Dzienników.." nie musisz mnie zachęcać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kończę lekturę książki Hugo-Badera. Zbiór ciekawych, często bolesnych i pokręconych, mieszkańców Kołymy. Kolejna, po Thubronie i Terzanim, pozycja o Syberii (obie zrecenzowane na blogu).

    OdpowiedzUsuń
  9. Średnio przepadam za reportażami, ale jeśli znajdę tę książkę w bibliotece, dam jej szansę

    OdpowiedzUsuń
  10. Z wielką przyjemnością przeczytam jak będę miała możliwość:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo chcę przeczytać tę książkę! Czekam tylko na wypłatę! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rosja według Hugo-Badera jest niesamowita. Jestem na razie po lekturze "Białej gorączki" http://pudelka-zapalek.blogspot.com/2012/10/tam-tez-sa-ludzie.html, ale teraz widzę, że muszę sięgnąć po kolejną jego książkę.

    OdpowiedzUsuń

Baner