niedziela, 15 maja 2011

Krystyna Chiger "Dziewczynka w zielonym sweterku"

Czy potraficie sobie wyobrazić, że przez 14 miesięcy jesteście odcięci od słońca i świeżego powietrza, otaczają Was ścieki, brud, smród, robaki i ogromne ilości szczurów, a za pożywienie macie z reguły kawałek chleba, cienką zupę i 3/4 szklanki wody z przeciekającej fontanny? Potraficie? Ja niestety nie... a Krystyna Chiger przeżyła to jako siedmioletnia dziewczynka.

"W nocy szczury biegały po nas, ale i do tego z czasem się przyzwyczailiśmy."
Mała Krysia pochodziła z rodziny dość zamożnych Żydów. Dzieciństwo wspomina bardzo dobrze, jako okres, kiedy traktowana była niczym mała księżniczka. Wraz z rodzicami i młodszym braciszkiem Pawełkiem, mieszkali we Lwowie, prężnie rozwijającym się i dającym duże perspektywy mieście. Życie całej rodziny zmieniło się wraz ze wkroczeniem wojsk sowieckich na terytorium miasta. Ojciec - Ignacy Chiger stracił swój sklep z tekstyliami i został zmuszony do imania się różnych innych zajęć. Na szczęście był bardzo obrotny i rodzina dawała sobie radę. "Szczęście" skończyło się wraz z rokiem 1941. Rodzina trafiła do lwowskiego getta, w którym dzięki sprytowi ojca, udawał im się ujść z życiem. Kilka tygodni przed ostateczną likwidacją getta, Chiger wraz z kilkoma innymi osobami wpadł na pomysł o ukryciu się w kanałach. Podczas jednej z eskapad zwiadowczych, natknęli się na kanalarza Leopolda Sochę. Ten wraz z dwoma kolegami Stefanem Wróblewskim i Jerzym Kowalowem, zaproponowali Żydom pomoc w przetrwaniu, za dzienną opłatę, wynoszącą 500 ówczesnych złotych.
Po zejściu do kanałów, rozpoczyna się wielomiesięczna walka o przetrwanie całej grupy, okupiona wieloma poświęceniami. To, jak 10 osób (na początku grupa liczyła 70, po selekcji 21) przetrwało te, wydawać by się mogło, niemożliwe do przetrwania warunki, jest dla mojej wyobraźni po prostu nie do pomyślenia.
"Setki szczurów, może tysiące. I robaki. Pokłady tłustych, oślizłych robali wszelkich rozmiarów, robali pokrywających całe ściany, kamienie, warstwy mułu. To było obrzydliwsze niż najokropniejszy koszmar, a my byliśmy w samym jego środku."
W tym miejscu powinnam napisać więcej o niezwykłym człowieku... Leopold Socha opiekował się Chigerami i pozostałymi za pieniądze. Dostarczał im za to żywność, rzeczy niezbędne do funkcjonowania, ubrania, a o takie zaopatrzenie codzienne, w czasie wojny, nie było łatwa. Wiązało się to z codziennym czołganiem przez rury, wyrzeczeniami w stosunku do własnej rodziny i innymi niedogodnościami. Przede wszystkim, cały czas istniało ryzyko złapania. W momencie kiedy Żydom skończyły się pieniądze, Poldek, bo tak go nazywał Ignacy Chiger, aby nie zniechęcić swoich kolegów, którzy bezinteresowni nie byli, brał pieniądze od Ignacego i zaraz mu je oddawał, aby ten mógł mu zapłacić dnia następnego, a ze swojej własnej kieszeni dzielił się ze współtowarzyszami. Nastąpił jednak moment krytyczny, kiedy Socha musiał powiedzieć dość, ponieważ opieka nad tak dużą grupą osób, była dla niego niewykonalna. Przyszedł ostatni raz, pożegnał się i miał już więcej nie wrócić. Jednak wrócił i to już dnia następnego i wracał tak aż do momentu opuszczenia kanałów przez swoją grupę. Co ciekawe, przed wojną świętym człowiekiem nie był. Drobny złodziejaszek z bardzo nieciekawą przeszłością, nawrócił się dopiero za sprawą żony Wandy.
Zginął niestety tragicznie, pod kołami samochodu tuż po wojnie. W 1978 roku, pośmiertnie otrzymał tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.

Historia Krystyny i pozostałych osób, pokazuje, jak wiele człowiek jest w stanie znieść, aby żyć, do jak wielu poświęceń jest gotowy, dla życia. Jak organizm potrafi przystosować się do miejsca, które do tego przystosowania zupełnie się nie nadaje.
"Wtedy Gienia stłumiła oddech dziecka. Poświęciła swojego nowo narodzonego synka, którego szanse na przeżycie były i tak nikłe, dla dobra innych, których szanse na przeżycie były tylko odrobinę większe"
Za każdym razem, kiedy czytam literaturę opisującą II Wojnę Światową i Holokaust, zastanawiam się, skąd u oprawców bierze się takie odczłowieczenie, jak do tego dochodzi? Na to pytanie jeszcze nikt nie udzielił niestety odpowiedzi... Warto czytać, warto pamiętać, aby nigdy nie powielić błędów przeszłości.

