Przyszedł czas na podsumowanie...
Targi w Katowicach zaskoczyły mnie pozytywnie. Jak na pierwszą edycję, było chyba bardzo dobrze. Gratuluję z całego serca Monice, która rządziła tym projektem i której praca doprowadziła do tak udanej imprezy. I przede wszystkim dziękuję za szansę poprowadzenia spotkania z Panią Małgorzatą Gutowską-Adamczyk.
Ostatni dzień to kilka spotkań i dyskusji. Na stoiskach odwiedzić można było autorów, a na hali panowało już chyba lekkie zmęczenie i wyczekiwanie końca. W międzyczasie wybrałam się do Ronda Sztuki w Katowicach, gdzie Instytut reportażu zorganizował "Katowice Non-Fiction". Jeden dzień z reportażem". Trafiłam na interesujący temat "Wojny w obrazie" i rozmowę z Krzysztofem Millerem i Wojciechem Grzędzińskim. Niestety zmęczenie, trzaskanie drzwiami, intensywny zapach jedzenia doprowadziły do tego, że nijak nie mogłam się skupić. No i sama rozmowa... miałam wrażenie, że jakoś się tak niekoniecznie klei. Trochę to wszystko było anemiczne. Niemniej mam nadzieję, że jeszcze uda mi się trafić na podobne dyskusje.
I na koniec jak zwykle kilka fotografii:
Targi w Katowicach zaskoczyły mnie pozytywnie. Jak na pierwszą edycję, było chyba bardzo dobrze. Gratuluję z całego serca Monice, która rządziła tym projektem i której praca doprowadziła do tak udanej imprezy. I przede wszystkim dziękuję za szansę poprowadzenia spotkania z Panią Małgorzatą Gutowską-Adamczyk.
Ostatni dzień to kilka spotkań i dyskusji. Na stoiskach odwiedzić można było autorów, a na hali panowało już chyba lekkie zmęczenie i wyczekiwanie końca. W międzyczasie wybrałam się do Ronda Sztuki w Katowicach, gdzie Instytut reportażu zorganizował "Katowice Non-Fiction". Jeden dzień z reportażem". Trafiłam na interesujący temat "Wojny w obrazie" i rozmowę z Krzysztofem Millerem i Wojciechem Grzędzińskim. Niestety zmęczenie, trzaskanie drzwiami, intensywny zapach jedzenia doprowadziły do tego, że nijak nie mogłam się skupić. No i sama rozmowa... miałam wrażenie, że jakoś się tak niekoniecznie klei. Trochę to wszystko było anemiczne. Niemniej mam nadzieję, że jeszcze uda mi się trafić na podobne dyskusje.
I na koniec jak zwykle kilka fotografii:
Było mi niezmiernie miło poznać innych blogerów oraz autorów. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za targowe towarzystwo (szczególnie Kali która mnie dokarmiała i poiła :)) i rozmowy.
Z niecierpliwością oczekuję już kolejnej edycji!
Z niecierpliwością oczekuję już kolejnej edycji!
:-)
OdpowiedzUsuńSądząc po Waszych wspomnieniach, musiało być fantastycznie! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStrasznie zazdroszczę i pytam po raz kolejny: Dlaczego Katowice są tak daleko?!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze tylko dodam, jako mama mocno nieletniego dziecięcia, że pozytywnie zaskoczyła mnie mnogość oferty dla najmłodszych - było tego naprawdę sporo.
OdpowiedzUsuńI nie wiem, czy zauważyłaś, śliczne było to stoisko z ręcznie czerpanym papierem, jakbym miała więcej czasu i sił, pewnie bym sobie coś uczerpała :)
Ja to stoisko z papierem bardzo dokładnie obfotografowałam :D
OdpowiedzUsuńHa, no tak, jak mogłam wątpić!
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia. Do katowic niestety nie udało mi się dotrzeć ale prawdopodobnie dotrę do Krakowa. Plany takie są... Powoli wszystkiego się dowiaduję i mam nadzieję, że uda nam się jakoś spotkać.
OdpowiedzUsuńTfu! Tfu! Żeby nie zapeszyć!
O widzę, że nie próżnowałaś ;) Ja byłam tylko w piątek i szczerze mówiąc spodziwałam się czegoś więcej, ale z drugiej większość czasu spędziłam na wykładach, więc poomijały mnie te niektóre spotkania z pisarzami i trochę w inny sposób zwiedzałam ;)
OdpowiedzUsuńPozazdrościć tylko wizyty....
OdpowiedzUsuńMiałaś bardzo intensywny week, oby więcej takich :) (najbliższy 5-6. XI, pamiętasz?) :)
OdpowiedzUsuńJejku ależ zazdroszczę! Muszę się postarać tam wybrać za rok :)
OdpowiedzUsuń