sobota, 26 listopada 2011

Haruki Murakami "1Q84. Tom 3"


Trzeci tom to zgrabna kontynuacja losów Aomame i Tengo, w którą autor umiejętnie wplata kolejny wątek. Śledzimy więc dodatkowo poczynania bohatera, który pojawiał się już we wcześniejszych tomach, prywatnego detektywa - Ushikawy. Główne postacie ciągle żyją w świecie dwóch księżyców, little people i powietrznej poczwarki, a ich spotkanie wydaje się być wręcz nieuniknione.

Aomame poszukiwana jest przez członków sekty, którzy do odnalezienia jej wynajmują, niezwykłego pod względem zarówno umysłu jak i wyglądu, człowieka. Mężczyzna również wkracza do świata "1Q84" i wykazuje się dużą inteligencją i przebiegłością, szybko zbliżając się do poszukiwanej kobiety. Wprowadzenie przez Murakamiego trzeciego wątku wniosło do powieści powiew świeżości, dzięki któremu ta wiele zyskała. Rozdziały dotyczące Tengo i Aomame miejscami stawały się nużące i miałam wrażenie, jakby niektóre sceny były wałkowane któryś raz z kolei, dlatego Ushikawa pozwolił na chwilę wytchnienia od bohaterów, którzy mimo całej sympatii, troszkę się już opatrzyli.
Tymczasem, kiedy Aomame ucieka przed sektą, Tengo czuwa przy łóżku umierającego ojca w mieście kotów, licząc na to, że ponownie ujrzy powietrzną poczwarkę z dziewczynką w środku.

Czy Ushikawa odnajdzie naszą bohaterkę? Czy ta w końcu spotka się z Tengo i czy oboje będą mogli żyć w świecie dwóch księżyców? Odpowiedzi na te pytania przyniesie lektura ostatniego już tomu "1Q84".

Murakami to mistrz tworzenia świata w taki sposób, aby nam się wydawało, że nie jest on kreacją, ale rzeczywistością niezależnie od jego fantastycznych elementów i nietypowych sytuacji jakie przytrafiają się bohaterom. Po lekturze zaczynamy się zastanawiać i podejrzliwie spoglądać w niebo...
Dwa pierwsze tomy, to była tylko rozgrzewka przed tym, co wydarza się w ostatniej części. Murakami po raz kolejny tworzy całkiem odmienną rzeczywistość, która wciąga czytelnika, nie pozwala się oderwać, czaruje i hipnotyzuje. Autor produkuje zupełnie nieprawdopodobne wątki, które w wykreowanym przez niego świecie stają się wręcz oczywistością.

"1Q84" to wszystko, co najlepsze w literaturze. Murakami czerpie z różnych gatunków, tworząc wybuchową mieszankę, która zachwyca pomysłowością oraz przeraża i fascynuje za sprawą świetnie wykreowanych postaci. Po raz kolejny otrzymujemy zgrabne połączenie thrillera, kryminału, romansu i fantastyki.

Zakończenie historii Aomame i Tengo jest, ale jakby go nie było i to chyba moje największe rozczarowanie. Nie tego oczekiwałam na sam koniec. Ale co do otwartości finału "1Q84" - jest to przede wszystkim kwestia gustu... Jednym spodoba się takie rozwiązanie, inni podobnie jak ja, poczują niedosyt.

Polecam gorąco wszystkie trzy tomy "1Q84". Naprawdę warto przenieść się do świata stworzonego przez japońskiego mistrza!

Wydawnictwo: Muza Stron: 509

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Murakamiego, więc może i na "1Q84" się skuszę? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja wciąż przed. Chociaż dwa tomy mam na półce. Jakoś boję się sięgnąć po genialnym "Tańcz, tańcz, tańcz"...

    OdpowiedzUsuń
  3. Póki co mam za sobą tylko "Kafkę nad morzem", ale także wielka ochotę na więcej Murakamiego. Muszę nadrobić zaległości...

    OdpowiedzUsuń
  4. Murakamiego czytałam tylko "Sputnik Sweetheart", a o tej serii słyszałam, że jest strasznie pokręcona. No i nie wiem, czy po nią sięgać :> Ale na półce czeka jeszcze "Norwegian wood", także po kolei.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę zdobyć tę serię ;) Uwielbiam Murakamiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz właśnie czytam pierwszy tom , a ten 3 to wielka mobilizacja aby szybciej przeczytać... Niestety moje początki spotkania z 1Q84 jakoś nie należą do najłatwiejszych.

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę w końcu zapoznac się z twórczością Murakamiego, bo jeszcze nie miałam okazji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałem prawie wszystko Murakamiego, poza jedną pozycją. Niestety muszę powiedzieć, że "1Q84" to już nie to, w porównaniu choćby z "Kafką na brzegu". Jego książki są coraz dłuższe i jakby bardziej rozmyte. Odszedł, już w "Kafce" od bohatera "ja", pierwszoosobowego, co dla mnie było bardziej interesujące. Ale oczywiście to rzecz gustu...Zależy też od jakiej pozycji ktoś zacznie kontakt z mistrzem Murakamim. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Baner