Ps. Na podstawie wspomnień rodziny Chigerów, Agnieszka Holland nakręciła film "W ciemności"

19 komentarzy:

  1. Czytałam o tym chyba w Focusie Historii rok temu, więc ksiażke mnie pociąga, ale zycia takiego sobie nie wyobrazam, chociaz pewnie wtedy byłabym szczęśliwa, ze żyję...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem po lekturze tej książki. Zgadzam się bez dwóch zdań, że wstrząsająca rzecz. Również miałam zastrzeżenia do tytułu. Myślę, że wielu potencjalnych Czytelników to zniechęciło. Niewiarygodna jest historia Krystyny Chiger. Warto czytać, warto o takich rzeczach, żeby jak piszesz nie zapomnieć.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam ludzi którzy są w stanie zmierzyć się ze swoją traumą, najczęściej utajoną latami. Z pewnością jest to dl nich nie lada wyzwanie. Tego typu książki są trudne w odbiorze, szczególnie dla młodego czytelnika, więc tym bardziej cieszę się że czytają i rozumieją to młodzi ludzie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście niewiarygodne... aż się boję czytać. Ale jak przeczytałam Twoją recenzję, to już chyba muszę :) A tytuł, owszem - nie podoba mi się. Co do odczłowieczenia... ja też nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale wiem, że zdarzał się i o zgrozo, zdarza, coraz częściej :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę ją przeczytać. Boję się, ale po recenzji widzę, że warto... Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Może być trochę trudno przebrnąć przez książkę, opisującą coś takiego, ale chyba warto sięgnąć, więc myślę, że przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaintrygowałaś mnie tą historią L. Sochy. i w ostatnim zdaniu ujęłaś to, co mnie zastanawia. Masz rację, tytuł machinalnie przywołuje wspomnienie książki R. Ligockiej, którą czytałam dobrych parę lat temu. "Dziewczynkę w zielonym sweterku" przeczytam z pewnością. Choć literatura wojenna nie jest mi obca, za każdym razem każdą z książek przeżywam równie mocno.

    OdpowiedzUsuń
  8. Literaturę wojenną lubię i czytam chętnie.Chcę wiedzieć i znać te przerażające historie,podziwiam ludzi,którzy przez to przeszli i umieją o tym mówić.Na długo w pamięci utknęła mi książka "Zima o poranku".

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę przeczytać... Literatura wojenna łatwa i przyjemna nie jest, ale... lubię i cenię ją bardzo

    OdpowiedzUsuń
  11. A może tytuł to był celowy zabieg? Też miała skojarzenie z Ligocką.
    Słyszałam fragmenty książki w Jedynce. Bardzo chciałabym przeczytać.

    Ładna recenzja.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Do przeczytania, koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo interesująco recenzja, książka wędruje na listę do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam tę książkę. Nadal jestem pod ogrmonym wrażeniem. Polecam ludziom o mocnych nerwach. Jedynie zszokowała mnie jedna z ostatnich scen, która nieco przyćmiła obraz Sochy jako Anioła Stróża. Niby nie miał pod koniec z czego ich utrzymać, ale jego żona zabezpieczona była do końca życia dzięki żydowskim opłatom... Wiadomo - nic za darmo itd ktoś by powiedział, ale skoro tak bardzo pokochał tych ludzi, to nie rozumiem do końca tego postępowania.

    OdpowiedzUsuń
  15. też nie do końca to zrozumiałam. Z drugiej strony, może to były kosztowności, które były w czasie wojny niewymienialne? Nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  16. Roma Ligocka opisuje swoje losy,Krystyna Chiger swoje...Tamta była dziewczynką w czerwonym płaszczyku a Ta w zielonym sweterku.Dwa odrębne losy,dwa odrębne życia,dwa odrębne zrujnowane dzieciństwa...a takich dzieciaków było wiele.Mnie się podoba podobieństwo tych dwóch tytułów-kto wie,może wcale nie jest przypadkowe?
    A wracając do Krysi...Pogrzebana za życia dziewczynka wyszła zwycięsko na powierzchnię.Trzeba przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka, która jest literackim zapisem Zagłady, wielkości i małości człowieka, dobrego i haniebnego udziału Polaków w
    Zagładzie, którą trzeba przeczytać, jeśli chce się coś wiedzieć o tamtych czasach z pierwszej ręki.

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja wiem, ze tytuł w żaden sposób nie nawiązuje do tytułu Ligockiej. Powstał w niesamowity sposób. Pani Chiger przekazała sweterek do muzeum holocaustu. Kiedy ksiazka była juz gotowa, a tytuł jeszcze nie był postanowiony, p. Krystyna wraz z wnukami odwiedziła muzeum. W tym czasie nadeszła wycieczka studentow, którym przewodnik powiedział, że zupełnie przypadkowo muzeum gości p. Krystyne i ta pani obok gabloty to właśnie dziewczynka, która nosiła zielony sweterek. Wzruszenie studentów, miłe gesty... Na co wnuk p. Chiger powiedział: Babciu jesteś celebrytką:))) I wówczas postanowili, ze tytuł bvędzie brzmiała: Dziewczynka w zielonym sweterku. Nikt z nich nie wiedział o istnieniu ksiazki Ligockiej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuje za opowiedzenie historii tytułu :)

    OdpowiedzUsuń

Baner