Allende zachwyciła mnie już wcześniej swoim "Domem duchów", dlatego z wielkim entuzjazmem przyjęłam pojawienie się w zapowiedziach "Podmorskiej wyspy". Urzekła mnie od pierwszego momentu okładka, przedstawiająca przepiękną Mulatkę, której to twarz, towarzyszyła mi przez całą lekturę w wyobraźni. Sama treść książki przeszła moje najśmielsze oczekiwania, zachwyciła bardziej, niż poprzednia pozycja autorki i przeniknęła na wskroś.
Zarite urodziła się jako niewolnica, która cudem uniknęła śmierci z rąk własnej matki. Jej ojcem najprawdopodobniej był marynarz, który podczas podróży statkiem zgwałcił jej zniewoloną rodzicielkę. Jako malutka dziewczynka trafiła do domu Madame Delphine, skąd po ośmiu latach zostaje wykupiona przez Violette Boiser, byłą kochankę Toulouse Valmoraina. Tete, bo tak Zarite jest przez wszystkich nazywana, po przeszkoleniu trafia do domu Valmoraina, aby służyć jego żonie Eugenie. Niewolnica jednak ponad wszystko pragnie wolności. Niestety, zanim jej doczeka, skazana jest na wieloletnie cierpienie i upokorzenia ze strony swojego pana. Zostaje odarta z godności, a w wieku jedenastu lat pierwszy raz zgwałcona przez swojego właściciela. Pan odbiera jej pierworodnego syna, który jest również jego dzieckiem i zmusza do całkowitej uległości. Jednak Zarite nie jest głupia i kiedy przychodzi odpowiedni moment, wykorzystuje go...
Historia Mulatki urzekła mnie nie mal od pierwszej strony. To jedna z niewielu książek, której nie jestem w stanie nic zarzucić. Pochłania się jednym tchem, a czytelnik nie ma chwili na wytchnienie, ponieważ nie sposób się oderwać. Książka hipnotyzuje i porywa... Autorka sprawnie połączyła historię Zarite z historią niewolnictwa. Allende pokazała nam myślenie białych, którzy Murzynów porównywali do zwierząt. Valmorain, który uważał się dobrego właściciela, był niewdzięcznym i tchórzliwym człowiekiem, który nie potrafił w żaden sposób przyjąć do wiadomości, że kolorowa kobieta uratowała mu życie.
Kiedy odebrał Zarite dziecko, stwierdził, że jak suka zapomina o małych które jej się odbiera, tak i ona zapomni. Czytanie o takich rzeczach sprawiało mi wręcz ból, a najgorsze jest to, że nietolerancja wśród ludzi obecna jest do dziś. Może wygląda inaczej niż ponad 200 lat temu, ale chciwość, władza i obsesja rasowa niektórych jednostek budzą grozę i smutek.
Autorka wplotła w powieść historię koloni francuskiej, gdzie uprawiano na plantacjach cukier i kawę wykorzystując w nieludzki i karygodny sposób pracę niewolników. Po buntach jakie zaczęły mieć miejsce od 1790 roku, w 1806 powstała pierwsza czarna Republika Haiti. Pokazuje nam również obraz Nowego Orleanu oraz stosunki między białymi, Mulatami i murzynami. Jednak historia w jej wykonaniu nie męczy, stanowi jedynie tło, dla fascynującej opowieści o niewolnicy i jej drodze do wyzwolenia.
Jest to jedna z lepszych książek, jakie czytałam w ostatnim czasie, dlatego z całego serca polecam!
Zarite urodziła się jako niewolnica, która cudem uniknęła śmierci z rąk własnej matki. Jej ojcem najprawdopodobniej był marynarz, który podczas podróży statkiem zgwałcił jej zniewoloną rodzicielkę. Jako malutka dziewczynka trafiła do domu Madame Delphine, skąd po ośmiu latach zostaje wykupiona przez Violette Boiser, byłą kochankę Toulouse Valmoraina. Tete, bo tak Zarite jest przez wszystkich nazywana, po przeszkoleniu trafia do domu Valmoraina, aby służyć jego żonie Eugenie. Niewolnica jednak ponad wszystko pragnie wolności. Niestety, zanim jej doczeka, skazana jest na wieloletnie cierpienie i upokorzenia ze strony swojego pana. Zostaje odarta z godności, a w wieku jedenastu lat pierwszy raz zgwałcona przez swojego właściciela. Pan odbiera jej pierworodnego syna, który jest również jego dzieckiem i zmusza do całkowitej uległości. Jednak Zarite nie jest głupia i kiedy przychodzi odpowiedni moment, wykorzystuje go...
Historia Mulatki urzekła mnie nie mal od pierwszej strony. To jedna z niewielu książek, której nie jestem w stanie nic zarzucić. Pochłania się jednym tchem, a czytelnik nie ma chwili na wytchnienie, ponieważ nie sposób się oderwać. Książka hipnotyzuje i porywa... Autorka sprawnie połączyła historię Zarite z historią niewolnictwa. Allende pokazała nam myślenie białych, którzy Murzynów porównywali do zwierząt. Valmorain, który uważał się dobrego właściciela, był niewdzięcznym i tchórzliwym człowiekiem, który nie potrafił w żaden sposób przyjąć do wiadomości, że kolorowa kobieta uratowała mu życie.
Kiedy odebrał Zarite dziecko, stwierdził, że jak suka zapomina o małych które jej się odbiera, tak i ona zapomni. Czytanie o takich rzeczach sprawiało mi wręcz ból, a najgorsze jest to, że nietolerancja wśród ludzi obecna jest do dziś. Może wygląda inaczej niż ponad 200 lat temu, ale chciwość, władza i obsesja rasowa niektórych jednostek budzą grozę i smutek.
Autorka wplotła w powieść historię koloni francuskiej, gdzie uprawiano na plantacjach cukier i kawę wykorzystując w nieludzki i karygodny sposób pracę niewolników. Po buntach jakie zaczęły mieć miejsce od 1790 roku, w 1806 powstała pierwsza czarna Republika Haiti. Pokazuje nam również obraz Nowego Orleanu oraz stosunki między białymi, Mulatami i murzynami. Jednak historia w jej wykonaniu nie męczy, stanowi jedynie tło, dla fascynującej opowieści o niewolnicy i jej drodze do wyzwolenia.
Jest to jedna z lepszych książek, jakie czytałam w ostatnim czasie, dlatego z całego serca polecam!
O raju, mam taką ochotę na tę książkę... ech, że też ostatnio nie mam czasu na czytanie :(
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Książka mi się marzy, jest na mojej liście!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Kass
Koniecznie muszę tę książkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest w moich planach :-)
OdpowiedzUsuńKusisz bardzo a ja nie zamierzam się opierać:)). Do tego świetna okładka i poruszona ważna tematyka... Będę musiała koniecznie przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Allende ma porywający styl, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka i taka sama recenzja :)
OdpowiedzUsuńChyba czas najwyższy zakupić wreszcie coś Allende ;) Kusi mnie od dawna i sama się sobie dziwię, jak długo potrafiłam opierać się tym książkom w księgarni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Podobały mi się inne książki Allende, więc jeśli będę miała okazję, to i po tę sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńu mnie już czeka na półce :)
OdpowiedzUsuńNie ma bata! Muszę ją przeczytać ;) Przeczytałam już wiele pozytywnych recenzji na temat tej książki i muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńDzień dobry, tu Kinga, która również pozostaję pod urokiem Podmorskiej wyspy.
OdpowiedzUsuńI wezmę z Ciebie przykład, zakupię nowe pozycje Allende :)