piątek, 25 lutego 2011

Rolf Bauerdick "Jak Matka Boska trafiła na Księżyc"

Ta książka zauroczyłam mnie niemal od pierwszej strony. Zresztą wystarczy jedno spojrzenie na okładkę...

Akcja toczy się w małej, odciętej od świata miejscowości Baia Luna. Już sama nazwa tej miejscowości, ma w sobie coś niesamowicie magicznego. Mieszkańcy wioski żyją z dala od zgiełku wielkiego świata. Życie toczy się wokół szynku Ilji Boteva, który służy też jako sklep. Narratorem jest Pavel Botev, jego wnuk, który wspomina wydarzenia, jakie miały miejsce od 1957 roku.

Ilia wraz z Cyganem Dimitru postanawiają odnaleźć Matkę Boską, która wraz z ciałem została wzięta do nieba. Ich obsesja rozpoczyna się w dniu, kiedy słyszą o locie radzieckiego sputnika. Mają obawy kto pierwszy, czy Rosjanie czy Amerykanie odnajdzie w kosmosie Maryję i sprowadzi ją na ziemię. Przyjaciele podporządkowują swoje życie badaniom nad losami Matki wziętej do nieba.

Chociaż jest to jeden z głównych wątków książki, nie brakuje w niej innych, takich jak morderstwo, samobójstwo, polityka rumuńska i miłość.

Troszkę obawiałam się lektury, ze względu na pięćdziesięcioletnią historię Rumunii i jej politykę (mimo, że fikcyjną). I tutaj wielkie brawa dla autora, który wplótł historię w sposób prawie niezauważalny dla czytelnika, a zarazem pozwalający się z nią doskonale zapoznać. I o ile normalnie polityka mnie męczy, tutaj była podana w wyjątkowo przystępny sposób.

Książka, jak pisałam już wyżej, niemal od pierwszej strony wprowadza czytelnika w trans i nie sposób się od niej oderwać. Mimo iż chwilami cała historia wydaje się wręcz absurdalna, a pomysły przyjaciół, którymi nas raczą , wydają się być pomysłami dwóch wariatów, to wszystko jest podane w taki sposób, że ja sama zaczęłam wierzyć, że Matka Boska zamieszkała na księżycu.

Liczyłam na trochę więcej cygańskiego życia, ponieważ autor podczas swojego pobytu w Rumunii dokumentował ich życie. Niestety w tej książce zwyczajów i przyzwyczajeń cygańskich jak na lekarstwo i trochę nad tym ubolewam. Ale to jedyne rozczarowanie jakie mnie spotkało podczas całej lektury.

Myślę że porównanie do prozy Marqueza jest jak najbardziej trafne. Ta książka pełna jest realizmu magicznego, przenosi nas do sennej zapomnianej przez świat wioski w Karpatach i na kilka godzin możemy oderwać się od trudów dnia codziennego.


Krótko pisząc... Jestem zachwycona... na ponad 500 stron trafiłam do innego świata i niechętnie powróciłam do rzeczywistości... mogłam się pośmiać i wzruszyć, wraz z Pavlem rozwiązywać kryminalną zagadkę i pomścić znękaną kobietę. A autor nawet na ostatniej stronie potrafił mnie zaskoczyć...

Polecam z czystym sumieniem!

Premiera 3 marca!

17 komentarzy:

  1. Polecam, polecam. Swoją drogą nie chcę zniechęcać się tak bardzo po jednym nieudanym podejściu, tym bardziej że drugie było w pełni trafne, tak więc która książka Murakamiego podobała Ci się najbardziej?

    Pozdrawia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę koniecznie przeczytać, choćby dla samej Rumunii
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Matka Boska na księżycu? Brzmi świetnie i zarazem absurdalnie, ale nie mogę się pozbyć nasuwającego się skojarzania z "Tymi dwoma, co ukradli księżyc".

    OdpowiedzUsuń
  4. Po Twojej recenzji wydaje mi się, że pomimo różnego rodzaju wydarzeń w niej zawartych, książka jest bardzo pozytywna:) Z chęcią po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię ciasnotę klimatyczną książki, skoro piszesz, że w niej jest magiczny świat to tak być musi :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak, oj zauważyłam, że nie mogłas się oderwać!!!
    Jednak chyba to nie dla mnie ?! :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytam koniecznie i to z dziką przyjemnością. W końcu nie często trafia się do Rumunii, choćby za sprawą książek :)

    Jeśli chodzi o Rumunię to jednym z moich marzeń jest podróż do Transylwanii :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Iza zapomnała dodać że ksiązka kosztuje 50 zł !!!
    aaa
    aaaa
    :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam, że kosztuje 50 zł, więc pewnie poczekam aż znajdzie się w bibliotece, a wtedy...koniecznie!

    PS: spotkanie przesunęło się na 15 kwietnia;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, tak, teraz wszystko już jest zapięte na ostatni guzik:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę koniecznie przeczytać, brzmi cudownie, no i Marqueza uwielbiam. Ale biorąc pod uwagę cenę, chyba poczekam, aż się znajdzie w bibliotece albo dopadnie ją jakaś sympatyczna promocja w księgarniach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Najpierw taka zachęta - już, już miałam biec, kupować, czytać, bo zapowiada się naprawdę ciekawie. A potem informacja o cenie. I zrobiło się bardzo smutno. Trudno, poczekam na jakieś promocje czy super-oferty na allegro. A ja tak bardzo nie lubię czekać:(

    OdpowiedzUsuń
  13. cena 59,90(!!!) aaaaaaa boli!

    OdpowiedzUsuń
  14. Tytuł tej książki jest bardzo intrygujący ;). Gdyby nie pozytywne recenzje, raczej nie przyszłoby mi na myśl, aby po nią sięgnąć, a tak to nie mam wyjścia, bo też chcę wejść w "trans" ;).

    OdpowiedzUsuń
  15. Okładka rodem z klatki Kusturicy. I mnie to przyciąga. Zaintrygowałaś mnie swoją recenzją. Dziękuję i kupuję, nawet za 60 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rumunii przez 2 i :-)

    OdpowiedzUsuń

Baner