U Ryana Knightona w wieku osiemnastu lat zdiagnozowano chorobę, która stopniowo powodowała utratę wzroku. W momencie, kiedy wraz z żoną Tracy postanowili rozpocząć starania o dziecko, nie widział już prawie nic. Świadomy swojej niepełnosprawności w sposób niezwykle szczery, często niepozbawiony humoru, opowiada nam anegdoty i historie z czasu oczekiwania na potomka i pierwszych dwóch lat jego życia.
W przypadku małżeństwa Knightonów, starania o cókę lub syna zaczęły się od rozczarowania. Pierwsza ciąża, okazała się zaśniadową i po kilku tygodniach uległa poronieniu, a dodatkowo, leczenie wymagało poddania się chemioterapii i odczekania roku do następnych prób.
Po wszystkich przeżyciach związanych z pierwszą nieudaną ciążą Ryan i Tracy z większą obawą, ale i radością przyjęli informacje o kolejnej. Mężczyzna przez dziewięć miesięcy przygotowywał się do roli... niewidomego ojca. Kiedy Tess przyszła na świat, ojciec musiał się zmierzyć z ograniczeniami, których nie jesteśmy w stanie sobie nawet wyobrazić... A może spróbujmy zamknąć oczy i przejść się z dzieckiem w nosidełku ruchliwą ulicą, gdzie na każdym centymetrze naszej drogi, możemy natknąć się na jakąś nieprzewidzianą przeszkodę, albo spróbujmy przewinąć i umyć niespokojne dziecko, które wierzga nóżkami... Każda, nawet prozaiczna czynność, niesie za sobą niebezpieczeństwo "uszkodzenia" dziewczynki. Ryan musiał się zmierzyć nie tylko z byciem ojcem, ale również z wszelkimi ograniczeniami, jakie niosła za sobą jego niepełnosprawność. A o wszystkim pisze bez użalania się nad sobą, często w ironiczny i humorystyczny sposób.
Książka porusza nietypową tematykę... Kiedyś próbowałam zamknąć oczy i wykonać jakieś proste czynności, niestety skończyło się to niepowodzeniem. Nie potrafię więc, wyobrazić sobie opieki nad noworodkiem! Dlatego tym bardziej jestem pod wrażeniem determinacji autora, który mimo obaw, starał się w wychowaniu małej Tess uczestniczyć.
"Zapiski niewidomego taty" to ciekawie i sprawnie napisany dziennik, który nam widzącym powinien uświadomić, jak wielką radością może być samo "widzenie", czyli coś co wydaje się takie oczywiste. Ceńmy zatem to co mamy, i cieszmy się nawet najmniejszymi sukcesami dzieci i bliskich nam osób!
W przypadku małżeństwa Knightonów, starania o cókę lub syna zaczęły się od rozczarowania. Pierwsza ciąża, okazała się zaśniadową i po kilku tygodniach uległa poronieniu, a dodatkowo, leczenie wymagało poddania się chemioterapii i odczekania roku do następnych prób.
Po wszystkich przeżyciach związanych z pierwszą nieudaną ciążą Ryan i Tracy z większą obawą, ale i radością przyjęli informacje o kolejnej. Mężczyzna przez dziewięć miesięcy przygotowywał się do roli... niewidomego ojca. Kiedy Tess przyszła na świat, ojciec musiał się zmierzyć z ograniczeniami, których nie jesteśmy w stanie sobie nawet wyobrazić... A może spróbujmy zamknąć oczy i przejść się z dzieckiem w nosidełku ruchliwą ulicą, gdzie na każdym centymetrze naszej drogi, możemy natknąć się na jakąś nieprzewidzianą przeszkodę, albo spróbujmy przewinąć i umyć niespokojne dziecko, które wierzga nóżkami... Każda, nawet prozaiczna czynność, niesie za sobą niebezpieczeństwo "uszkodzenia" dziewczynki. Ryan musiał się zmierzyć nie tylko z byciem ojcem, ale również z wszelkimi ograniczeniami, jakie niosła za sobą jego niepełnosprawność. A o wszystkim pisze bez użalania się nad sobą, często w ironiczny i humorystyczny sposób.
Książka porusza nietypową tematykę... Kiedyś próbowałam zamknąć oczy i wykonać jakieś proste czynności, niestety skończyło się to niepowodzeniem. Nie potrafię więc, wyobrazić sobie opieki nad noworodkiem! Dlatego tym bardziej jestem pod wrażeniem determinacji autora, który mimo obaw, starał się w wychowaniu małej Tess uczestniczyć.
"Zapiski niewidomego taty" to ciekawie i sprawnie napisany dziennik, który nam widzącym powinien uświadomić, jak wielką radością może być samo "widzenie", czyli coś co wydaje się takie oczywiste. Ceńmy zatem to co mamy, i cieszmy się nawet najmniejszymi sukcesami dzieci i bliskich nam osób!
Nie mam ostatnio ochoty na takie książki :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciężka i wrażliwa tematyka. ja osobiście lubię czytać takie porażające książki, więc z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńJa dostałem w prezencie od wydawnictwa...wiec się nie spieszę z jej czytaniem...
OdpowiedzUsuńKsiążka stoi na półce mojej współlokatorki. Ja co prawda nie przepadam za taką tematyką ale może się jednak skuszę.
OdpowiedzUsuńJa z chęcią przeczytam, lubię takie mocne i prawdziwe historie :)
OdpowiedzUsuńa ja lubię taką tematykę, książka wydaje się niebanalna więc na pewno przeczytam
OdpowiedzUsuńCiekawy temat ;)
OdpowiedzUsuńmoże uda mi się kiedyś przeczytać ;D
keepsmilingandhavefun.blogspot.com
kiedyś napewno chętnie sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest naprawdę świetna! A tak po za tym to świetny blog ;)
OdpowiedzUsuń